Awa to niestety najczęstszy stopień zaawansowania w tej chorobie :(To g.. Nie daje wcześniej znać zanim się nie rozwinie w pieroński tempie. A wycięli mamie te węzły regionalne? Wiesz coś?
Zwykle dają chemię po 3_4 tygodniach. Do chemii organizm musi się zregenerować, wyniki krwi i inne parametry muszą być na tyle dobre, żeby móc się leczyć. Na chemię trzeba dotrzeć a jak ktoś się gorzej zbiera to 2 tygodnie to raczej mało żeby trochę odżyć.Kasiu, żebyś się orientowała bo ludzie to mylą i często mówią nieprawidłowo. Jest jedno pojęcie raka. Nie ma raków łagodnych. Jest nowotwór łagodny lub złośliwy. Rak-to zawsze pojęcie nowotworu złośliwego :) Nie stosuje się chemii na nowotwory łagodne. Nawet na guzy graniczne lekarze nie chcą dawać.
Mi po operacji lekarz powiedział, że nawet w ciągu dwóch tygodni może podadzą mi chemię, zaplanowali po trzech ale ponieważ nie było wyniku to dostałam po czyterech. Chodzi głownie o to, żeby po operacji wzmocnił się trochę organizm.
Kasia.erka rozumiem Cię doskonale, jak mama mi zachorowała to mieliśmy zaplanowany urlop, oczywiście nigdzie nie pojechałam za to mój chłopak zostawił mnie z tym sama..chciałam być dla mamy ogromnym wsparciem, starałam się coś tam gotowac(jestem beztalenciem), być przy niej po operacji i pomagać jak mogę ale ryczalam non stop..chciałam żeby tego nie widziała ale i tak moja twarz mówiła sama za siebie. Mam jeszcze siostrę ale wówczas tylko ja mieszkałam z rodzicami, tata się izolował, nie wiedział co robić. Schudłam okropnie, a i tak mam niedowagę i normalnie ciezko mi przytyć. Rozumiem Twój stres, każdy z nas to przeżywał..i nie wykluczone ze może się to powtórzyć, niestety taka ta choroba...dobrze ze wspierasz się czymś uspokajającym, ja pamietam w końcu kupiłam tylko waleriane która pomogła mi spać spokojnie.
Jak przyszedł nawrot to tez byłam z mama na odleglosc, przyjechałam dopiero 3tyg po drugiej operacji..ale wydaje mi się ze jeśli o mnie chodzi to znosiłam to gorzej na odleglosc..wolałabym mimo wszystko być z nia. Wiec chciałabym bardzo w tym roku zjechać do Polski już na stale.
Moja mama po pierwszej operacji dostała chemię po 3tyg, po drugiej były to chyba 4 tyg z tego co pamietam.
lipko ja również, 2 dni temu odchodziłam od zmysłów myśląc o chorobach mamy. Płakałam po katach, wypisywałam na grupach na fejsbuku szukając informacji na temat dializ połączonych z chemioterapia( pomimo, ze na ta chwile nie ma takiej potrzeby), wszystko wydawało mi się najgorsze i beznadziejne...aż w końcu przyszła miesiączka i pomimo ze zmartwienia nadal sa to mogę je trzymać w „ryzach”, ale hormony naprawdę robią mi w głowie sieczkę..to jest szok ze coś może tak wpływać na nasze samopoczucie😳
Dziewczyny, z tymi hormonami to prawda. Kiedyś lekarz mnie spytał jak mi się żyje po menopauzie i naszła mnie wtedy taka refleksja, że życie bez ciągłej huśtawki emocjonalnej to super życie. Ja osobiście bardzo ciężko przechodziłam czas od miesiączki do miesiączki - albo w nieokiełznanej euforii albo zdołowana, zapłakana, że nie wspomnę o furii jaka potrafiła mnie ogarnąć w czasie tzw napięcia przedmiesiączkowego
Kasia.erka zgadzam się w 100%, hormony to prawdziwa zmora, robią z nami co chcą:) trzymam kciuki za operacje mamy.