Ostatnie odpowiedzi na forum
Mój mąż jest po pierwszej jednodniowej chemii uzupełniającej. Czuje się fantastycznie, pojechał i wrócił samochodem. Po drodze stanęliśmy na obiad, apetyt mu dopisuje, ma mnóstwo energii, to chyba dobrze rokuje.
Moniko, mam nadzieję, że następnym razem znowu do niej trafimy.
Na razie cieszę się, że mąż dobrze się czuje,dużo śpi. Chyba ta chemia, którą mu teraz podali jest dla niego lepsza i brał ją tylko raz.
Moniko, mąż jest zapisany na 10 sierpnia.
Po tej chemii coarbo+gemzar czuje się bardzo dobrze i ma wilczy apetyt.
Moniko, tak przez przypadek zarejestrowano męża do dr. Ciechańskiej.
Bardzo się cieszę, że mąż jest już w domu.
Czy ktoś z Was miał cisplatynę, którą potem zamieniono na carboplatynę?
Moniko, być może ja nie wiem jak poradzić sobie w tym szpitalu. Ale jest tak, że w karcie wypisowej jest podana data kolejnej chemii jednodniowej i podany jest nr pokoju lekarza. Pierwsza wizyta była w przedostatnim pokoju i przyjmował męża dr. Kuć, druga wizyta była w ostatnim pokoju i przyjmowała męża taka młoda pani doktor, do kogo trafimy następnym razem-nie wiem. Nie wiem też jak mogę zapisać się przy dziennej chemii do konkretnego lekarza.
Wiecie co, tak myślę, że być może chcę za dużo wiedzieć i dlatego tak się denerwuję, może lekarze naprawdę nie mają czasu na odpowiadanie na moje pytania, bo oni są od leczenia.
Agnieszko, masz rację, mówiłam, że mąż ma panią doktor, która go prowadzi. Tak myslałam na początku, ale ta pani doktor tylko podpisuje karty wypisowe i nic więcej.
Nie za bardzo można zmienić szpital w trakcie terapii.
Moi drodzy, może myslicie, że ja jestem jakaś roszczeniowa, ale naprawdę tak nie jest.
Bolku, mówisz, żebym zmieniła lekarza, nie ma takiej możliwości, bo tam nikt nie ma swojego lekarza. Rozmawiałam z kilkoma osobami i są raczej niezadowolone z opieki, ale chyba tak jak my, po prostu mają tu blisko. I jeszcze jedno, wiele osób mówi, że opieka jest do......., ale mają dobrą chemię.
Mój mąż miał wyjść dzisiaj, tak powiedział lekarz na wizycie,zabrał kartę. Ja zaczęłam się szykować, ale zadzwonił mąż i powiedział, że wyjdzie dopiero jutro, to oznajmiła mu inna pani doktor.
Agnieszko, Ty pewnie nie byłaś na chemioterapii. Ja jak zobaczyłam na stołówce osoby na niewygodnych krzesełkach, podłączonych do tych urządzeń podających chemię, to szkoda mi się zrobiło tych chorych ludzi.
Moi drodzy, oczywiście, że wyczekiwałam pod gabinetem lekarskim, najpierw mnie poinformowano, że jest konsylium, potem wyszła pani doktor opiekująca się mężem, mimo tego iż wiedziała, że na nią czekam, nawet na mnie nie spojrzała i szła dalej, jak ją zagadnęłam to się obruszyła i powiedziała, że teraz nie ma czasu.
Ot i cała ściana wschodnia, ja jeszcze w żadnym szpitalu nie spotkałam takiej obojętności personelu.
Nie wiem jakie są wyniki. Po prostu w CO nie ma z kim rozmawiać. Wygląda to tak, przychodzisz na oddział, pielęgniarki podają leki, na wizytach właściwie lekarze nic nie mówią, ewentualnie zabierają kartę i coś tam zapisują. Nieraz coś można dowiedzieć się od pielęgniarek, które zajrzą do zleceń. Nie jest to tylko moja opinia, ale wielu innych pacjentów.
Mój mąż wczoraj wczoraj miał badanie moczu na posiew. Wyniki będą jutro. Na razie nie dostaje chemii. Z panią doktor jakoś nie mogę się dogadać, mówi, że nic nie wie, bo wyniki będą dopiero jutro. Jak myslicie, co będzie dalej?