Wyrzuć z siebie emocje.

Powiedz mu co o nim myślisz, pokaż jak walczysz ...

Akceptuję regulamin

Pokaż

napisany 11 lat temu

Jesteś okropny tworem który niszczy rodziny szczęście iuwazam ze jesteś czymś co zasługuje na nicosc

napisany 11 lat temu

Przestan dreczyc ludzi dosc zla juz wyrzadziles

napisany 11 lat temu

Nie mam zamiaru specjalnie z nim rozmawiać bo ..... go nie ma już, po wielu ciężkich dniach wyszedłem z tego i NIE MYŚLĘ O NIM WCALE a jeśli już zdarza się przypomnieć sobie to jedno o czym myślę to że warto było walczyć bo dziś jestem szczęśliwym ojcem i mogę uczestniczyć aktywnie w edukacji życiowej mojego ukochanego synka :) To dla niego walczyłem !!!!!!

napisany 11 lat temu

raku! ty zdechlaku!





napisany 11 lat temu

Nienawidzę Cię!

napisany 11 lat temu

Jakiś czas temu u mojej mamy wykryto guzy w piersi- podejrzenie rak. Lekarze nawet nie owijali w bawełnę. Powiedzieli trzeba poznać wroga i go zlikwidować,. Dzięki szybkiej interwencji lekarzy dziś jest już po wszystkimi, a my mamy długie lata przed sobą ;)

napisany 11 lat temu

Zabrałeś mi ojca ....ja się nie dam.!!!!!

napisany 11 lat temu

Nie chcemy Cię!! Odejdź na zawsze

napisany 11 lat temu

Nie warto o nim myśleć, gdyż pozwalamy mu wówczas zawładnąć naszym umysłem.

napisany 11 lat temu

Barbara 51 - w nowe milleniu weszłam z bardzo nieoczekiwaną informacją - choruje Pani na raka, jest to chłoniak sródpiersia. Cóż - miałam zaledwie 39 lat, syn był w 3-ej liceum. Ani przez chwilę nie straciłam wiary że wygram, patrząc w oczy mojego jedynego najukochańszego syna wiedziałam że musze żyć!!! Ze bardzo chcę życ, chcę cieszyć się Jego dojrzewaniem, zdaną maturą, dostaniem się na studia a potem może ślub i jeszcze na końcu wnuki. Diagnoza trwała długo, jeden wycinek nie udało się okreslic charakteu raka, dopiero za drugim razem potwierdzono - tak Chłoniak śródpiersia na szczęście bez ulokowania w innych węzłach chłonnych. To była bardzo optymistyczna wiadomość. I zaczęła się chemioterapia (6 cykli)potem radioterapia (25 naświetlań) w wyniku czego choroba sie cofnęła. Do tej pory jestem kontrolowana i cieszę się życiem jeszcze bardziej nic wtedy kiedy byłam młoda. Mam 51 lat - syn skończył dzienne studia, pracuje, ożenił się i mam nadzieję że spełni moje marzenie bym została babcią.
Wszyscy którzy aktualnie "rozprawiają" się z tą straszną chorobą życze wytrwałości, pozytywnego myślenia, wiary że się UDA!!! Z ogromnym ładunkiem empatii dedydukuję to króciótkie świadectwo wszystkim chorym, cierpiącym aby walczyli o zycie, bo ono jest PIĘKNE!!!