Rak tarczycy

15 lat temu
Mam 36 lat. Problemy z moją tarczycą zaczęły się w wieku ok. 12 lat kiedy to, miał miejsce wybuch w Czarnobylu. Natomiast rok temu zdiagnozowano u mnie raka tarczycy. Wyszło całkiem przypadkowo. Po urodzeniu drugiego dziecka postanowiłam zrobić porządek z moją tarczycą tylko dlatego, ze moja szyja była gruba. Wyniki TSH miałam w normie, FT3 i FT4 także. Był też guz, ten złośliwy guz. Na moje szczęście miał 6 mm. Jestem po wycięciu całej tarczycy i po jodzie radioaktywnym. Nie mam komórek rakowych. Na życie patrze inaczej, dostrzegam to - czego nie widziałam wcześniej.
13031 odpowiedzi:
  • 4 lata temu
    Nie ma żadnych. Do mnie sami dzwonili z Gliwic czy chcę się szczepić, za tydzień mam drugą dawkę :D
  • 4 lata temu
    hej dawno mnie nie było pozdrawiam wszystkich walczących, jestem 7 lat po leczeniu wszystko ok ,generalnie nie ma tematu a droga była nie łatwa ja z innym pytaniem czy są jakieś przeciwwskazania jeżeli chodzi szczepienia na covid ktoś coś wie konsultował?
  • 4 lata temu
    Wiadomo że trudno przestać myślec o chorobie z dnia na dzień ale bądź pewna że z każdym dniem będzie lepiej.
  • 4 lata temu

    maga83 dziękuję Ci za wsparcie, to bardzo wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Ja tak bardzo chce wierzyć, że wszystko będzie dobrze. Staram się jak tylko mogę. Muszę być silna, muszę starać się normalnie funkcjonować, moje dziecko nie może cierpieć z powodu mojej choroby. Ona zasługuje na normalne, szczęśliwe dzieciństwo. Jak każde dziecko. Przy niej jestem silna, przynajmniej zewnętrznie. A tak naprawdę myśl o chorobie towarzyszy mi ciagle. 

  • 4 lata temu

    Odnośnie Twojej guli w gardle, na kontroli w marcu endokrynolog mi powiedziała, że gardło jeszcze się układa i potrwa to jeszcze trochę. Operację miałam we wrześniu :)

  • 4 lata temu

    Potrzeba czasu, żeby sobie wszystko poukładać, niektórym wychodzi to szybciej, innym wolniej. Na pewno nie jest to łatwe, gdy się ma male dzieci, tutaj pojawia się dodatkowy niepokój. Nie będę zgrywać bohatera, sama nadal czasem mam gorsze dni. Operację miałam we wrześniu. Ale jak już pewnie wiesz, jeśli los pisze nam scenariusz, że mamy mieć raka, to tylko raka tarczycy, a tym bardziej brodawkowatego :) 

    Ludzie z dłuższym stażem choroby piszą, że z czasem nabiera się dystansu, trzeba oczywiście badać się regularnie, ale pomiędzy badaniami żyją normalnie, tak jak wcześniej. To forum jest tego najlepszym przykładem. Mam nadzieję, że i Tobie czas pomoże. 

    Napiszę jeszcze jedno. Jeśli jest Ci baaardzo ciężko psychicznie, nie bój się i nie wstydź iść po pomoc do specjalisty, dobrego psychologa. Poznałam kilka osób z rakiem, którym bardzo to pomogło. Zwłaszcza że niektórzy, jak np. ja, nie potrafią rozmawiać o swojej chorobie z rodziną i kiszą wszystko w środku. Czasem okazuje się, że obcym łatwiej coś powiedzieć, niż najbliższej osobie.

  • 4 lata temu

    Na to wszystko nałożyły się problemy ze strunami po operacji, co dodatkowo mnie dołuje. Po zastrzykach jest lepiej ale jeszcze sporo brakuje do powrotu mojego głosu bez chrypy. W gardle mam twardą gulę, która mnie uwiera, cały czas ją czuję. Wiem, że to się jeszcze goi, bo minęło „dopiero” dwa miesiące a operacje miałam rozległą, cała tarczyca i węzły... to uczucie w gardle zniosę. To nie jest jakaś tragedia... byle tylko było dobrze w kwestii tego raka... 

  • 4 lata temu

    Rak brodawkowaty klasyczny. Ale dość duży bo ok 2 cm... zdążył już zaatakować węzły chłonne... :-( taka jestem zła!!!! Nikt w rodzinie nie miał problemów z tarczycą. Nigdy!! Tego dziada wyczułam przypadkiem. Jestem zła na siebie, że profilaktycznie nigdy wcześniej nie badałam tarczycy , bo nie dawala objawów! Wyniki krwi super, ob, morfologia, crp - wszystko ok, a tu RAK! Jestem zła, kiedy patrzę na moją córkę i pomyśle ze moze zostać beze mnie to nie daje rady... chce wierzyć ze będzie dobrze. Przeczytałam mnóstwo historii kobiet, które zmagały się z tym dziadem i maja się dobrze po 25 latach (nawet po przerzutach  na płuca itp). Chce wierzyć i staram się być optymistyczna ale jednak się boje. Jak zapewne każda z nas...

  • 4 lata temu

    Walcząca - z jakim rakiem się zmagasz? Masz jodowanie... Czy jest to brodawkowaty albo pęcherzykowy? 

    Doskonale rozumiem Twój stan. Większość z nas przechodzi przez to samo. Mam raka brodawkowatego. Po odebraniu wyniku biopsji przez dwa dni nie mogłam wstać z łóżka. Mam dwójkę małych dzieci i wyobrażałam sobie, jak będą żyć bez mamy. Trochę czasu trwało, zanim doszłam do siebie. Mam cudowną endokrynolog, która ciągle mi powtarza, że na tego raka przez 25 lat jej kariery jeszcze jej nikt nie umarł. I poznałam w szpitalu na jodowaniu wielu ludzi z rakiem brodawkowatym i pęcherzykowatym, w różnym stadium zaawansowania przy wykryciu choroby, którzy żyli z rakiem 4, 8 , 10 , kilkanaście lat i wszyscy zgodnie powtarzali, że z tym rakiem się żyje :) To samo powiedzą Ci cudowni ludzie z tego forum. Tak więc uszy do góry, nie taki diabeł straszny jak go malują :)

  • 4 lata temu

    Walcząca - z jakim rakiem się zmagasz? Masz jodowanie... Czy jest to brodawkowaty albo pęcherzykowy? 

    Doskonale rozumiem Twój stan. Większość z nas przechodzi przez to samo. Mam raka brodawkowatego. Po odebraniu wyniku biopsji przez dwa dni nie mogłam wstać z łóżka. Mam dwójkę małych dzieci i wyobrażałam sobie, jak będą żyć bez mamy. Trochę czasu trwało, zanim doszłam do siebie. Mam cudowną endokrynolog, która ciągle mi powtarza, że na tego raka przez 25 lat jej kariery jeszcze jej nikt nie umarł. I poznałam w szpitalu na jodowaniu wielu ludzi z rakiem brodawkowatym i pęcherzykowatym, w różnym stadium zaawansowania przy wykryciu choroby, którzy żyli z rakiem 4, 8 , 10 , kilkanaście lat i wszyscy zgodnie powtarzali, że z tym rakiem się żyje :) To samo powiedzą Ci cudowni ludzie z tego forum. Tak więc uszy do góry, nie taki diabeł straszny jak go malują :)



Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat