Ostatnie odpowiedzi na forum
Maba, to wszystko normalne, strach, niepokój, rozpacz i znowu nadzieja. Większość z nas, obecnych tutaj może się "pochwalić" dziesiątkami nieprzespanych nocy, szlochaniem po kątach, wracającymi wątpliwościami czy postąpiliśmy słusznie, czy można było zrobić coś inaczej. W tym wszystkim najważniejsze jest ŻYCIE. Ja również, jak patrzę na mojego męża zadaję sobie pytanie dlaczego.....ale już coraz rzadziej i to mnie bardzo cieszy, bo oznacza, że nasze życie wraca do normalności. Maba Twój mąż , to młody, silny człowiek. Poradzi sobie, wszystko będzie dobrze. Jeśli chcesz pogadać, mogę podać ci mój nr telefonu. Trzymajcie się!!!
kazik_1982, oczywiście, że można, a nawet trzeba. Wiadomo tata będzie obolały, będą go ciągnęły szwy i trochę czasu minie zanim zacznie sprawnie funkcjonować, ale im szybciej zacznie się ruszać, tym lepiej. Nic się nie zepsuje czego nie da się natychmiast naprawić. Mój mąż kąpał się już w szpitalu.
Maba, nasi znajomi też tak robili, część w ogóle przestała się odzywać. Mój mąż złapał za telefon i obdzwonił wszystkich, po pierwsze z informacją , że mają się przebadać ( co być możne uratowało przyjaciela przed tym samym losem). Dzisiaj jest skutecznie leczony, a po drugie usłyszał od większości, że po tym co przeczytali i zobaczyli w internecie boją się rozmowy na ten temat. Jak przełamał tabu, było po temacie, wszystko wróciło do normy, a nawet jest lepiej.
Kazik, ja również kupiłam nieprzemakalne podkłady, przydały się 2-3 razy na początku, zapas gazików i taki porządny, gruby ręcznik papierowy, którego mąż używa stale, zmieniając płytkę. W jego przypadku świetnie sprawdzają się hypoalergiczne kosmetyki " biały jeleń", przede wszystkim nie natłuszczają skóry i płytka dobrze się trzyma...ale to głównie zależy od wyboru sprzętu. Metodą prób i błędów sami skompletujecie, to co będzie wam naprawdę przydatne. Pozdrawiam cieplutko z wciąż deszczowego Białegostoku
Maba, mój mąż przedwczoraj skończył 43 lata:) Urządził huczną imprezę dla piętnastu chłopa i mówi, że to Jego pierwsze urodziny i zbiera od nowa do 18- tki.Możesz sobie wyobrazić co przeżyliśmy rok temu słysząc taką diagnozę. Wydawało na się, że to koniec, świat się zawalił. Miało być tak pięknie, dzieci już dosyć duże, najwspanialsze życie przed nami. On wiecznie w ruchu, szalony optymista... ja gdyby ktoś ogłosił konkurs na MISS Pesymizmu..wygrałabym w cuglach, więc koszmar. A jednak nie, początki były trudne, zdarzały się chwile załamania, ale naprawdę jeśli tylko będziecie myśleć pozytywnie, myśleć o dalszym, dobrym życiu razem, wspierać się, otaczać przyjaciółmi, będzie jak dawniej. Trochę inaczej, trochę trudniej....ale to też ma swoje plusy. Nie trwonimy już czasu na nieistotne sprawy, nie zamartwiamy się drobiazgami. Teraz ważne jest TU i TERAZ, a najważniejsze aby jego ogólny stan zdrowia nie pogarszał się. Mój mąż każdego dnia mówi, ze jest już całkowicie zdrowy i sprany. To co było chore, zostało usunięte. Oczywiście wiem, że nam jest łatwiej, bo nie ma wznowień itp. Ludzie walczą dalej i po operacji, mają chemię..........ale Oni wszyscy nie poddają się i to jest najważniejsze!!. Trzymajcie się dzielnie, bardzo Was ściskam.
kazik_1982 , dacie radę, będzie dobrze. Trzeba będzie jeździć na oddział lub do najbliższej przychodni stomijnej. Ważne aby jednak na początek ktoś pomógł, nauczył osobę, która pomoże tacie zmienić płytkę, worek, opatrunek. Jak tylko poczuje się lepiej będzie sam to robił.
Powodzenia
Maba, rozgadałam się, ale wspomnienie mnie samej sprzed roku odżyło. Bardzo ważnym jest, abyś się dobrze zorganizowała na powrót mężna do domu. Poszukaj w internecie, na forach lub podpytaj o sprawdzoną i profesjonalną pielęgniarkę stomijną w Waszym miejscu zamieszkania. Będzie niezastąpiona po powrocie męża do domu. Ja znalazłam naprawdę wspaniałą osobę. Bywało, że byliśmy u niej trzy razy w ciągu jednego dnia, nie wspominając już o telefonach, ale okazała tak skuteczna i pomocna, że po kilku tygodniach od zabiegu mąż miał już świetnie dobrany sprzęt, sam go obsługiwał, a przy okazji ja miałam terapeutę i psychologa w jednym. Bardzo mi pomogła i szybko " oswoiła" mnie z nową sytuacją.
Maba, dodam jeszcze, że mój mąż do pracy wrócił na własne życzenie już po niespełna pół roku od operacji. Na cały etat, mieszka pięć dni w tygodniu w wynajętym mieszkaniu w Warszawie, a ja w Białymstoku. Jest inżynierem budowlanym więc pracuje z ludźmi, w terenie, często w naprawdę trudnych warunkach. Jeśli tylko po operacji pozbędziecie się całkowicie gada i zdrowie będzie w normie, Twój mąż będzie funkcjonował normalnie. Jedni mają protezę ręki lub nogi inni pęcherza. Tak do tego podejdź:)
Maba, mój mąż miał operację dokładnie rok temu 05.10.2016. Też był i jest dużym człowiekiem. W dniu operacji ważył 128 kg. Z punktu widzenia lekarzy, którzy go operowali to nie zbyt dobrze. Operacja trwała dłużej, była obciążona większym ryzykiem, związanym z znieczuleniem, zamykaniem powłok brzusznych, wybraniem odpowiedniego miejsca na wyłonienie stomii itd. Z kolei z moich obserwacji po operacji i w trakcie trwania wczesnej rekonwalescencji, mąż był znacznie silniejszy od osób bardzo szczupłych, znacznie szybciej dochodził do siebie, rany świetnie się goiły i nie odczuwał braku pożywienia przez kilka kolejnych dni. Pił bardzo dużo wody ok 3-4 litrów dziennie i to mu całkowicie wystarczało, zresztą obecnie też pije min 3 l wody dziennie i twierdzi, ze to najlepsze lekarstwo:) Maba, czytając Twoje posty odnoszę warzenie, że nasze historie są bardzo podobne. Przede wszystkim piszesz, że to mąż zawsze był i jest Twoim wsparciem. Podobnie było u mnie, ja szalałam, panikowałam, rozpadałam się codziennie na kawałeczki, a on NIC. zastanawiałam się nawet, czy to nie jest jakaś wewnętrzna depresja, załamanie. Nic z tych rzeczy. Po prostu musiał wszystko sam przetrawić, przewartościować swoje życie i nie uzewnętrzniać problemu. Dzisiaj wszystko jest w porządku, czuje się świetnie, nadal jest moim największym oparciem, bardzo szybko zapanował nad chorobą, workami. Jest wręcz niepoprawnym optymistą, czym czasami doprowadza mnie do szału:). To naturalne, że się martwisz, operacja jest bardzo poważna...ale niech to będzie jedyne Wasze zmartwienie. Nie analizuj przyszłości, wszystko samo się powoli ułoży i będzie naprawdę dobrze. Ściskam i trzymam kciuki za udaną operację.
Maba, mój mąż również operowany był w Otwocku. za klika dni mamy rocznicę, 05.10.2015 obyła się operacja. Ma wyłonioną stomię. Potwierdzam wszystko, to co powiedzieli przedmówcy. Najważniejszy jest dobry, sprawdzony ośrodek. W Otwocku spotkasz się z rzeczowością i profesjonalizmem, ale przede wszystkim z bardzo indywidualnym podejściem do pacjenta. Polecam. Mąż czuje się bardzo dobrze, wyniki w normie. Do pracy wrócił już po 4 miesiącach od operacji. Nie było żadnych powikłań. Trzymajcie się dzielnie. Najważniejsze jest pozytywne podejście do tej sytuacji, a naprawdę będzie dobrze!!!