od 2015-12-10
ilość postów: 33
I stało się!!!
Tata odszedł!!! 13.03.2018, już po pogrzebie...
Miał na mnie zaczekać , tylko pół godziny i byłabym na miejscu!!!Odszedł sam w szpitalu.Mama od rana była u niego, już mało mówił, prawie wcale...spał ciągle, oczy zamknięte...ale karmiła go zjadł odrobinę śniadania , potem trochę zupy.A potem mama pojechała do domu a ja miałam ją zabrać i miałyśmy znów być przy nim...a On nas zostawił...
52 chemie organizm jego zniósł, radioterapię a i setki tabletek i co...na nic 5 LAT od diagnozy żył...
5 LAT WALKI I ZBLIŻA SIĘ KONIEC !!!
Bywam tu mało teraz...ale czytam czasem. Niektórym się jakoś udało...a mojemu tacie NIE!!!
Pęcherz potem płuca a na koniec mózg....leży teraz na paliatywnym oddziale od kilku dni stan się tak bardzo pogorszył w ciągu właściwie tygodnia.Nie dawno samochód prowadził dziś może i nas poznaje ale nie chodzi, mówi od rzeczy i stał się bardzo agresywny...śpi dużo...
Owszem były radości jak po chemiach których było mnóstwo (zazwyczaj dobrze się po nich czuł) następowały zmiany , guzy się zmniejszały ...tak nas życie oszukiwało...aż nagle pewnego dnia zaczął się potykać zawracać...badanie głowy i doszedł już tam...raczysko...Radioterapia.Płakać nie mam sił - zresztą nie pomaga, pewnie każdy to przerabiał...Widzę jak cierpi, wie ,że umrze ...i pyta dlaczego...
Dobry wieczór nie było mnie tu bardzo bardzo długo...i nawet nie chciałam tu zaglądać jak znów coś zaczęło się dziać z moim ojcem, choć wiele pomocy tu uzyskałam i dużo wsparcia.Ooo Heniek aktywny...super, Reszta nowa i niestety nowych przybywa.
Mój tata najpierw miał zaatakowany pęcherz,leczenie, leczenie i jeszcze raz leczenie jakoś daliśmy radę a tu nagle kaszel przez miesiąc i co ??? dalej poszedł ...mało było mu pęcherza....poszedł do płuc no to chemia 4 lata , całkiem dobrze znosił nawet bardzo dobrze....ale mało...jakieś zachwiania równowagi się pojawiły i co ...do mózgu dotarł...a dziś lekarz rozkłada ręce i proponuje hospicjum...Tata jest świadomy wszystkiego a mnie oczy od płaczu bolą...Po co to piszę??? NIE LEKCEWAŻCIE NICZEGO,ŻEBY NIE BYŁO ZA PÓŹNO...u nas dzieje się to od 5 lat...