Rak jajnika
Zachorowałam w lipcu tamtego roku.Był to szok,do konca nie wierzyłam,ze mnie to spotkało.Zaczęło sie nagle.Całe zycie zdrowa jak ryba.Póżno,jak zwykle przy I ttym raku pózno.I tutaj zaczyna się moje forum.....Dlaczego tyle krzyczy się o raku piersi,o raku szyjki macicy,a o raku jajnika nic.Mamy profilaktyczne badania cytologiczne,mamografię,a o badaniu CA 125 nikt nam nawet nic nie mówi.Przecież o raku jajnika mówi się(dzisiaj to wiem)"cichy zabójca".Dlaczego ma tak znikomą wyleczalnośc.......Jego wykrywalnośc jest w 3,4 stadium,wiadomo co to znaczy.....Nikt nam kobietom nie mówia by profilaktycznie badac sobie krew,bo to jest jedyna szansa aby uchwycic go szybciej.I wbrew pozorom choroba ta nie dotyczy kobiet tylko po40-tce.Umierały przy mnie dziewczyny,które miału niespełna 20-cia lat.Czy na prawdę w naszym kochanym kraju nie możemy zrobic nic,aby uświadomic przynajmniej kobietom co może im grozic?Ja przeszłam cięzką operacje,dzisiaj jestem zdrowa i wierzę,że tak zostanie.Wiem,że to moja siła mnie pcha do przodu.Tej siły życzę każdemu
-
Anna, dobra decyzja. Wiesz te Twoje przygody ze służbą zdrowia to materiał na reportaż. Jakiś koszmar.
-
iza76 - witaj na forum, tak jak pisze Zanik im wcześniej tym lepiej.
Mnie przed chwilą szlag trafił, nie wiadomo czy i kiedy będę mieć PETa bo lekarka która kwalifikowała do badania ma jeszcze jakieś wątpliwości i musi się skonsultować z moim lekarzem. A tak się już nastawiłam na wtorek, wydawało się że to będzie już pewne, a teraz wygląda na to, że raczej w nast. tygodniu nie mam co liczyć, a nie wiem czy w ogóle będzie. Cholera, cholera.
Jadę dziś ubezpieczyć się w ING Życie w ramach polisy "Rakowi Wspak" . Rozmawiałam z przedstawicielką i dla nich diagnozą jest opis ze szpitala z wynikiem hist-pat. Jak coś to zdążę a co najwyżej stracę 200-300 zł, myślę, że warto zaryzykować.
-
Witaj Iza. Czasami operacja jest byskawicznie - znana mi babka miała operację po 2 dniach od wykonania USG ktore wykazalo guza. Na pewno możesz liczyc na szybki termin. I pamiętaj - najważniejszy jest dopiero wynik badania histopatologicznego po operacji, do tego czasu nie wiemy nic, choć stres jest i podejrzenia rożne, ale nic
na tym etapie nie jest pewne! Zagladaj do nas, trzymaj sie, nie jestes sama.
-
Dzień dobry ,
czytała to forum wielokrotnie, lecz dopiero dziś zarejestrowałam się. Jak tak czytałam to mam wrażenie że wy wszystkie panie jesteście takie twarde, rozsądne. A ja czytając wasze historie płakałam. Mam 37 lat. Lekarka stwierdziła u mnie guz na lewym jajniku (6 cm na 6). Robiłam CA 125- 14,5, oraz HE4 -111. Jestem przerażona. W sierpniu umarł mój tato, a dzień wcześniej usłyszał diagnozę że ma raka. W poniedziałek mam konsultację w szpitalu. Czy ktoś wie jak długo czeka się na wycięcie tego "czegoś? ?.Jestem strasznie dobita psychicznie.
-
To ja dołożę się do tej dyskusji. Nie będzie to nic odkrywczego, ale jak przekonałam się na własnej skórze, diagnozowanie jest na tragicznym poziomie. Jak się człowiek pyta, docieka, to parzą się jak na wariatkę, która naczytała się głupot w internecie. Ba, nawet obrażają się że coś wiesz na temat. Padają teksty "to niech się Pani sama leczy" "nie mam czasu na takie dyskusje" "przesadza Pani" itp.
Czemu nikt mi nie dał tego cholernego Peta pół roku temu, czemu nikt nie uczulił że ważne jest szybsze skontrolowanie markerów a nie po trzech m-cach, ze koniecznie należy je powtórzyć, a nie zasugerować że jak torbiel zniknie to już jest ok i nie trzeba.
Jak poszłam do dr Blecharza do Centrum Onkologii w lipcu przy markerze 205 to usłyszałam my tutaj nie mamy nic do roboty, bo skoro HE4 wyszło w normie to nie ma Pani raka jajników tylko prawdopodobnie endometriozę. Na jakiej podstawie to stwierdził, miał PETa w oczach ???? Łaskawie wypisał skierowanie na laparoskopię mówiąc: no skoro to Panią uspokoi. Bagatelizował stale moje obawy, uspokajał, uśmiechał się w pusty, amerykański sposób, zaufałam mu wtedy. Jak bardzo teraz żałuję. Gdybym wcześniej poszła do innego lekarza to jak się okazuje w ciągu m-ca mogłam mieć wyjaśnioną przyczynę markera. Do obecnego lekarza poszłam prywatnie 5.11 a już 26.11 będę mieć PETa. Niech ktoś kto to przeczyta nie popełni moich błędów.
-
W przypadku PET chodzi bardziej o znacznik (izotop) niż samo urządzenie. Nie wiem czy już produkujemy izotop, jeszcze niedawno był sprowadzany samolotami z Wiednia.
zanik,
ja Ci bardzo polecam psychologa i ew. wsparcie farmakologiczne, to jest naprawde inne zycie, ja bez takiego wsparcia nie bylabym chyba zdolna funkcjonowac normalnie, a jest ok. Po to taka pomoc jest, zeby z niej skorzystac. To jest zadne bohaterstwo radzic sobie "samemu", psychike tez mozna wspomagac. Powodzenia! I pisz, troche nas tu jest wiec zawsze jakies wsparcie dostajemy.
-
No właśnie! "Naczyta się pani głupot w Internecie i wymyśla kolejne. Nie ma żadnych naukowych dowodów, że rak jajnika może być dziedziczny!" - to usłyszałam od mojej ginekolog po śmierci mamy.
A co do PET - w Białymstoku aparat jest już zakupiony jakiś czas temu, ale stoi bezużyteczny. NFZ uznał, że skoro w Polsce jest 13 pracowni PET-CT, to w przeliczeniu na ilość ludności jest to standard europejski. Podpisano kontrakty z Warszawą i Olsztynem i tam są kierowani pacjenci. Takie myślenie decydentów i takie oszczędności. Skutek jest taki, że mało kto jest kierowany na PET, a na tomografię czeka się ponad pół roku.
Elbe, jak czuje się siostra? Napisz, proszę, czy to był zabieg laparoskopowy usunięcia jajników, czy otwierano brzuch?
-
AgaAga,
myślisz, że PET chodzi od rana do wieczora non stop? Pewnie LIMITY-5 dziennie i potem stoi bezużyteczny. A potem się słyszy, że gdzieś tam sprzęt kupiony, nieużywany leży... taka polityka w naszym kraju. A słyszałyście o tej aferze ze specjalistycznymi łóżkami dla geriatrii gdzieś tam od Owsiaka? Fundacja dała 5, 3 były na kardiologii, a 2 wcięło:)) A ordynatorzy zaświadczyli własnym podpisem, że będą służyły starszym ludziom.
A i jeszcze jedna ciekawostka. Jak siostra była w szpitalu, poznała tam babeczkę z stolicy. Ona chciała zrobić córce badania genetyczne, a lekarz na to, że raka jajnika się nie dziedziczy!!!! Ręce opadają!! Nie dziwota, że statystyki takie pesymistyczne, jak mamy takich lekarzy:(((( Zanim rozpoznają chorobę, to niewiele człowiekowi zostaje:(((
-
zanik,
wszystkie mamy takie dni, co do jednej. Niemożliwością jest utrzymać super optymizm non stop. Takie dni jak się da trzeba przespać :)) nawet jakąś tabletką się wspomóc, żeby się nie męczyć od rana do wieczora na takich fatalnych obrotach. Trzymaj się! Jutro będzie lepiej:)
-
Właśnie dziś synek zaczął mówić ja jestem Babuś (Bartuś), całowałam synka przed chwilką bo siedzi i je kolację z tatą. Biorę coś na sen i położę się już, jeszcze rano jakoś przetrwać kilka godzin nim synek pójdzie spać, potem mąż z pracy i jakoś zleci do wieczora. Dziękuję i dobranoc wszystkim!