Ostatnie odpowiedzi na forum
Witaj Antosia70,
moj maz zmarl 10 miesiecy od diagnozy-w styczniu tego roku. Nie zrobiono operacji radykalnej usuniecia pecherza bo ponoc guz byl zbyt zaawansowany i zlosliwy. Nowotwor naciekal na okoliczne narzady, najwiekszy byl naciek na jelito grube. Jednak wraz z uplywajacymi miesiacami i maz i ja bylismy zli, ze do takiej operacji nie doszlo. Tylko ona dawala mojemu mezowi szanse na wyzdrowienie. Nie kazdy lekarz powie Ci prawde ...niektorzy nie maja odwagi lub nie chca odbierac nadziei. Ktorys z kolei medyk stwierdzil, ze nie usunieto pecherza bo lekarze lecza, a nie zabijaja.Nawet gdy skierowano meza na chemioterapie tzw paliatywna dano mu bardzo slaba dawke ( i to monochromatyczna -jedynie taxol). Guz zamiast zmalec urosl i zatkal jelito-wyloniono stomie. Mial wiec nefrostomie obustronna , stomie na brzuchu...jednak od marca do sierpnia jeszcze jezdzil samochodem, a pozniej przez 2 miesiace lezal przukuty do lozka , aby w trzecim miesiacu stanac na nogach przy pomocy balkonika. Nie leczono go juz...na kolejna chemie byl juz za slaby, ale i tak mielismy wiare, ze byc moze wzmocni sie jedzeniem itp...aby te kolejna dawke przyjac. Nadzieja byla az do konca grudnia. Maz caly czas chcial zyc i zyl. Klocil sie z ludzmi w kwestiach politycznych, ogladal rozne programy publicystyczne , oraz swoje ukochane seriale z dawnych lat. Bardzo czesto gadal tez przez telefon...byl towarzyski. Cieszyl sie z choinki ( jodly Bozonarodzeniowej) ...wysylal znajomym zdjecia.
Tez bylam zla na lekarzy, ze nie zdecydowali sie na radykalna , ze pozniej nie robiono mezowi tomografii komputerowej. Mial tez wyniszczenie nowotworowe, niska wage...ale gdy tylko cos sie u niego poprawialo byl szczesliwy. Bral leki przeciwbolowe ...ale nie narkotyczne. Po tych zle sie czul. Ostatnia lekarka prowadzaca powiedziala , ze po radykalnej moglby zyc krocej i w cierpieniu bo nowotwor byl zbyt zaawansowany. Nie wiem...!!! Bylz ze mna 10 miesiecy i jako niezwykle silny psychicznie facet, jeszcze zamartwial sie o mnie!!! Tak naprawde nawet ostatniej nocy swego zycia , gdy lekarze nie zdecydowali sie sciagnac wody z pluc ...bo niby nie mialo to juz sensu, on jeszcze dzwonil do mnie i pytal czy szczesliwie dojechalam do domu. Do konca byl normalnym facetem...z nadzieja na lepsze jutro. Odszedl...ale nie bal sie smierci i nawet nie bylo czego bo najzwyczajniej w swiecie zasnal po zjedzeniu zupki mlecznej w szpitalu...! Ja juz nie zdazylam go zobaczyc zywego. // Najgorzej maja Ci, ktorzy zostaja. Ja wlasnie bylam w takiej sytuacji, ze nie moglam podjac normalnego zycia. Dlugo to trwalo, wspomagalam sie lekami. Ale nie bylo poprawy. Poprosilam w desperacji o pomoc przyjaciela z czasu studiow-wlasciwie swojego pierwszego chlopaka.Bez niego moze by juz mnie nie bylo. Ale i tak ostatnio czuje sie nieco gorzej...! Boje sie zycia, nie ufam ludziom...! Ale to minie , tylko trzeba o to walczyc. Mama Twoja jest juz w lepszym swiecie, nawet jesli kazdy z nas ocenia to na innej plaszczyznie abstrakcji. Teraz zadbaj o siebie i innych ludzi z Twojej rodziny, aby jakos przez ten okres przeszli i wrocili do normalnosci. Mama i tak bedzie zyla caly czas w Waszych wspomnieniach ...! Trzymaj sie -Eliee
Hej Gaja, bardzo sie ciesze, ze podjeliscie decyzje o operacji radykalnej i dzieki temu maz wyzdrowial. Wspieram Ciebie i meza myslami i trzymajcie sie cieplo -eliee
Witaj Heniek, gratuluje dobrych wynikow. Ciesze sie razem z Toba .Twoja wypowiedz to wazny przekaz: wpore podjeta decyzja ! Pozdrawiam serdecznie/eliee
MonikaM. , to co ja moge Ci poradzic to:
1) tata bedzie slaby bo niestety, ale chemioterapia dziala na chore i zdrowe narzady :(
2) pilnuj diety, aby waga za bardzo nie spadla
3) staraj sie aby stan psychiczny taty byl dobry...wiesz przeciez co on lubi , co mu sprawia przyjemnosc...realizuj to co wiesz, ze go oderwie myslami od choroby
4) konsultuj sie zawsze z drugim lekarzem...masz nawet do tego prawo bezplatnie tzn poprosic o taka konsultacje tam gdzie tata jest leczony( trwa to troche dluzej niz prywatnie , ale realizuja to ponoc)
5) sluchaj lekarzy ...oczywiscie tych ktorym ufasz
....
<3 <3 <3-Eliee
Heniek, Sawusia, Tosia i wszyscy-bardzo dziekuje za slowa wsparcia. Kiedys walczylam o meza , teraz walcze o swoje zycie -jakos idzie do przodu. Zreszta o wszystko trzeba walczyc, kiedys czekalam co z nieba spadnie i myslalam , ze samo przyjdzie.../ teraz przyspieszylam i dzialam. Buziaki <3
Moni12, powtorze to samo co powiedziala Agnieszka i Morpheus, ze koniecznie powinnas poprosic o konsultacje w poradni bolu. Lekarze sobie teraz z tym swietnie radza. Gdy juz Twojego meza nie bedzie tak bardzo bolalo to i sytuacja psychiczna w calej rodzinie zmieni sie na lepsza-zobaczysz. Dzialaj w tym temacie. // Tak samo jak Morpheus uwazam tez , ze czasami dobrze jest zglosic pacjenta do hospicjum domowego-czasowo , aczkolwiek ja tego nie zrobilam bo 1) nie chcialam meza denerwowac tym slowem -wiadomo jakie funkcjonuja stereotypy, a 2) ktos z lekarzy powiedzial, ze wtedy rezygnuje sie z leczenia ? Chemioterapii ? Bylam nie doinformowana i cala opieke wzielam na siebie -na jedna osobe, gdy tymczasem ta pomoc lekarsko -pielegniarska jest znaczna. Reasumujac, musisz cos zadzialac z tym bolem bo to jest naprawde do zrobienia. Jak i zreszta mozesz poprosic o konsultacje psychologow itp...! Moj znajomy lekarz mowil, ze gdy skorzystam z takiej pomocy to bede chodzila 2 metry nad ziemia itp/metafora .... ale ja nie chcialam na tamten moment. Natomiast nie moze tak bolec jak opisujesz i nie mozecie tak lamentowac jak piszesz. Bo sie wykonczycie.Zycze Ci wytrwalosci bo zawsze tak zle nie bedzie! Pa <3
Dziekuje Tosiu za pozdrowienia, zagladam codziennie. Wiem, ze moja historia nie jest optymistyczna, ale jest tez przykladem na to, ze trzeba szybko sie decydowac, nie bac operacji radykalnej, ktora jest de facto wyleczeniem w tych bardziej zaawansowanych stanach i przede wszystkim dbac o siebie, kontrolowac, robic badania. Poza tym jestescie mi bliscy, jako osoby ktore razem ze mna przeszly przez te 10 miesiecy walki! Tak juz zostanie na zawsze.Pa <3
Sawusia, to szczesliwe dni, bo teraz kazdy powinien zblizac was do wyzdrowienia. Zdazyliscie, udalo sie...i to jest najwazniejsze.Pozdrowienia <3
Paulinak3, moj maz mial niewydolnosc nerek , obustronne wodonercze,w efekcie tegoz nefrostomie obustronna ...zastosowano chemioterapie monochromatyczna-> podano taxol...
Sawusia, zgadzam sie w 100% z Morpheusem, ratujesz zycie , operacja jest niezbedna.Pozdrawiam