od 2017-02-09
ilość postów: 226
MW ja słyszałam (nie pamiętam już czy czytałam gdzieś, czy któryś z lekarzy mi mówił), że na ogół szybko.
Cytologia nie ma tu wiele wspólnego. Moja mama już w zaawansowanym stadium choroby (jak się później okazało) miała robiony nawet zabieg łyżeczkowania macicy. Pamiętam jak szłam po wyniki tego badania z drżącym sercem. Wyszło wszystko w porządku.
MW moja mama dostała chemię 6 tygodni po operacji. Czekaliśmy bo didimery nie chciały się ustabilizować więc była walka o podanie chemii razem z Avastinem (lek przedłużający czas do nawrotu).
A ja Was bardzo proszę o trzymanie jutro kciuków. Wiem, że to pewnie nie działa wstecz bo opis TK już na nas czeka. Więc trzymajcie kciuki, żeby nie było źle. A nawet jeśli, żebyśmy to jako tako zniosły bo nerwy sięgają zenitu!
Swoją drogą ktoś ma tak jak ja, że woli nastawić się na najgorsze, a później ewentualnie się mile rozczarować? Ja tak mam, to chyba jakaś reakcja obronna.
Pozdrawiam!
MW jeszcze jedno w jakim kontekście mówisz o wymiotach? Czy mama teraz wymiotuje? Jeśli obawiasz się, że mama będzie wymiotować po chemii (z takim skutkiem ubocznym chemia się zwykle kojarzy), to naprawdę nie musi tak być! Twoja mama na pewno dostanie standard czyli carboplatyne+politaxol. Moja mama nigdy nie wymiotowała w czasie tej chemii, nigdy nie miała mdłości, a wręcz przeciwnie ciągle chodziła głodna i jadła jak niemowlę co 3 godziny. Nie wiem jakie doświadczenia mają obecne tu dziewczyny, ale panie, które leczyły się równolegle z mamą też wymiotów nie miały.
MW po to jest to forum. Radość przeplata się tu ze smutkiem, nadzieja ze zwątpieniem. Tak właśnie jest w tej chorobie.
Czy te zmiany opisane są jako META? I co sądzi o tym lekarz, który operował? Musiał mieć ogląd narządów przy otwarciu. Powinno być to w protokole operacyjnym, jak lekarz ocenia stan okolicznych narządów.
Nawet jeśli mama ma przerzuty do wątroby, co oznaczać będzie IV najwyższy stopień zaawansowania choroby, to chemioterapia w niektórych przypadkach naprawdę może zdziałać wiele dobrego. Moja mama to FIGO IV, z tym, że nie miała zajętej wątroby, ale odległe węzły chłonne i guzki w płucach z podejrzeniem meta. Po chemii po tych guzkach nie pozostał ślad. Mama już od pół roku na samym Avastinie, a jak będzie dalej dowiemy się w piątek po kontrolnym TK. Głowa do góry. Z moją mamą leczyła się kobieta z zajętą wątrobą i zmiany się wycofały po chemii, jak na razie już blisko rok nie ma po nich śladu.
Dobrze, że zdecydowałyście się na pomoc psychiatry. Psychika bardzo ważna. Trzeba mieć siły do walki z tą chorobą. Pozdrawiam.
MW to normalne. Może minąć trochę czasu zanim mama oswoi się z sytuacją. Może warto pomyśleć o rozmowie z psychoonkologiem.
Tess moja mama w chwili diagnozy miała już wiele zajętych węzłów chłonnych najdalej w węźle nadobojczykowym. Wtedy lekarka mówiła, że jeśli chemia na nie nie zadziała będzie radioterapia. Po chemii zmniejszyły się wszystkie znacznie, a jakie są teraz dowiemy się w piątek.
Znam przypadek, gdzie operowano przerzutowe węzły chłonne. Brat mojej koleżanki miał taką operację, bardzo inwazyjną bo te węzły były różnie umiejscowione. Może lekarze podjęli się tego, bo był to młody chłopak (20 lat)... Z perspektywy czasu rodzina żałuje, że poddano go tej operacji, bo całkowicie osłabiła i organizm nie miał siły walczyć dalej. Może warto żebyś udała się gdzieś na konsultacje...
MW z reakcja na chemie skutkami ubocznymi naprawde bywa roznie. Moja mama dosc dobrze to zniosla. Skutki uboczne to byly bole miesni bole kosci ktore wystepowaly na 3 dzien po chemii i utrzymywaly sie kilka dni, ale to tez bylo tak ze z roznym nasileniem po poszczegolnych wlewach. Jesli chodzi o jej funkcjonowanie to oczywiscie nie pracowala i nie pracuje nadal ale w trakcie chemii zyla normalnie tzn gotowala robila cos w domu jezdzila samochodem. Bylam zaskoczona bo tez wyobrazalam sobie ze bedzie duzo gorzej. Moja mama ma 53 lata, wiem ze Twoja mama jest starsza, ale mam tez przyklad mojego dziadka. Przechodzil chemie w wieku 80 lat i tez normalnie funkcjonowal. Tak bylo u nas. Wiem ze czesc kobiet przeszla to duzo gorzej starszych czy mlodszych. Zalezy od organizmu nie ma scislych regul.
MW podam Ci przykład mojego dziadka. W przeszłości przeżył 8 (!) różnych operacji. Bardzo rozległą operację spowodowaną rakiem jelita grubego przeżył w wieku 78 lat, mało tego dwa miesiące po innej operacji na brzuch. Doszedł do siebie bardzo szybko i był sprawny. Nana ma rację, że czasem starsze organizmy jakoś łagodniej to przechodzą.