Ostatnie odpowiedzi na forum
Kazik.Witam!Trzymaj się jakoś, najważniejsze, że już po operacji, teraz drobnymi kroczkami do przodu. Operacja, z tego co się domyślam, pominela jelita, więc powrót do zdrowia będzie szybszy. Trzymam kciuki za Was. <3.My czekamy, jeszcze ponad tydzień i będzie decyzja co dalej. Nie ma innej opcji, musi być dobrze. I tego się będę trzymać.
Witam <3Jakos cicho się zrobiło? Czekam na przyjęcie do szpitala i spalam się psychicznie. Mąż jakby nic,pracuje, chodzi na spacery, tylko jest może trochę mniej spontaniczny,tematu choroby nie porusza. Ja udaję, że jest ok.i poplakuje po kątach. Chciałbym, żeby to już było za nami, ale nic z tego, nikt za nas tego nie przeżyje. Ufam, że się uda. Dzięki Wam jest mi ciut raźniej, dziękuję.
Kazik82.Profesor powiedział, że to niski poziom złośliwości, ale naciekajacy do miesniowki, więc chyba nie jest dobrze :(
Czarownica.Rak naciekajacy miesniowke pęcherza, LG ICD-O 8120/3 IHC :CK7(+)CK20(+) HMB45(-),to jakieś nowe oznaczenia.
Heniek,Czarownica- gratulacje :)Ja mam dwóch wnuków, zakochani jesteśmy w tych dzieciakach, jak to dziadkowie, do szaleństwa ;)Ech,tylko cieszyć się życiem, gdyby nie ta wredna choroba.
Przepraszam za literówki, ale piszę na telefonie,samo się przekręca.
Witam serdecznie :DDziekuje za odpowiedzi.Dzis dzwoniłam do kliniki, mąż ma się wstawić dopiero 11października. Przecież to tyle czasu, ponad 2tygodnie.Nie wiem czy można tyle czekać? Ponoć jak na miejsce w tym ośrodku, to niewiele. Mąż bardzo się z tego faktu ucieszył, czuje się dobrze, więc nie spieszy się do szpitala. Męczą go tylko bardzo częste wizyty w toalecie, ale tlumaczty to sobie przebytym zabiegiem? Mam jednak wątpliwości, to już prawie 4tygodnie od TURT, a on co1-2godz.musi oddać mocz.Moze być taka przyczyną?
Aż boję się myśleć, że mogłam tu nie trafić,dajecie tyle wsparcia,jak nic i nikt inny. Ktoś, kto nie stanął oko w oko z rakiem,tego nie zrozumie. Długo czytałam was,nie mogąc się przełamać i napisać, bo to oznaczalo jedno-mnie też to dotyczy. Niestety,wypieranie choroby, nie uzdrowi męża i tylko racjonalne działanie odniesie pozytywny skutek. Uczę się od Was
. :D :D
Dziękuję za informacje, to dla mnie bardzo ważne , każdy wpis uczy poruszać się w świecie tej choroby. Strasznej,wrednej, podstepnej okrutnej... itd.Zmienila nasze życie w koszmar. Mąż, leczony na kamice nerkowa czyli przeciętną przypadłość, podczas TK,dowiaduje się, że to guz,. guz okazał się naciekajacym rakiem.Jak chyba każdy, milion razy zadawalam sobie pytanie, dlaczego właśnie on?!!Kochany,dobry,troskliwy i taki tam naj...Co za chichot losu, teraz kiedy dzieci się usamodzielnily, mieliśmy żyć spokojnie , przypelzlo to gadostwo. Jest we mnie tyle emocji, ale nie damy się, za nic.!Będę walczyć razem z nim, do skutku, aż gadzina nam odpuści. Mąż na razie stoi jakby z boku,myślę że jeszcze nie wierzy w to co się dzieje. Zdał się na mnie i akceptuje leczenie. A ja zrobię wszystko żeby wyzdrowial. Przysięgam!
. ;(
Przeczytałam całe forum, od samego początku. A dalej mam wątpliwości z bo jedni byli leczeni przez urologow, inni przez onkologow, jak to właściwie jest?