f5e05082433b7c35b4498caba03fcc24, Wygrał

od 2012-03-16

ilość postów: 53

Ostatnie odpowiedzi na forum

Rak pęcherza moczowego

12 lat temu
Bardzo się cieszę, że tutaj coraz więcej optymizmu :))
U nas na razie dobrze (już chyba zawsze będę używać tego słowa "na razie..."), mąż ma się coraz lepiej. W przyszły piątek ma wizytę u swojego lekarza prowadzącego w szpitalu-urologa. Na razie nie wiemy jak dalej będą przebiegały badania i konsultacje. No i za 2 tyg. lecimy do Polski.Oj, w końcu, bo już się nam należy trochę odpoczynku. No i ja zapisałam się na badania krwi i markery kobiece od razu zrobię ( to chyba przewrażliwienie). Jakoś tak strasznie martwię się teraz o swoje zdrowie,bo ten rok wyczerpał mnie straszliwie.

I bardzo dziękuję w imieniu męża za radę odnośnie tych worków 2 częsciowych. W końcu wszystko jest na najlepszej drodze-jeszcze tylko trochę wprawy. Już 4 doba jak nic nie przecieka, mąż bardzo zadowolony, nawet poszedł do sąsaidów na Pokera, a nie wychodził w sumie nigdzie od roku.
Dzięki dziewczyny za wsparcie:)))

Rak pęcherza moczowego

12 lat temu
To super wieści ilona 393. Mój mąż to bardzo ciężko zniósł to wszystko, od pompy to odłączono go po tygodniu dopiero. Faktycznie mamusia ma siłę w sobie :))) Pozdrawiam

Rak pęcherza moczowego

12 lat temu
Ania2-my szukaliśmy dobrego lekarza również. Zmienialiśmy dopóki nie byliśmy/jesteśmy zadowoleni. Szpital też był wybrany po wielu poszukiwaniach i rozmowach. Również nasza lekarka poradziła nam konsultacje i szpital-i o to chodzi.

Ilona 393 - kilka dni i będzie dobrze, początki są ciężkie bo i operacja bardzo trudna.
A dlaczego mówili o 2 workach?

Rak pęcherza moczowego

12 lat temu
ona 25- nam i naszym znajomym jakoś udaje się trafić na bardzo dobrych i uczynnych lekarzy. Naszym ogólnym jest Polka - każdy ma prawo wyboru lekarza rodzinnego.Mąż leżał w Dublinie, ja też i nie możemy narzekać. Oczywiście , że są i źli i dobrzy,jak wszędzie, ale nie słyszałam o takim traktowaniu! żeby lekarz czy pielęgniarki łaskę robili, że informują czy leczą.
Widzisz, my też mieliśmy konultację w PL z lekarzem X z Akademii Medycznej, mąż zebrał wszystkie wyniki stąd,a lekarz powiedział mężowi, że z tym rakiem co miał ( naciekający na dużym obszarze, a sam guz 7 mm ) to ludzie żyją latami i nie ma co panikować i że jak będzie miał worek to dopiero będzie miał problem. Miły był, bo wizyta była prywatna i z polecenia.

Czarownica, dzięki za odpowiedź, właśnie tak myśleliśmy, że są problemy, a jak długo trzeba czasu, żeby to wyćwiczyć?
I to są jakieś specjalne ćwiczenia? Czy po prostu ćwiczysz jak mięsnie Kegla?

Rak pęcherza moczowego

12 lat temu
Jak tak czytam Wasze wypowiedzi o zachowaniu lekarzy to włos mi się jęży..., ale sama leżałam kilka lat temu w szpitalu w Pl, 3 lata temu tu w Irl i powiem, że nie ma porówniania. Mąż jak leżał to codziennie wizyty były od 14.30-15.30 i w tym czasie codziennie był lekarz prowadzący, żeby nas/ osoby wizytujące poinformować o stanie zdrowia, dalszym leczeniu, porozmawiać i odpowiedzieć na pytania. Po operacji każdy pacjent miał pielęgniarkę przy swoim łózku 24/dobe i nie mógł nikt odejść od łóżka dopóki nikt go nie zastąpił.Potem przewozili na salę pooperacyjną jak już się unormował stan zdrowia. Na ogólną to tylko jak pacjent się dobrze czuł- a mąż wogóle tam nie trafił bo miał zapalenie płuc.Szpital wspominamy bardzo dobrze i mam nadzieję, że kiedyś tak będzie w PL.

Czarownica- a ja byłam pewna, że tojest to "lepsze" rozwiązanie, bo daje szansę na łatwiejsze życie, mam na myśli więcej swobody. A jakie są minusy>???? My dalej rozpatrujemy możliwość ewentualnej operacji w przyszłości-wyłonienie pęcherza. Czy faktycznie na noc trzeba pieluchę? Mąż się obawia, że cały czas będzie musiał nosić jakąś pieluchę. Na razie czytamy tylko, bo do tego trzeba czasu.

Rak pęcherza moczowego

12 lat temu
Ilona 393- :)) daj znać jak mama

Hanna 57- przykro mi czytając takie coś. Wiesz, wydaje mi się, że jeśli rak jest z naciekami to chyba usuwają pęcherz i albo worek, albo pęcherz z jelita-to robią w PL. Ta opcja jest najskuteczniejsza, mąż miał i wlew i cystoskopię i chemię, rak jak siedział tak siedział, dopiero po wycięciu pęcherza mąż twierdzi, że w końcu nic nie boli. Mówię Ci, da się zyć. Naprawdę jestem zdziwiona , że mąż sobie znakomicie radzi. Ja ciągle na widok tej stomii mam ciarki na plecach, ale On mówi, że to kompletnie nie boli. A Ty masz jeszcze możliwość wytworzenia pęcherza zastępczego! Co wg. czarownicy jest o wiele lepsze i znacznie ułatwia życie. My nie mieliśmy wyboru-tutaj tylko worek.

Rak pęcherza moczowego

12 lat temu
Hanna 57-Trzymam kciuki za rzucenie palenia.
Co do raka w pęcherzu-to tutaj lekarze zawsze pocieszali mojego męża, że szczęscie w nieszczęsciu-ale tego raka można w porę WYCIĄĆ I WYRZUCIĆ!!!, a niewiele chyba jest takich miejsc, które chora można sobie ciachnąć i żyć dalej. Naprawdę do tego worka można się przyzwyczaić. Początki jak ze wszystkim bardzo trudne, ale potrzebna wprawa. Mój mąż naprawdę radzi sobie znakomicie. I ciągle mówi, że w końcu go nic nie boli i może spokojnie spać-tego też trzeba się nauczyć i przyzwyczaić.

Mówię Wam, dla faceta i to w sile wieku to naprawdę straszne, myślę, że bardzo martwi męża impotencja. Obawia się, myślę, że odejdę , że bez sexu nie da się.Ja wiem, że się da, ale on ciągle mi przygaduje, że pozytku z niego już żadnego i pewnie nowy model potrzebny. Oj, ci faceci nieraz wogóle nie mogą zrozumieć, że sex to nie wszystko.


Kago 12 - mąż miał przerwę w chemii raz około miesiąca, bo złapał infekcję i wylądował w szpitalu potem ze 3 tyg.Często bywa, że ludziom chemia się przeciąga-złe wyniki krwi, infekcja i trzeba czekać na poprawę.Najważniejsze, że już jest :)
Powoli oswajamy córeczkę z widokiem taty z workiem. Na początku była przestraszona, ale już się przyzwycziła i nie zwraca uwagi.

Rak pęcherza moczowego

12 lat temu
Aneta- to zależy, tutaj gdzie mieszkamy to podają chemię zapobiegawczo, jeśli można tak ująć, przed operacją. Mąż miał przez 3 mies. silną chemię, żeby zniszczyć ewentualne stany rakowe w organizmie, których nie wykrywa Tomograf. Nie musiał się na to godzić, ale mógł z tego skorzystać. I powiem CI, że zwieksza to szansę tylko o 3%, tak 3.tzn. nie ma prawie żadnej gwarancji, ze ta chemia pomoże. Tylko dlatego, że mąż jest dość młody i zdrowy-tzn. zdrowe serce i inne narządy, to poddał się temu bez wahania, jednak pozostały na razie zmiany w słuchu, gorzej słyszy, stracił węch i smak-ale to ma wróćić niby za jakiś czas. Nie wiem jak jest w Pl. W każdym razie nam powiedzieli, że jesli nie byłby w tak dobrym stanie ogólnym nie podaliby mu chemi tylko zoperowali. Nie dają tutaj chemii po operacji, Niby chemia nie ma większego wpływu na tego raka pęcherza-chodziło tylko ogólnie o cały organizm.
Myślę, że trzeba by było zapytać się lekarza dlaczego nie uwzględnia chemii przed operacją?

Rak pęcherza moczowego

12 lat temu
Joanna, dziękuję, popatrzę jak mąż sobie będzie zmieniał i przeczytam mu Twoją instrukcję :)
Mąż ma jednoczęściowe, podobne do tego
http://www.medicalmega.com/medical/hollister/3499.html
A twoja mama ma 2 częściowy? Widziałam 2 częściowe, ale nam powiedzieli, że najpierw powinien nauczyć się właściwie przyklejać te worki jednoczęściowe. Mamy możliwość wyboru, to mąż decyduje jakie zamawiamy. Dzisiaj lub jutro przyjdzie pielęgniarka stomijna, spytam się co o tym sądzi. Może napiszesz mi nazwę worka i symbol to sobie poszukam w necie i będę wiedziała dokładnie o co pytać. Niby mąż robi wszystko OK, jednak wiem, że nie rozgrzewa płytki, a radziłam mu nawet suszarką-my nie mamy grzejników, a przydałby się w łazience-tylko takie elektryczne, ale już nie grzejemy. Niby można podgrzać lekko suszarką, ale on twierdzi, że to i tak nic nie da.
W każdym razie dziękuję za podpowiedź i spróbuję mu sama te płytkę rozgrzać

Rak pęcherza moczowego

12 lat temu
Atunad- u mnie w rodzinie było dziecko ze stomią, więc dla mnie to nie nowość,wiem w sumie wiele i mnie tak to nie przerażało,bo wiedziałam, że z tym się normalnie żyje, ale myślałam, że mąż będzie bardziej oporny, bo ciężko z nim współpracować. Jednak okazał się grzecznym pacjentem. My już na początku leczenia, przed chemioterapią, wiedzieliśmy co nas czeka. Pokazali nam film jak to wygląda- skrót z zabiegu, potem jak się mocuje itd. dostaliśmy do domu worki, zaznaczyli mężowi mniej więcej gdzie to będzie i miał sobie w domu wypełnić wodą i spróbować z tym chodzić przez kilka dni. Potem w szpitalu jak już było lepiej to sam musiał zakładać a pielęgniarka była tylko obok i służyła pomocą, bądź radą. Nie wypuszczą do domu, póki pacjent sam się nie nauczy, no chyba, że nie chce wogóle współpracować-to wtedy pielęgniarka stomijna przychodzi pomagać do domu.
Nasi znajomi najbliżsi to wiedzą, bo nas wspierali , rodzina wie też.Poza tym mąż nikomu nie mói-mówimy, że wycięli guza i już jest OK. Wszyscy wiedzą,że miał chemię i są pewni, że chemia i zabieg pomógł. Kto ma wiedzieć to wie, a pozostałym to wystarcza. W pracy nikomu nie powie, o ile wogóle wróci-marne jednak szanse, bo pracował fizycznie całe lata. Teraz siedzi i gra sobie w Pokera przez internet, mała śpi, ja szperam w necie co tu zrobić na odklejające się worki......chwila relaxu . Dobrej nocki życzę.