od 2022-04-05
ilość postów: 43
U74. U mojego partnera zdiagnozowali dużego guza, wiec przez jakiś czas ta gnida musiała sie zadomawia w nerce, bez zajęcia węzłów chłonnych i wyraźnych przerzutów, wiec mam nadzieje, ze laparoskopowe usunięcie nerki będzie wystarczające i nic nie znajda w histopatologii. On mimo dużego rozmiaru (niestety nie wiem jak duży, bo w diagnozie nie określili rozmiaru), praktycznie nie odczuwał i nadal nie odczuwa żadnego bólu, jedynie przez 4 dni lekkie pobolewanie w boku, którego w ogóle nie wiązaliśmy z rakiem. Drań został wykryty przypadkowo przy okazji zupełnie innego badania. Jako, ze guz jest duży lekarz odradził biopsje, bo to mogło doprowadzić do jego pęknięcia i rozprzestrzenienia po całym ciele. Lekarz nadal daje kilka % szans, ze może to być niezłośliwe odmiana, ale dowiemy sie po histopatologii. Operacja w przyszła środę i mam nadzieje, ze uda sie drania usunąć laparaskopowo bez konieczności otwartego cięcia, ale wszystko okaże sie podczas operacji. Z tego co piszesz, bóle mogą być oznaka raka, ale jak widzisz nie jest to żadna reguła, bo można mieć dużego guza i żyć w nieświadomości, ze cos jest nie tak, bo organizm nie daje żadnych objawów.
Mirka. Moj partner mail zdiagnozowanego guza 4.4, dzisiaj był na badaniach przedoperacyjnych, operacja w przyszła środę 27.04, czyli wszystko w przedziale mniej więcej 3 tygodni, ale my mieszkamy za granica, wiec pewnie tu jest inaczej. Z tego co czytałam odnośnie leczenia w Polsce, to zależy od szpitala. Za granica standardowo jest to do 60 dni. Życzę zdrowia.
dziekuje bardzo. Mam nadzieje, ze wszystko będzie Ok i zrobią laparoskopowo jak przewidują i nie będą musieli otwierać tradycyjnie, bo to sie wiąże ze Znacznie dłuższa rehabilitacja.
mamy datę operacji na 27.04. Z jednej strony cieszę sie, ze długo nie czekaliśmy, ale z drugiej znowu zaczynam być przerażona.
mamy datę operacji na 27.04, znowu sie zaczynam stresować. Z listu z diagnoza, który dostaliśmy wynika, ze duży guz rozmiaru nie podano bez wyraźnych przerzutów i brak powiększonych węzłów chłonnych. Z jednej strony staram sie myśleć optymistycznie o tym i dobrze, ze na operacje nie czekaliśmy długo, a z drugiej znowu zaczynam być przerażona.
z listu potwierdzającego diagnozę wynika, ze duży wzmacniający sie guzek prawego dolnego bieguna nerki, brak dowodów na powiększenie węzłów chłonnych, nie ma wyraźnych przerzutów. Trochę większym optymizmem mnie to napawa, ale niech ktoś mądrzejszy sie wypowie. Niestety nadal nie wiem jak duży jest ten cholernik, ale mam nadzieje, ze operacja w większości zakończy ten koszmar. Tak wiem, ze potem jeszcze histopatologia, ale to będziemy sie martwić potem.
Jagoda62 dziekuje za odpowiedz. Forum w większości przeczytalam, dlatego zdecydowałam sie cos napisać, choć z drugiej strony ciagle myślenie o tym doprowadza mnie do szaleństwa. Mój facet jest bardziej pozytywnie nastawiony, bo rozmawiał z lekarzem osobiście i ten mu przedstawił co i jak. Ja sie po prostu najzwyczajniej w świecie boje, chociaż wiem, ze on będzie walczył i sie łatwo nie podda. Ja będę walczyć z nim, będę silna dla niego, tylko muszę sie z pierwszego szoku otrząsnąć, co nie jest takie proste, ale co nas nie zabije, to nas wzmocni ponoc. Najgorsze jest to czekanie na operacje, a potem histopatologie (to drugie chyba nawet będzie gorsze). Poczytałam Twoje posty tez i tacy ludzie jak Ty i pare innych osób na tym forum swoimi historiami dodają mi otuchy, ze rak to nie wyrok i można z tym walczyć i wygrać. Cieszę sie, ze jest takie forum, gdzie można sie podzielić swoimi obawami i zwyciezstwami z ta cholera. Życzę dużo zdrowia i uzbrajam sie w cierpliwość co do terminu operacji.
jak pisalam w innym poście u mojego partnera w poniedziałek wykryto guza nerki prawej. Miał najpierw zrobione usg gdzie wyszedł cień na nerce, z tego powodu wysłano go na TK (za jednym zamachem zrobili całe ciało), wszystko wyszło czyste poza ta jedna cholera w nerce. Lekarz zadecydował o wycięciu całej nerki laparaskopowo, bo ponoć guz jest za duży na czesciowke ( nie widziałam wyników, wiec nie mogę więcej powiedzieć), ale ogólnie jest bardzo pozytywnie nastawiony i potwierdził, ze druga nerka pracuje bez żadnych zarzutów. Czekamy teraz na termin operacji, ponoć standardowy czas oczekiwania tu gdzie mieszkamy to 31-60 dni. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, ze on nie ma żadnych objawów i czuje sie dobrze, a raka wykryto zupełnie przypadkowo przy badaniu, na które poszedł tylko dlatego, ze częściej niż normalnie chodzil do toalety (wiec myślał, ze cukrzyca, ale to zostało wykluczone). Wprawdzie 1 badanie moczu wykryło mikroskopijne ilości krwi i możliwość infekcji, dlatego dali mu antybiotyk, po którym wszystko było zupełnie czyste. Skoro guz jest duży to pewnie ma go już w sobie od jakiegoś czasu. Lekarz był zdziwiony, ze mój partner nie odzywa żadnego bólu, ale jak pisałam wcześniej gdyby nie przypadek, to byśmy nie mieli bladego pojęcia, ze cos jest nie tak. Wiem, ze po operacji jeszcze musimy czekać na histopatologia i dopiero wtedy będziemy o wiele mądrzejsi, ale czy myślicie, ze jest możliwe, ze to ciagle wczesne stadium mimo dużego rozmiaru i jest szansa, ze wszystko sie szczęśliwie skończy.
to prawda, ze siedzi i pewnie to wywołuje największa panikę, a może również to, ze pare lat temu ta sama gadzina zabrała członka mojej rodziny, ale była rozpoznana bardzo późno z licznymi przerzutami. Co do leków na depresje, to wcale sie nie dziwie. Ja mam nadzieje, ze u mnie do tego nie dojdzie. Mój partner ma do tego podejście, ze im szybciej gada wytną, tym szybciej będzie mógł o nim zapomnieć i żyć normalnie. Może w całej tej niezdrowej sytuacji jest to zdrowe podejście. Oby.
a jak długo po operacji Pani dochodziła do siebie i czy w pełni wróciła Pani do pracy po rekonwalescencji.