Ostatnie odpowiedzi na forum
Mam małe pytanie, czy tatuś ma mieć pęcherz robiony z jelita, czy worek na zewnątrz. Jeśli pęcherz to chyba nie obiecywali na 100%?
Życzę Twojemu tacie wytrwałości i dużo zdrowia.
W razie pytań chętnie odpowiem na każde pytanie, które Cię nurtuje.
Pozdrawiam:))
Nic mnie nie bolało, bo dawkowanie środków przeciw bólowych było odpowiednie. Po kilku dniach przeszłam już na ketonal, bo po morfinie miałam majaki i nie podobało mi się to. Oczywiście boli wszystko jak zaczyna się chodzić, ale można wytrzymać.
Jedyną rzeczą jaką może zrobić rodzina to po prostu być i w razie czego podać wodę żeby zwilżyć usta i jakaś drobna pomoc w przbraniu, umycie itp.
Jestem inwalidką pierwszej grupy i mogę pracować , ale nie w pełnym wymiarze godzin. Niech tatuś się nie martwi, praca poczeka na niego:). Diet nie stosowałam bo nie trzeba.
Witam serdecznie:)
Ja również mam usunięte węzły chłonne i organy kobiece, to normalne, że muszą usunąć to wszystko, żeby nie było przerzutów, przynajmniej w okolicy pęcherza. Jeśli chodzi o samopoczucie po operacji to zapewne dużo zależy od organizmu. Moja operacja trwała 8,5 godziny, a na salę wróciłam dopiero po dobie. Człowiek wygląda nieciekawie, bo w koło ma dużo worków, kroplówki, ja miałam dodatkowo urządzenie do znieczulania bólu. Nie wiem czy każdemu taki aparat dają. Widok chorego jest przerażający, ale nie jest źle:).
Witam:)
Ja na Twoim miejscu zmieniła bym lekarza. Jak dowiedziałam się , że mam raka , sama poszłam do onkologii i zaczęłam się leczyć. Fakt, że hodowałam go 3 lata, oczywiście nie zdając sobie z tego sprawy, jednak udało się go zwalczyć.
Pozdrawiam i głowa do góry:)
Smutna historia, ale może być przestrogą dla innych. Ja zdaję sobie sprawę, że do końca życia trzeba przechodzić okresowe kontrole, szczególnie przy raku złośliwym, zawsze może się uaktywnić czyli przerzucić na inny organ.
Pozdrawiam:)
edysiaczka i tak właśnie ma być , nie można się załamywać. Już nie ukrywam przed dziećmi niczego, mówiłam im, że zastanawiałam się czy im mówić czy nie, oni zdecydowanie chcą wiedzieć wszystko.
Chyba każdy chory nie chce myśleć o umieraniu, ale czasami ludzie słysząc, że to rak stawiają krzyżyk.
Ja muszę być zdrowa i na pewno będę:)))
Pozdrawiam:)
Witam.
Nie wiem jak inni ludzie , ale ja wiem, że rak złośliwy może pojawić się w każdej chwili. To, że został pokonany nie znaczy, że więcej go nie będzie. Chyba każdy o tym doskonale wie.Jeśli chodzi o diety to nie wiem czy ma coś z tym wspólnego. Uważam, że jest to dziedziczne. W moim przypadku tak właśnie jest. Na raka zmarła moja babcia i jej brat. U mnie co drugie pokolenie ma tą wadę. Leczę się już 8 lat i jak za 2 lata nic nowego się nie pojawi to będzie ok. Jeśli chodzi o owoce i warzywa to zadam pytanie, czy one na pewno są zdrowe? Środowisko i wszystko z tym związane nie jest najlepszej jakości, dlatego to co urodzi ziemia też będzie takie.
Jak alkoholik będzie zawsze alkoholikiem ( niepijącym) tak chory na raka zawsze nim będzie.
Pozdrawiam.
Witajcie kobietki:)
Widzę, że bardzo przeżywacie chorobę u Waszych bliskich i jest to normalne, ale dajcie im jak najwięcej uśmiechu i radości, żeby nie myśleli o chorobie. Ja leczę się od 8 lat, miałam kilka operacji w ciągu 5 lat i jak już miało być ok. okazało się, że jest gorzej. I wiecie , zastanawiałam się czy mówić o tym swoim dzieciom, żeby ich nie martwić. To ja pocieszałam dzieci, rodziców , męża i całą rodzinę, ja mówiłam, że będzie wszystko dobrze bo nie może być inaczej i tak jest:).My rodzice wiemy, że nasze dzieci chcą żebyśmy żyli długo , w zdrowiu patrząc jak nasze dzieci są szczęśliwe i radosne.
Minęły 3 lata od bardzo poważnej operacji i jak do tej pory jest ok. Nie dopuszczam nawet myśli, że może być inaczej.
Trzymajcie się i bądźcie silne jak my - chorzy :) i traktujcie nas jak normalnych ludzi, a nie śmiertelnie chorych:)))