od 2017-02-09
ilość postów: 204
Nie, ja miałem operację we Wrocławiu. Urolodzy chirurdzy obecnie zajmują się głównie operacjami onkologicznymi(prostaty, pęcherza, nerki). Myślę, że każdy urolog, który podejmuje się takiej operacji bardzo dobrze się na tym zna - nie ma innej możliwości. Obecnie jest takie zalecenie, że jeśli jest to możliwe, guzy T1b powinny być usuwane oszczędzająco nerkę (bardzo zbliżona czystość onkologiczna i zachowanie nerki), ale to zależy od kilku czynników, lekarze wstępnie to wiedzą już po badaniu obrazowym. Ja podpisywałem zgodę na dwa rodzaje operacji, pewność jaką wykonać dopiero po "otwarciu". W szpitalu byłem 5 dni, 3 m-ce później już w pracy i na nartach. Ale te kilka dni, to okropne samopoczucie, wymioty po narkozie, ból, gorączka, podłączona aparatura, dreny w ranie, brak snu, przygnębienie. Ale da się przeżyć, trzeba się gada pozbyć i później nie dowierzać, że się go miało. Najgorsze oczekiwanie i czekanie na wyniki. Pozdrawiam.
Po mojej diagnozie i długim terminie oczekiwania, natknąłem się na ten szpital - miał dobre opinie. Miałem guza 5,5 cm T1b jasnokomórkowy złośliwość 2. Usunęli mi tylko guza. Guz lity w nerce lub torbiel atypowa niestety bardzo rzadko nie jest zmianą złosliwą, ale takiej wielkości guz czyli pomiędzy 4-7 cm daje stadium I z wysokim stopniem przeżywalności. Oczywiście trzeba mieć nadzieję, że będzie to zmiana niezłośliwa, bo szanse takie są. W moich wcześniejszych postach opisany jest mój przypadek, jestem 3 lata po operacji. W stopniu zaawansowania T1b guz tylko w nerce, zmiana jest usuwania i nie ma dalszego leczenia, tylko kontrola onkologiczna. Wiele też zależy od wyniku histopatologii i umiejscowienia guza, być może będzie to operacja oszczedząjaca nerkę. Nie łamcie się, nie jest to duży guz.
Ja jestem prawie 3 lata po operacji, czasem też coś w tym boku czuję, chociaż robię już dawno wszystko, chodzę na siłownię, biegam, rower szosowy, pływanie. Podczas takiej operacji rozcięta jest skóra, powięź mięśniowa, mięśnie, powięź Gerota, sama nerka, ma się naprawdę co goić i potrzeba na to czasu. Nie skupiaj się za bardzo na tym, wszystko jest w porządku skoro usg jest ok.
Też tak pomyślałem, rak to grzyb, mieliśmy poprostu pieczarki lub podgrzybki jasnokomórkowe😉😁
Wybacz, ale totalne bzdury napisałeś. Czyli naukowcy, lekarze onkolodzy, mówiąc "nic już więcej nie możemy zrobić" nie odkryli tej prostej metody? Guz nowotworowy to grzyb? Przecież to zlepek skancerowanych komórek, które rozsiewają się, rosną i niszczą kolejne narządy, w naszym przypadkach, zmutowane komórki nerki rosną np. w płucu które traci swoje funkcje. Oczywiście dieta jest ważna, ale nie ma wyleczalności raka jeśli nie został on wcześniej radykalnie wycięty. Tzw. cuda medyczne się zdarzają, a współczesna nauka idzie w immunoligię, czyli odślepienie układu odpornościowego, który ma zdolności zwalczania raka.
Miałem operację z oszczędzeniem nerki, wycięto tylko guza 5,5x4,5. W grudniu mijają 3 lata. Wykryto mi raka przypadkowo i wycięto, jak narazie na raka nie chorowałem, oby tak pozostało, ale czy tak będzie tego nie wie nikt, żyję nadzieją i miłością.
Dziewczyny AML to nic groźnego, napewno taki guzek nie daje żadnych objawów, mój rak jasnokomórkowy był na 5,5 cm i też żadnych objawów nie dawał, morfologia krwi idealna, mocz idealny, czynność nerek prawidłowa, rak nerki daje objawy dużo później dlatego guzy objawowe są o dużo gorszym rokowaniu. W USG wszelkie podejrzenia o złośliwość budzą zmiany normoechogenicze i hipoechogeniczne, hiperechogeniczne zmiany tylko w około 4% mogą być złośliwe. Oczywiście urolog może zlecić rezonans lub tomograf, zmiany złośliwe w tych badaniach wykazują swoje własne ukrwienie, kontrast w tych guzach "świeci" się. Szanse że to rak są znikome, nawet jeśli to jest to miniaturka. Pozdrawiam.
Są właściwie dwa rodzaje zmian w nerkach widoczne w usg dające pewność, że są niezłośliwe: torbiel prosta i AML(angiomiolipoma), ja mam taką 7mm od lat wykrytą w usg, niezmienna od lat. Rak nerki pojawił się później bez związku oczywiście. U Ciebie jest znak zapytania, szansa, że to inny guz jest znikoma. Nawet jakby były wątpliwości lekarza będzie raczej obserwacja, guzek jest maleńki.
Miałaś nss czy straciłaś nerkę?
Piszesz:"teraz wydaje się to zupełnie abstrakcyjne". U nas myślę jest tak samo z tą różnicą, że diagnozy trochę inne, no i strach przed jego powrotem, życie z lękiem jest czasem trudne, no i to ciągłe planowanie, zajmowanie się badaniami, telefonami do przychodni itp. Niestety trzeba z tym jakoś żyć, zazdroszczę, choć nie jestem zły na opatrzność za to co u mnie się wydarzyło. Pozdrawiam.