od 2021-06-04
ilość postów: 15
Alicja_&7375 napisał:Cześć. To teraz moja historia. Pierwszą cytologię zrobiłam w tym roku (a jestem tuż po 30-stce...). Tak się niestety zdarza i z tego co rozmawiam ze znajomymi, szczególnie w średnim wieku to świadomość Polek jest bardzo niska. Sama na siebie jestem zła, że tak późno poszłam do lekarza. Mówi się tyle, że tak szyjki macicy to cichy zabójca i kobiety po 50 dostają nawet listowne zaproszenia na badanie. Wiecznie miałam pilniejsze sprawy niż umówienie się na cytologię.
Uznałam, że warto byłoby w końcu zrobić badanie. Zbierałam się od 2021 roku do lekarza, ale do gabinetu trafiłam dopiero pod koniec maja 2024. Czułam się dobrze, nie miałam żadnych objawów choroby. 3 tygodnie później dostałam telefon z przychodni, że wynik ASC-H wymaga dalszej diagnostyki. Przekopałam większość polskich stron w poszukiwaniu informacji. Cały czas trzymałam się myśli, że to tylko podejrzenie niepokojących zmian. Ginekolog zlecił testy na HPV - wyszły typy 16 i 33. 18.07. stawiłam się w szpitalu na kolposkopię. Lekarz, przedstawiając mnie studentom powiedział, że mam HSIL. Trochę mnie to zdziwiło, że był tego pewien przed kolposkopią. W trakcie badania pobrano wycinki i miesiąc później otrzymałam wynik - HSIL CIN III. 20.09 czeka mnie konizacja szyjki macicy. Potrzebowałam skierowania na operację od lekarza ginekologa. Był na mnie zły, że jak do tego doszło i dlaczego doprowadziłam do takiego rozwoju zmian. No co miałam powiedzieć. Uznałam wcześniej, że nie potrzebuję badań, bo przecież jestem młoda, zdrowa i nic mi nie dolega. Chodziłam przecież do ginekologa. Stosowałam się do jego zaleceń. O cytologię nikt nigdy nie pytał. Młodym kobietom przysługuje bezpłatna chyba raz na 3 lata, również mi nie zaproponowano. Tę w maju robiłam prywatnie. Mimo wszystko cieszę się, że pomimo ogromnego braku wiedzy coś mnie tknęło i poszłam na cytologię dzięki czemu mam jeszcze szansę z tego wyjść. Za kolejnych kilka lat mogłoby być za późno.
To mogło spotkać każdą z nas. Jestem 3 lata, po częściowej amputacji (głęboka i rozległa konizacja) szyjki z powodu CIN3/CIS. Cytologia wykonywana prywatnie co rok od kilku lat, żadna wcześniejsza nigdy nie wykazała żadnych nieprawidłowości. Ostatnie wizyty przed diagnozą, odbywały się co pół roku, gdyż miałam niepokojące objawy, ale cytologie wychodziły prawidłowo i lekarz zapewniał, że nie ma powodów do niepokoju, a objawy miała wywoływać podobno "nadżerka". Niestety zmiana nadżerką nigdy nie była, a była to zmiana wczesno-nowotworowa, nikt nie umiał wyjaśnić dlaczego cytologie były prawidłowe, a ostatni prawidłowy wynik z przed diagnozy, był z przed pół roku. Zmiana usunięta w całości z zachowaniem sporego zdrowego marginesu. Gdybyś miała potrzebę o coś zapytać, pisz śmiało..
Witajcie moje Drogie.. Melduję, że dwa lata i 245 dni od konizacji, a w zasadzie częściowej amputacji szyjki - czysto. Przypomnę tylko, cytologia HSIL, wycinki - CIS (cancer in situ) z tapetowaniem kanału szyjki, konizat - CIN III/CIS. Chciałam tylko żebyście wiedziały, że tu jestem. Piszcie, jeśli poczujecie taką potrzebę :) Od momentu gdy dołączyłam do forum, stał się w pewnym sensie jakąś częścią mnie.. Ściskam Was wszystkie
Justynabnzk napisał:dziewczyny może coś mi doradzicie?jestem po konizacji 2 miesiące, wydawało mi się, że jużsie wszystko wygoiło a tu dzisiaj przy podcieraniu zauważyłam jakby brazowe kawałki blony i coś jakby resztki strupa(?).Wprawdzie okres mam dostać za kilka dni ale zastanawiam się czy tak może się jeszcze być po zabiegu.pozdrawiam.
Kochana, a jaką konizację przeszłaś, miałaś zakładane szwy? Jeśli chirurgiczną, to tak może być jeszcze jakiś czas. Ja miałam głęboką chirurgiczną z szyciem i takie "rzeczy" jak u Ciebie działy się u mnie niemal pół roku od zabiegu. Lekarze cały czas zapewniali, że jest wszystko ok, że wszystko musi się oczyścić i zagoić. Krwawiłam niemal dwa miesiące od zabiegu, a późnej plamiłam na brązowo przed każdą miesiączką już na 4-7dni przed terminem. Jeśli coś Cię niepokoi, to proszę, udaj się do lekarza, który skontroluje Cię po zabiegu.. Lepiej sprawdzić niż ciągle się stresować. Pozdrawiam Cię cieplutko 😊😊
Nats992 napisał:Kinga bardzo milo z Twojej strony. Wiekszosc dziewczyn, po wyzdrowieniu pewnie nie chca nawet w ta strone patrzec, przypomniac sobie co przeszly Wcale im sie nie dziwie..
Jak mozna sie z Toba skontakowac jak cos?
Niby ma sie te wsparcie w rodzinie, najblizszych. Ale jedni albo nie wiedza kompletnie z czym sie borykam, albo powiedza co sie martwisz przeciez to nie rak! I tyle na ten temat.. wiec koniec koncow zostajesz sama ze swoimi myslami
Możesz pisać prywatne wiadomości tu na forum. Wystarczy, że klikniesz w mój nick, a tam znajdziesz - wyślij wiadomość. Wiem jak trudno jest samej mierzyć się z tymi myślami.. Wiem też, jak wiele znaczy, możliwość rozmowy o tym co się dzieje w Twojej głowie. U mnie diagnoza sprawiła, że nikt nie chciał ze mną o tym rozmawiać, jedni się odcięli całkiem, a inni udawali że tego nie ma i próbowali umniejszać moim cierpieniom, mówiąc między innymi - "weź nie przeżywaj, takie życie, inni mają gorzej".. To najgorsze co mogą zrobić osoby, które powinny wspierać, a zachowują się w taki a nie inny w sposób. Rozmowa o tym jest bardzo ważna, żeby uspokoić głowę, dlatego pisz jeśli tego potrzebujesz.. Ja tu po prostu będę.
Drogie kobietki,
Jeśli któraś z Was będzie czuła potrzebę popisać prywatnie, z kimś kto przeszedł przez to samo g&wno, to chcę żebyście wiedziały, że jestem do Waszej dyspozycji. Zaglądam tu dość często od momentu jak mnie to spotkało i podczytuję.. Moja historia była trudna i nie ze względu na samo rozpoznanie, ale zostałam z tym sama, a wiem jak ważna jest rozmowa, potrzeba tej rozmowy.. Chęć wygadania, wypłakania i wyżalenia. Nikt tak dobrze nie zrozumie, jak osoba, która przeszła przez to samo..
Nats992 napisał:Ktos kiedys pisal, ze dziewczyny z poczatka forum zalozyly grupe na facebooku. Czy ktos wie jak sie nazywa?
Z tego co wiem, to grupa była prywatna. Piszę, była, bo nie wiem czy nadal jest.. Nie dało się jej znaleźć, jeśli ktoś Cię do niej nie zaprosił. Czasem zaglądają tu jeszcze dziewczyny z początku tego wątku, ale rzadko się udzielają.
Justynabnzk napisał:cześć dziewczyny,jestem tu nowa.6.02 miałam konizacje leep z powodu Cin 3.Zavieg przeszłam dobrze(znieczulenie miejscowe),zmiana wycięta w całości z marginesem.Przestalam krwawić na drugi dzień po zabiegu,później lekkie plamienia, miesiaczka 20.02,teraz czekam na kolejną miesiączkę ale niepokoji mnie to że od tygodnia po oddaniu stolca(po wysilku)mam żywo czerwone plamienie z pochwy które za chwilę zanika ,czy miałyście taka sytuację?pozdrawiam i życzę zdrowia.
Witaj moja Droga
Najlepiej jakby zobaczył to lekarz, ale może moja historia Cię troszkę uspokoi. Szyjka po zabiegu może się goić od 4 tygodni do nawet kilku miesięcy. I tak było w moim przypadku. Goiłam się ponad 5 miesięcy i ciągle miałam wrażenie że coś jest nie tak, ale lekarze uspokajali, że często tak jest i to normalne, żeby nie czytać bzdur w internecie, że po 3 tygodniach już powinno być wszystko ok. W zasadzie przez pierwsze pół roku byłam u lekarza kilkukrotnie i Tobie też radzę jeśli coś bardzo Cię niepokoi. A potem po prostu daj sobie czas, szyjka jest bardzo ukrwiona i takie krwawienia w czasie gojenia, na pewno są normalne, tak było w moim przypadku.
Pozdrawiam Cię cieplutko
Czekoladowa, odezwij się proszę na priv. Jeśli dobrze kojarzę, jesteśmy z tego samego miasta.
czekoladowa,
Cytologia płynna nie tyle jest dokładniejsza, co daje więcej materiału do badań niż zwykła na szkiełku, bo do badania wysyła się całą szczoteczkę utrwaloną w płynie.. Ale wartość diagnostyczna jest ta sama.. Zarówno zwykła jak i płynna mogą zostać źle zinterpretowane przez cytologa.. Bo na końcu jest zawsze cytolog, który bada próbki i to on określa co widzi. Prawdopodobieństwo pomyłki w obydwóch cytologiach jest praktycznie takie samo. Dlatego lekarze twierdzą, że cytologia płynna to zwykłe naciąganie na kasę.
Syla2021 bardzo się cieszę Twoim wynikiem. Oby nigdy nie wrócił.. Chciałabym być w pukncie Twojego położenia.. Ja aktualnie nie mogę spać, nie potrafię uciszyć myśli, uspokoić głowy. Strach przejął nade mną totalną kontrolę :(