Ostatnie odpowiedzi na forum
Jutro jedziemy do COZL, na trzecią, dużą chemię. Mam nadzieję, że mąż w końcu ją dostanie. Zauwazyłam, że przed chemią zawsze źle się czuje, dzisiaj również miał gorączkę, właściwie przespał cały dzień.
Róża, bardzo się cieszę, że u Twojego męża wszystko w porządku, jest to również nadzieja dla innych, takich jak mój mąż.
Pozdrawiam Cię serdecznie i duuuuuuuużo zdrówka dla męża.
Delek, ja też chętnie skorzystam z tego przepisu. Mąż jest w takcie chemioterapii i z wynikami bywa u niego różnie. Bardzo chętnie pije sok z kiszonej kapusty.
Viomi, to nie jest biuro detektywistyczne i ja na pewno nie będę Cię sprawdzać.
Ale dziwi mnie, że nie zmierzyłaś gorączki, bo mogłaś mieć też osłabienie i przy tym też się poci, a lekarz onkolog zawsze pyta o takie rzeczy, bo pomagają mu zaordynować leki, tak było w przypadku mojego męża.
Viomi, nie denerwuj się, ja czytam tylko posty dotyczące raka pęcherza moczowego, pewnie tak jak większość z nas. Dlatego też nie czytałam o Twoim gadzie.
Vomi, mój mąż pocił się bardzo, a najbardziej po podaniu leku przeciwgorączkowego, nie miał takich, jak to określasz zlewnych potów. Takie określenie zastosowałabym bardziej do objawów menopauzy, która być może Ciebie dotyczy.
Kazik, mój mąż tak miał, przy tym była nieraz gorączka. Miał naszykowaną drugą zmianę pościeli.
Mój mąż dzisiaj nie został na chemii, bo pani doktor stwierdziła, że ma złe wyniki, skierowała męża do poradni nadirowej/ jeszcze nie wiem co to jest/ gdzie inna pani doktor przepisała cipronex i coś osłonowego, mnie się wydawało, że po prostu znowu zapomniano zapisać meża w kolejkę na oddział. Moje wątpliwości rozwiała pani doktor onkolog, która odwiedza męża w domu, po przejrzeniu wyników powiedziała, że te wyniki są lepsze, od poprzednich, gdzie mąż był przyjęty na oddział. Normalnie ręce opadają.
Teraz wcześniej zadzwonię na oddział czy mąż jest wpisany do przyjęcia.
Niestety lekarze-biznesmeni wykorzystują naszą sytuację, to że jesteśmy zrozpaczeni i zagubieni. Ja jestem tu od niedawna, ale z lekarzami swoje już przeszłam. Mąż leczy się COZL, gdzie panuje totalny chaos, ale mają dobrą chemię i trzymają się procedur.
Kazik, wiem jak to jest, po prostu siada psychika, ale nie można pokazać choremu łez, nie można pokazać, że czymś się martwisz, bo Twój tata pomyśli ze z nim jest bardzo źle. Ja o chorobie męża dowiedziałam się we wtorek przed świętami, lekarz bez ogródek wszystko mi powiedział, ustaliliśmy datę operacji, prosiłam lekarza, żeby na następnej wizycie powiedział męzowi to bardzo delikatnie i tak też było.Ale przez te kilkanaście dni nic męzowi nie mówiłam, chciałam,żeby choć on miał spokojne święta. Wiesz wychodziłam z psem na pola i ryczałam, ale wracałam i byłam radosna, tak jest do tej pory, może przez to mój mąż tak dobrze wszystko znosi.
Ja znowu mam problem. Mój mąż pochłania ogromne ilości ciasteczek. Jak był zdrowy ciasto i ciastka mogły dla niego nie istnieć, a teraz mu się odmieniło. Czytałam, że gad żywi się słodkim i dlatego się boję.