od 2016-11-17
ilość postów: 19
Dobry wieczór kochane ! :) wróciłam z Bydgoszczy....komisji nie przewodniczył prof. Wicherek ale podejrzewam że podjął by taka samą decyzję. Dostałam skierowanie na PETA. Stwierdzono że bez tego badania i jego wyników nie są w stanie jakby zadecydować o kierunku leczenia. Nie wiadomo co konkretnie jest w organizmie...czy czasami gdzieś nie ma rozsiewu... np. coś wspominali o kościach i o płucach...bo zaniepokoił ich ten wysoki wynik markera ( ja jestem bardzo czuło markerowa - przed operacją kiedy miałam guza 4 cm X 5cm na jajniku wynik CA 125 był 600 ) czy może tylko jest ten guz w otrzewnej i nic więcej.. od tego badania zależy wszystko co dalej się wydarzy. A więc badanie za około miesiąc, wynik będzie po tygodniu i z tym wynikiem mam jeszcze raz pojechać do Bydgoszczy przed komisję.
Tylko jak tu wytrzymać teraz?? - wariuję ze zdenerwowania i stresu! Macie Dziewczynki jakieś propozycje jak tu spokojnie doczekać do tego dnia...?? Jak tu pozytywnie nastawić się skoro człowiek ma świadomość , że to "powtórka z rozrywki"..:( Jak Wy sobie radzicie ..? Podobno po drugiej chemii jeśli dane jest ją przetrwać wznowa jest jeszcze szybciej i znowu chemia i tak do końca...czy to prawda..??
Dziękuję Wam kochane za informację...zobaczymy co zaproponują mi w środę na komisji...może będę miała jakiś wybór..na pewno Wam napiszę co uradzili ale teraz jak na razie jestem przerażona , wystraszona , nie śpię po nocach a jak już zasnę to wybudzam się za każdym razem cała mokra ze stresu itp, choć wiem ze nie powinnam bo wiadomo co stres w organizmie w tym przypadku może zrobić ale nie panuję nad tym...Po raz pierwszy jak walczyłam i brałam chemię nie wiedziałam co mnie czeka. wiec szlam jak ten koń z klapkami na oczach i ufałam lekarzom i miałam nadzieje, ze to już nigdy nie wróci..a tu jednak po 6 latach.. :( A jak czytam teraz wszędzie to piszą ze chemia zabija..żeby leczyć się innymi sposobami, naturalnymi, niekonwencjonalnymi...bron boże chemii...to już sama nie wiem co robić...komu wierzyć...w każdym razie całkiem jestem rozwalona i załamana...czy któras z WAs tez przechodzi któryś kolejny rzut chemii i tez miała takie dylematy przed...? I wybrała jednak chemię..? Proszę napiszcie ....Dziękuje i pozdrawiam Was serdecznie :)
Dobry wieczór Kochane ! :) dziękuję Wam za odpowiedz odnośnie Bydgoszczy. Już jestem zarejestrowana na komisje na środę...zobaczymy jaka będzie opinia w sprawie dalszego leczenia.
Czarownica- nie miałam żadnych poważniejszych objawów...to tylko rutynowe badanie... a muszę dodać że dbałam cały czas o siebie...zero cukru, jedzenie zdrowe. zero używek...choć ostatnio miałam bardzo dużo stresów..może to właśnie ten stres...
Guz jest z przodu w otrzewnej nad pęcherzem. Właśnie nie słyszałam o tej chemii dootrzewnowo...i że w Bydgoszczy to robią ale własnie nie wiem o co z tym chodzi..? Czy to tylko raz podają czy wiele razy ..? i dlaczego jest bardziej niebezpieczna od standardowej...? Czy może która z Was może coś na ten temat napisać..?? Najgorsze że ja nie mam żył na standardową chemię..wiec raczej port..a tego sobie nie wyobrażam..:( Więc kicha..sama nie wiem...a głowa aż mi pęka od myślenia a i noce w ogóle nieprzespane.. Eh, jestem załamana..brak sił na walkę ponowną... Bardzo Was Wszystkie pozdrawiam i życzę miłego weekendu!
Witam Dziewczyny, dawno mnie tu nie było, i szczerze mówić myśałam że już tu nie wrócę ale niestety :( . Krótko przypomnę moją historię. w roku 2012 wykryto u mnie raka jajnika G1, I c , operacja , potem 6 cykli chemioterapii. Myślałam że wyzdrowiałam i już nigdy to co przeszłam się nie powtórzy ale niestety wróciło...mam 6 cm guza w otrzewnej, USG to wykazało a marker Ca 125 powyżej 1000 .. :( Podejrzenie wznowy. Chciałam jechać do Bydgoszczy na konsultację co teraz mam zrobić...tam prawdopodobnie przyjmuje jakiś najlepszy onkolog. Czy możecie mi pomóc i dać na Niego namiary..? W jakie dni przyjmuje i czy on przyjmuje tam prywatnie? Ile wizyta kosztuje..? I czy jeśli taki przypadek jest jak ja mam to czy najpierw byłaby operacja wycięcia potem chemia..? czy najpierw chemia potem wycięcie i potem znowu chemia...? Słyszałam o jakieś chemii dootrzewnowej i że Bydgoszcz Ją wykonuje.. ale czy w moim przypadku takie coś by było wskazanie..? Czy któraś z Was może mi podpowiedziec i doradzić co ja mam robić..? Jestem załamana...:( Jestem bezrobotna.. a tu teraz takie coś... :(
Z góry dziękuję bardzo. Serdecznie Was pozdrawiam :)