Ostatnie odpowiedzi na forum
Niestety operacja znowu przełożona na jutro:(((to czekanie jest wykańczające, zarówno dla nas jak i dla samego taty.....który praktycznie od wczoraj jest gotowy i czeka...
wrócilam wlasnie z CO, jestem bez sił, napatrzalam sie na ogrom ludzkiego nieszczescia...:((operacja przelozona na jutro, nie mam sil a tu trzeba ogarnac jeszcze trójkę dzieciaczków....
Jutro operacja, proszę o modlitwę...strasznie boję się tego jutrzejszego dnia, dosłownie jak mała dziewczynka:((Niewiem jak to wszystko będzie...
Andrzej, jesteś takim "pozytywnym duszkiem"tego forum i bezinteresownie nas wspierasz,dziękuję za to z całego serca...a wsparcie jest potrzebne....
Odezwę się jutro jak już będzie po operacji...udało się się ją przyspieszyć, w CO miala się odbyć dopiero 1 lipca, ale na szczęście po wielu staraniach udalo się przyspieszyć...operacja podobno ma być laparoskopowa..
Odezwę się jutro, jak już będzie po....
Magda trzymaj się, często myślę o Tobie i o Twojej sytuacji...w jakim wieku są Twoje dzieci?
Ja mam trójkę maluszków- córcię 6 lat, synka 3 lata i najmłodszego półrocznego Skarbka...
Dominiko, Twój tato jutro na chemię do CO, a mój jutro w tym samym CO ma operację...Bardzo się denerwuję, jutro rano z tatą jadę zawieźć go do szpitala...i niewiem jak to wygląda, wiem że jutro będzie operacja(jelito ma oczyszczone), różnymi sposobami operację udało się przyspieszyć...jako że jadę z tatą nie wiem czy mam czekać aż operacja się skończy, aby porozmawiać z chirurgiem...cczy lekarze niechętnie rozmawiają z rodziną po zakończonej operacji,....jak to wszystko wygląda, niewiem, jestem "zielona" w tych tematach.....czy po operacji mogę odrazu iść do taty, czy będzie na OiOmie?
Z tego co tata rozmawial z lekarzem, operacja ma być przeprowadzona laparoskopowo....
Jestem tak zdenerwowana,nie mogę zasnąć, w głowie kłębią się różne myśli...
Proszę o wsparcie modlitewne jutro....
Gdy będę w CO pomyślę Zoe o Twoim tacie...i pomodlę się o pomyślny przebieg chemii dla niego..
Boję się tego jutrzejszego dnia....
mi serce rozdziera, ten smutny wyraz oczu mojego taty zostanie we mnie na zawsze jak i chwila gdy dowiedzialam się o guzie w jelicie....
nie ma słów pocieszenia na tą całą sytuację:(a co u Was Kochani, jak się trzymacie?
Witam Was kochani po kolejnym smutnym dniu...okazalo się ze operacja w CO ma być dopiero 1 lipca:(((Dziś tata był na konsultacji w sprawie guzka na plucu, a potem pojechal prywatnie do ordynatora, aby jakimś sposobem zalatwic predzej tą operację...
Niestety nie udalo się, przyjechal tak zalamany i smutny....z nikim nie chce rozmawiac na ten temat co powiedzial mu lekraz...Obawiam się że nie byly to pozytywne zachęcające do walki o zdrowie informacje....Myślę ze lekarz uświadomil tatę jak poważny jest jego stan....Serce mi pęka, nie potrafię inaczej, nigdy nie widzialam tak zalamanego mojego ojca..gula w gardle rośnie łzy napływają....
wiem to nic nie zmieni, ale ja nie potraqfię inaczej, nie potrafię tego zaakceptować,,,
Przez caly czas tata byl pelen nadziei nawet żartowal o tej chorobie, a dziś przyjechal jak wrak czlowieka...z nikim nie chce rozmawiać:(
To boli ta bezsilnośc, nic nie mogę zrobić, zmienić tej sytuacji...do tego ten dlugi termin operacji:(
Mam dość, muszę się chyba jakoś wspomóc wizytą u psychiatry i lekami, bo smutek i żałość przepelniają moją duszę...Jak przejść nad tą sytuacją do porządku dziennego??Tak żal
Magdo, mi niestety również...próbuję oswajać się z tą sytuacją, ale nigdy jej nie zaakceptuję...smutek rozdziera mi serce,wiem że prawdopodobnie są przerzuty do węzłów chłonnych, jutro dowiemy się jaki charakter ma guzek 3 mm w plucu...z tego co czytalam gdy zaatakowane są węzły to krótka droga do innych przerzutów:((
Patrzę na tatę i serce mi pęka, a muszę mieć dobrą minę....nie uzewnętrzniać swojego cholernego lęku...
Kochani, jak się trzymacie???
U nas sytuacja wygląda następująco:dziś tato był u chirurga onkologa,mial echo serca i krew badaną, jutro ma spotkanie z lekarzem w sprawie guzka w plucu(3mm) aby wyjaśnic czy to przerzut....wtedy ustalony zostanie termin operacji. Bylam z tatą w Centrum Onkologii, widzialam cierpienie tylu chorycvh ludzi, nie tylko starszych...paradoksem jest to ze od 3 lat mam lęki odnośnie raka tzw karcinofobia:(( Przez myśli, że napewno mam raka zmarnowalam b.dużo wspanialych chwil mojego życia...a teraz rak dotknął mojego ojca:(((
Dziś patrząc na wszystkich chorych, poczulam taki strach, dopadly mnie myśli że napewno też mam raka i co bedzie z moimi dziecmi gdy odejdę...
Tata stara się trzymać, nie uzewnętrznia swojego strachu i lęku, ale wiem że w sercu to wszystko przeżywa:(
I widzę, że źle wygląda, jest blady, jakby stracil na wadze...
Muszę mieć nadzieję, oby ten guzek nie okazal się przerzutem, jest malutki 3 mm i trudno określic jego charakter....nowotwór przedostal się do tkanki tluszczowej i węzly chlonne też prawdopodobnie zaatakowane...
Jest cięzko, jeszcze 3 tygodnie temu nigdy nie pomyślalabym o takim scenariuszu..wobec tego stanu wszystkie problemy które wydawaly mi się duże nie mają żadnego znaczenia...
Jestem z Wami myślami, gula w gardle rośnie, do oczu naplywają lzy ale muszę się trzymać, choć jest b.ciężko....Czuję się jak male zagubione przerażone dziecko...tak bardzo nie chcę by tata cierpial, a niestety ma bóle podbrzusza:(((
Z przerażeniem patrze w przyszlosc.....
Dominika-czy Twój tata mial przerzuty na węzły chłonne??Jakie ma zaawansowanie choroby?
Martwię się tymi węzłami do których prawdopodobnie są przerzuty, które mogą rozprzestrzenic się b.szybko
Niewiadomo jaki charakter ma guzek w plucu taty 3 mm, jutro ma w tej sprawie konsultację..
Mam wrażenie że swoje łzy już wypłakalam, próbuję oswajać się z tą sytuację, ale napewno nigdy nie zaakceptuję tej choroby..:(
Serce mi krwawi gdy patrzę na tatę...tata próbuje żartować z tej choroby, ale wiem ze w srodku jest przerażony....ja jeszcze bardziej, bo wiem jaka ciężka droga i walka przed nami, i pytanie czy ją wygramy...skoro są przerzuty na węzły chłonne:((
Andrzej poprostu niewiem co Ci odpisać...Dziękuję za modlitwę i słowa otuchy, jesteś b.silnym wewnętrznie czlowiekiem, chcialabym mieć również tyle sily i pokory w sobie zamiast bezsilności i lęku...i modlę się o to, choć ostatnio nawet nie potrafię skupić się na modlitwie, milczę.....
Kochani, jak się trzymacie???
U nas sytuacja wygląda następująco:dziś tato był u chirurga onkologa,mial echo serca i krew badaną, jutro ma spotkanie z lekarzem w sprawie guzka w plucu(3mm) aby wyjaśnic czy to przerzut....wtedy ustalony zostanie termin operacji. Bylam z tatą w Centrum Onkologii, widzialam cierpienie tylu chorycvh ludzi, nie tylko starszych...paradoksem jest to ze od 3 lat mam lęki odnośnie raka tzw karcinofobia:(( Przez myśli, że napewno mam raka zmarnowalam b.dużo wspanialych chwil mojego życia...a teraz rak dotknął mojego ojca:(((
Dziś patrząc na wszystkich chorych, poczulam taki strach, dopadly mnie myśli że napewno też mam raka i co bedzie z moimi dziecmi gdy odejdę...
Tata stara się trzymać, nie uzewnętrznia swojego strachu i lęku, ale wiem że w sercu to wszystko przeżywa:(
I widzę, że źle wygląda, jest blady, jakby stracil na wadze...
Muszę mieć nadzieję, oby ten guzek nie okazal się przerzutem, jest malutki 3 mm i trudno określic jego charakter....nowotwór przedostal się do tkanki tluszczowej i węzly chlonne też prawdopodobnie zaatakowane...
Jest cięzko, jeszcze 3 tygodnie temu nigdy nie pomyślalabym o takim scenariuszu..wobec tego stanu wszystkie problemy które wydawaly mi się duże nie mają żadnego znaczenia...
Jestem z Wami myślami, gula w gardle rośnie, do oczu naplywają lzy ale muszę się trzymać, choć jest b.ciężko....