Ostatnie odpowiedzi na forum
Witam viola2406 mój tato już trochę lepiej ale włączyli mu leki przeciwdepresyjne on bardzo się przejmuje ale wieże że będzie lepiej , jak długo będzie w szpitalu to ja nie wiem mówili coś o około 2 tygodni po operacji a teraz minął tydzień więc jeszcze chyba około tygodnia, mój tato nie wiedział że jeszcze czekamy na wynik , wszystko co wycięli poszło do badania zwłaszcza węzły chłonne bo były powiększone , lekarz powiedział że jak wyniki przyjdą dobre to ok a jak nie to tata będzie miał chemię albo naświetlanie więc jak to się dowiedział to znowu się podłamał bo miał nadzieję że to już konieć , my zresztą też tak myśleliśmy napisz jak wyniki tomografii i kiedy operacja , będzie dobrze na pewno pozdrawiam
Witam wszystkich i gorąco pozdrawiam , ja teraz nie pisze bo wracam bardzo późno do domu dzisiaj byłam około19 a w domu pracy mnóstwo, po pracy jadę zaraz do szpitala do taty, u niego jakoś leci raz lepiej raz gorzej to zależy od dnia, teraz denerwuje się że sobie nie poradzi z założeniem woreczka , w szpitalu tylko jedna siostra to potrafi , jak trzeba było zmienić szybko woreczek to jedna z sióstr tak zakładała że 15 sztuk poszło do kosza i w końcu przyszła siostra oddziałowa i to ona pokazywała reszcie jak się to robi , ale ta siostra dzisiaj o 15 poszła do domu i tata mówi co będzie jak trzeba będzie wymienić , ale mam nadzieję że będzie dobrze , ciekawa jestem dlaczego nie odzywa się viola tak dużo pisała a teraz cisza , viola odezwij się co u Twojego taty , jak pamiętam miał mieć tomograf i chyba operację , co słychać , Agatek a co słychać u Twojego taty chyba wszystko dobrze mam taką nadzieję pozdrawiam wszystkich raz jeszcze
dziękuję czarownico44 za wiadomość ja myślałam że to czekanie to tylko u taty zresztą dla nas to kolejne 2 tygodnie strachu ale wiem że żyć trzeba dalej lekarz powiedział że potem zależnie od wyniku mogą być naświetlenia lub chemia a ja naiwnie myślałam że jak wytną to już jakoś będzie tata o tym nie wie bo nikt mu nic nie mówił zresztą już jakoś do końca lekarzowi nie wierze, wiem że to nie dobrze ale na początku mówił że widzi u taty dużą szansę na rekonstrukcję wiem że to dopiero po otwarciu widać ale ja jakoś bardzo się łudziłam i dla mnie wczoraj to tak jakby ktoś obuchem w głowę ale twierdził że nie dało się , nie było warunków technicznych ale nie mówił o tym że odcinek był za krótki tylko coś innego nie zrozumiałam za bardzo , mówił tylko że chyba przewód moczowy musieli przełożyć na drugą stronę żeby był jeden worek a nie dwa , tata tak bardzo pragnął tej rekonstrukcji i wczoraj pytał tylko dlaczego się nie udało , był podłączony do aparatury ale przytomny i lekarz mu powiedział od razu że się nie udało zrobić rekonstrukcji , teraz musimy go wspierać ale to już nie będzie łatwe, jeszcze raz dziękuję za słowa wsparcia bo na prawdę są mi tak bardzo potrzebne, myślałam żeby iść do psychologa ale chyba odpuszczę jakoś muszę sama sobie radzić, najgorsze to jest jak ludzie pytają jak tam tata po operacji, wczoraj to nawet dałam telefon na milczy żeby nie odbierać i dzisiaj zobaczyłam ile jest telefonów , no i tak muszę oddzwaniać , jeszcze raz dziękuję
mój tata już po operacji siedzę i łzy same lecą nie udało się zrobić rekonstrukcji i tata ma woreczek jak przyjechałam do szpitala to tata nie spał był przebudzony i ciągle powtarzał"nie udało się " myślałam że najgorsze mam już za sobą ale chyba nie dzisiaj podłamałam się jak jeszcze nigdy ,tak bardzo modliłam się o tą rekonstrukcję a jednak Bóg mnie nie wysłuchał tata jest załamany nie chce mu się żyć a ja już też nie mam sił , lekarz powiedział że niby operacja się udała trwała 7,5 godziny usunięte ma węzły chłonne i coś jeszcze , coś ma przeniesione na drugą stronę chyba jakiś przewód ale wierzcie mi lekarz mówił ale ja nic nie słyszałam nie wiem czy sobie poradzę jestem coraz bardziej słaba , wiem że muszę być mocna ale to jest silniejsze ode mnie , lekarz mówił że to co wycieli to wszystko idzie do badania i znowu będziemy czekali 2 tygodnie na wyniki i potem trzeba skonsultować się z onkologiem sama nie wiem czy to tylko tak u taty ,lekarz powiedział że obojętnie jaki wynik przyjdzie to trzeba konsultację z onkologiem no i całe życie pod ścisłą kontrolą boję się tak bardzo że nie mam już sił płakać co dalej ??? Myślałam że dam radę ale widzę że to już jest ponad moje siły u taty byłam pełna energii i radości bo jak inaczej ale to pozory mam już dosyć pozdrawiam wszystkich , wyłączyłam komórkę bo nie mam siły odpowiadać co u taty , jak operacja bo co mam mówić jeszcze dobrze że mam was bo bym już całkowicie zwariowała
Dziękuję wszystkim za wsparcie jak tak czytam to zaraz robi mi się lżej bo wieże że będzie dobrze
Czarownica44 bardzo Ci dziękuję jak to przeczytałam to się trochę uspokoiłam musi być dobrze tylko ta niepewność jak skończy się operacja tak bardzo bym chciała żeby dało się zrobić tą rekonstrukcję do jutra to już niewiele czasu więc jakoś dam radę bo muszę dziękuję raz jeszcze dam jutro zaraz znać pozdrawiam
Tata bardzo się boi , tak bardzo chciałabym aby udało się zrobić rekonstrukcję ale wiem że to nie wiadomo , mój tata strasznie boi się bólu po operacji , czarownico jak byś mogła to napisz jak człowiek czuje się po takiej operacji czy bardzo boli i jak to mniej więcej wygląda , nie wiem nawet kiedy będę mogła go zobaczyć teraz zostało mi tylko się modlić
Mój tata ma jutro operację nawet nie wiecie jak się boję już dzisiaj przenieśli go do specjalnej sali szczególnego nadzoru próbuje wsiąść się w garść jeszcze pojadę do taty dzisiaj i muszę być wesoła i pełna wiary proszę trzymajcie kciuki za nas
No i mamy nowy rok 2012 miejmy wielka nadzieję że dla nas wszystkich rok ten przyniesie dużo spokoju, ZDROWIA oraz wszystko to co sobie wymyślimy, nie mówię tu o wielkich rzeczach tylko o takich małych ,przyziemnych więc życzę Wam wszystkim wszystkiego co najlepsze dożo nadziei wiary i miłości bliskich , ja mam nadzieję że właśnie w tym roku wszystko zakończy się dobrze pozdrawiam wszystkich
Witam wszystkich dawno nic nie pisałam ale może to dlatego że teraz czekamy na operację w piątek tato idzie do szpitala a 2 stycznia jest operacja do tej pory trzymałam się jakoś ale teraz strasznie się denerwuję nerwy już o sobie z powrotem dają znać, czytam wszystkie wpisy i widzę jak wiele ludzi zmaga się z podobnym problemem i powiem że najgorsze jest czekanie jak chcielibyśmy coś zrobić a tu trzeba czekać i nic nie można zrobić joanna 198830 nie załamujcie się wszystko będzie dobrze mama jest młoda i na pewno silna najważniejsze że nie ma przerzutów mój tata też bardzo się boi właśnie życia bez pęcherza strasznie to przezywa ale rozmawiałam ze znajomą i okazało się że ona bez pęcherza żyje już kilka lat ma woreczek i nigdy nikt nie poznałby że choruje jest pełna życia wiary i wesołości aż pozazdrościć może niejeden zdrowy agatek u ciebie jest chyba dobrze bo guz jest nieinwazyjny więc myślę że na razie będzie leczenie inne i nie będzie operacji wycięcia pęcherza tak przynajmniej mi się zdaje bo u mojego taty były od razu nacieki i to jest niezbyt dobrze i musi być usunięty cały pęcherz , z tego co czytam to teraz najszybciej mój tata będzie operowany nawet nie wiecie jakie mam nerwy sama nie wiem jak to wszystko wytrzymam , najgorsze dla mnie to było czekanie na wyniki , potem jakoś to było wiedzieliśmy już że jest rak złośliwy i trzeba walczyć i byłam pewna że damy radę teraz to wszystko powraca strach i jeszcze raz wielki strach