Ostatnie odpowiedzi na forum
A dlaczego nie musisz odstawiac leku?Bedziesz brala zastrzyk?Jaka dawke hormonu przyjmujesz i jak dlugo jestes po operacji?pozdrawiam
Tak,napewno porozmawiam z lekarzem na ten temat.Czyli widze ze cenowo podobnie.
Dzieki za informacje :) ,dopiero zaczynam moj nowy etap zycia ,wiec nie jestem poinformowana tak dobrze,jak Wy ,ktore juz przez to przeszlyscie.Napewno zapytam mojego lekarza ,aby udzielil mi informacji na ten temat,zobaczymy co poradzi.Ztego co sie orientuje ten zastrzyk tutaj jest refundowany,a tabletki eutxyrox kosztuja niecale 1 euro,a jaki koszt w Polsce?Slyszalam ze etap odstawienia hormonow jest bardzo ciezki,zle samopoczucie i ogolnie organizm opada z sil,jesli daloby sie tego uniknac i lekarz doradzi ze warto ,napewno rozwaze przyjecie zastrzyku :)Unas dzis goraco,wiec przesylam Wam Moje Drogie duuzo sloneczka <3
A czy odstawienie hormonu przed jodowaniem to koniecznosc?Rozmawialam z kobieta ,ktora byla operowana 7 lat temu i wtedy tez musiala odstawic hormon na miesiac przed,ale mowila mi ze teraz jest dostepny jakis zastrzyk,ktory sprowadzany jest z francji i dzieki niemu nie trzeba odstawiac bo wstrzykniecie zastrzyku powoduje taki sam skutek,czyli bierzesz hormon tak jak bralas i tylko aplikujesz zastrzyk na miesiac przed.Czy slyszalyscie o takiej metodzie,czy to jakas niesprawdzona informacja?Pozdrawiam :)
Mialabym jeszcze jedno pytanie,ktore nie ukrywam tez mnie troszke nurtuje.Mianowicie jak to jest z tyciem po usunieciu tarczycy,czy faktycznie to jeden ze skutkow uboczych nowego zycia?Moja Pani Doktor powiedziala ,ze bede jaka jestem,ani grubsza ani chudsza,czy to moze byc prawda?Mowila ze miesiac po operacji mam sie wstawic z wynikami badan i wtedy bedzie wiadomo mniej wiecej jaka dawke leku potrzebuje.Czy u Was bylo podobnie?
Czuje sie winna,moze zbyt malo skupilam sie za swoim zdrowiu,moze zbyt malo o siebie dbalam.A moze to Bog chcial mnie ukarac za cos?Iteraz gdy juz osiagnelam pelnie szczescia i mam swojego ukochanego synusia,cieszylam sie kazdym dniem codziennie dziekujac Bogu za to co mam.A jednak zycie ciagle mnie zaskakuje...i oby juz ostatni raz w tak negatywny sposob.
Samej operacji sie nie boje,bo chce to juz mniec za soba.Boje sie tylko ,ze pomimo iz rokowania sa dobre,gwarancji nikt nie da ,ze to cholerstwo nie wroci.Teraz juz tak bedzie,do konca zycia strach przed kazda kontrola,jak zyc i czy warto robic plany na przyszlosc skoro nie wiesz co cie czeka...najwieksze lek jest przed mysla ,ze moglabym osierocic moje dziecko.Tak naprawde tylko ta mysl utkwila mi w glowie i nie znalazlam jeszcze sposobu ,aby sie jej pozbyc.Przepraszam Was Wszystkich za tak negatywne mysli,ale napewno kazdy z Nas byl na tym etapie.Przez te 3 miesiace poznalam kilka osob dotknietych ta choroba i faktycznie maja sie dobrze i zyja jak dawniej.Mysle ze poprostu teraz jest to kwestia oswojenia sie z sytuacja,bo nic innego nie mozemy zrobic.
Dziekuje Wam dziewczyny za wsparcie,to naprawde pomaga.Z drugiej strony mysle sobie tak,ze moglo mnie spodkac cos o wiele gorszego.Teraz tylko pozostaje prosic Boga ,aby nic wiecej sie nie wydarzylo i abysmy wszystkie mogly dozyc starosci i cieszyc sie zyciem.Jesli moge zapytac jak dlugo czekalyscie na operacje od dnia postawienia diagnozy?Wydaje mi sie ze 3 miesiace to kawal czasu,zdecydowanie zadlugo!!!
lauroli
Witam Cie Serdecznie :)Od 11 lat mieszkam w Hiszpani i tu beda mnie operowac.Ale nie mysl ze jestem w lepszej sytuacji ,niz Ty mieszkajaca w Polsce.Od postawienia diagnozy minelo juz 3 miesiace i nadal nie mam wyznaczonego dnia operacji.Wsrode 14-ego dowiem sie kiedy bede operowana,napewno pod koniec miesiaca.Pytalam w poniedzialek dlaczego tak dlugo zwlekaja,odpowiedziano mi,ze jest to rak brodawkowaty wiec nie ma pospiechu,jest to dla mnie smieszne wytlumaczenie,ale co zrobic chyba wiedza co robia.Mam dwa guzy 7mm i 9mm,choc to tez watpliwe bo po pierwszej biopsji powiedziano ze jeden ma 15mm a drugi 7mm.Biopsja wykazala,ze wezly chlonne bez przezutow,ale w poniedzialek poinformowano mnie,ze jednak beda wycinac wezly prawostronne bo nie maja pewnosci 100 procent.Sama nie wiem co o tym myslec,za kazdym razem stawiaja inna diagnoze.Mam poltorarocznego synka ,na ktorego dlugo czekalismy i udalo sie.Myslalam ,ze moje szczesliwe zycie bedzie trwalo wiecznie.A teraz ten rak!!!Niewiem ,co robic ,co myslec...Tyle mielismy planow i teraz co?Niestety nikt nie da gwarancji ,ze nie bedzie przezutow,mowia ze w moim przypadku nic nie powinno dziwnego sie wydarzyc,ale zycie jest zyciem...Co to yodowania to tez okaze sie po operacji,musza wyciac,zbadac.Mam 31 lat i co dalej z moim zyciem,moim synkiem.Niewiem czy bede umiala zyc ze swiadomoscia tej choroby.Jak nauczyc sie zyc na nowo?Jak organizm zareaguje na tabletki...Pozdrawiam i Wszystkim zmagajacym sie z ta choroba zycze calkowitego powrotu do zdrowia :)