Ostatnie odpowiedzi na forum
Witam Was kochane!
maria58- dziękuję! Jakoś trzymać się musimy, wyjścia nie ma...a mama to bardzo silna kobieta i jestem pewna,że z pomocą lekarzy i nas jako rodziny przetrwamy ten ciężki okres, a mama wyjdzie z tego. Mówiłam jej o Was...i czytam o tym, jak się wzajemnie wspieracie i moją mamę również. Pojawił się nawet uśmiech na twarzy mamusi :) Dziś ma wizytę u onkologa i będziemy wiedzieć co dalej, dlatego dziś jeszcze jest w ogromnym stresie, zresztą jak my wszyscy, ale myślę,że jak już rozpocznie leczenie to otworzy się na ludzi i świat i wtedy założę mamie konto tutaj..myślę, że pisząc z Wami poczuje, że nie jest z tym sama, że można walczyć i wygrać! Będę namawiać mamę na to, bo wiem, że poczuje się lepiej.Dziękuję kochana :* Wytrwałości życzę!
marzena67845 - niestety nie słyszałam o takim przypadku,jak Twojej mamusi, ale mogę powiedzieć jedno. Mam znajomego, którego żona miała odległe przerzuty, a jej stan był bardzo ciężki, żadna z klinik nie dawała jej szans...leczenia podjęła się klinika Kopernik i...minęło 8 lat, a kobieta żyje i ma się dobrze...zaufaj tej klinice, tam naprawdę są wspaniali lekarze,a przede wszystkim ludzie!
Trzymajcie się tam..życzę mamusi szybkiego powrotu do zdrowia!!! :*
Lilcia...dziękuję za dobre rady... :) Wypróbuję na pewno tą kawkę orkiszową...mama tęskni za filiżanką czarnej z rana! :) Siemię lniane mama również spożywa, jak kisielek, ze względu właśnie na jelita, ale i swój żołądek. Z tym granatem to dobry pomysł...nie myślałam o rozcieńczaniu go ( dlaczego? nie wiem...) :P Oj...jak dużo jeszcze przede mną, ale dobrze,że znalazłam Was!!!
Elbe....gratulacje!!!!!! Mam nadzieję, że niebawem będę mogła się również pochwalić dobrymi wynikami mamy, na razie jednak jesteśmy na początku,ale miło się widzi, gdy kobietki z tym samym problemem walczą i udaje im się to!!! :)
Pozdrawiam :)
Ooo...tak! Tych "cudownych" uzdrawiaczy jest mnóstwo w internecie! Ale też świadoma jestem tego, że to jest jedynie nakręcanie chorych i ich rodzin do zakupu ich produktów o jakże "magicznych" właściwościach. Nie...mi również chodzi jedynie, aby dany produkt zawierał, jak najwięcej wartości odżywczych, ponieważ mama obecnie potrzebuje tego najbardziej, a resztą muszą zająć się specjaliści, którym to nie mamy wyjścia i musimy zaufać. Dziękuję za stronkę,skorzystam, dziś zakupiłam już parę, bo nie ma w domku ani jednego, a resztę będę zamawiać tutaj. :)
Dziękuję! :)
kucja15...dziękuję za informację! Czytałam właśnie o tym granacie również. Tylko właśnie mam pytanie, czy jest mocno kwaśny? Moja mama ma liczne nadżerki na żołądku i ciężko znosi kwaśne smaki. Nie wiem czy w jej przypadku będzie to dobra myśl...wiem na pewno, odpadają pomarańcze, czy cytryna. A z drugiej strony dowiedziałam się, że owoc granatu również posiada właściwości antynowotworowe i byłoby to dobrym "wspomagaczem".
Pozdrawiam serdecznie! ;)
garcia...dziękuję! Tak zrobię, będę motywować mamę do walki, ale postaram się nie załamywać! Wiem, że razem podejmiemy tą walkę i jestem dobrej myśli , że damy radę, tylko musimy chcieć, a przede wszystkim moja mama musi chcieć, ponieważ to połowa sukcesu w procesie leczenia. Wiem, że czekają nas trudne chwile i obyśmy przetrwali ten straszny okres , a wszystko się ułoży. Ja natomiast mam dużo młodszą siostrę ( 16lat), dopiero rozpoczęła naukę w liceum, jest wyjątkowo związana z mamą i ciężko byłoby jej nawet pomyśleć o jej utracie, więc nie możemy się poddać! Dziękuję i pozdrawiam garcia! Trzymaj się i obyś nadal miała tyle siły i wiary!!!
P.S. Chciałabym zapytać się Was kobiety, czy któraś z Was piła sok z gravioli? Czytałam o niej sporo, ale owoc jest niestety trudno dostępny, a podobno ma silne działanie antynowotworowe. Chciałabym skonsultować to z Wami, ale i również z lekarzem, jeśli powie mi, że nie zaszkodzi mamie, to spróbuję go jakoś zamówić.
Pozdrawiam Was <3
A jesli chodzi o markery to im przestalam ufac...mama 3mies.temu miala marker 7,a na dzien dzisiejszy 47 i zdawalo mi sie,ze i hist.pat. do najgorszych nalezec nie bedzie,ale niestety....ludzilam sie....do tej pory myslalam,ze markery rzedu 4 lub 5tys.mowia o wysokim stadium nowotwora....wiem,dziwne,ale to moze byla moja cicha nadzieja.
garcia...dziekuje! Na pewno skorzystam z tego przepisu. Wiem,ze przyprawy nie sa zalecane,ale rzucilam do wody znikoma ilosc warzywka i...eh....no wiele nauki jeszcze przede mna,czytam wciaz przerozne artykuly,ale jednak wolalam sie doradzic Was,poniewaz roznie o tych dietach pisza... Normalnie, na dzien dzisiejszy ciezko mi sie z tym pogodzic,serce mi peka:-(
renatababij ... Moja mama już schudła ponad 20kg, obecnie jej waga to 52kg, więc to mnie martwi, ale dokarmiam ją, jak tylko się da..ostatnio ugotowałam sporą pierś z kurczaka (lekko doprawiłam wodę warzywkiem) i zjadła całą! To też sukces...dziś zjadła troszkę zupki i tak powoli, a do przodu. W piątek pierwsza wizyta u onkologa i zobaczymy kiedy mama rozpocznie chemię. Oby jak najszybciej! Póki jest na siłach. Staram się nie podawać mamie specyfików, których nie znam i nie skonsultowałam tego z lekarzem... zapytam się dokładnie w piątek co ma jeść i czym możemy się wspomagać. Jedynie zakupiłam w aptece napoje Nutridrink , które mamie smakują, a poza tym są sporą bombą witaminową ( skutków ubocznych brak). Wiem...musimy zabrać mamie leki, ponieważ ma problemy z sercem, poza tym cierpi na nadciśnienie tętnicze, ale w obecnej chwili sytuacja jest opanowana. Ciśnienie w normie:) Dziękuję! Pozdrawiamy Ciebie i mamę! Trzymajcie się! :)
renatababij <3 dziękuję kochana :) Troszkę mnie to zmotywowało...właśnie siedzę z mamą i ją motywuję :) Myślę, że uda Nam się wygrać z tą francą! I Twojej mamusi również tego życzę...A powiedz mi jeśli możesz, jak Twoja mama zniosła pierwszą chemię?? Boję się tego pierwszego razu, mama jest już okropnie wycieńczona i nie wiem, jak ją zniesie. Przechodziła straszne bóle nowotworowe, ale obecnie ma już plasterki morfinowe.Teraz wzmacniam ją sokami z buraka i marchewką, poza tym nic zbytnio nie chce mi jeść :( Schudła mi już 22 kg i co będzie dalej? Czy po chemioterapii straci kolejne kg? Dziękuję za odpowiedź...tak widzę, dziewczyny są wspaniałe! Dlatego zdecydowałam się napisać :) Pozdrawiam :)
Witam Was, silne kobiety! 18 sierpnia br.moja mama przeszła operację, w której wydano szokującą dla Nas diagnozę - nowotwór jajnika - proces rozsiany :( Wczoraj otrzymaliśmy wyniki hist.-pat. i wstępna opinia lekarzy znalazła w nich swe potwierdzenie (nowotwór złośliwy G2 st.III). Mama ma 52lata i jest silną kobietą, jednakże boje się strasznie o to co czeka Nas w najbliższym czasie. W piątek mamy pierwszą wizytę u onkologa we Wrocławiu ( mama zdecydowała się na klinikę na Hirszfelda) i boję się co Nam powie specjalista. Wiem, że nowotwór jajnika wykrywany jest w większości przypadków w późnych jego stadium, ale brak mi sił i motywacji. Moja mama nie chce o tym rozmawiać, często mówi o tym,że niewiele jej pozostało, ale ja nie mogę się z tym pogodzić i muszę walczyć o moją mamę. Nie wiem, jak ją zmotywować, jak jej pomóc. Czy Wasze początki w walce z tym cholerstwem były podobne? Proszę o jakieś słowa otuchy... :( Pozdrawiam i życzę dużo wytrwałości oraz zdrówka!!! <3