od 2019-04-28
ilość postów: 115
Joanna z jednej strony to dobra wiadomość. Jeżeli to chociaż trochę Was uspokoiło to dobrze. Pozdrawiam
Tośka, dobrze sobie radzisz. Wszystko masz pod kontrolą. Nas też to czeka. Też będę musiała wszystko ogarnąć. Na pewno będzie to na mojej głowie bo jestem w domu I się lepiej znam...już mnie to przeraża. Mam nadzieję, że uzyskamy wszystkie informacje na oddziale.
Teraz dopiero chemia przed nami. Trzeba jechać do szpitala gdzie będzie I dowiedzieć się wszystkiego.
Tośka jakie formalności załatwialiście I gdzie przed operacją (chodzi o grupe inwalidzką, jaką rentę, orzeczenia???) Jak będziesz miała czas to napisz proszę..chociaż wiem że masz dużo na głowie.
Pozdrawiam
Co do kolonoskopii powinna być tylko nieprzyjemna, ale lekarz miał problem z przejściem w pewnym miejscu I musiał "pomanewrować".
Z jednej strony jest radość, że to już...a z drugiej lęk przed nieznanym. Jednak nie wiemy czego się spodziewać. Musimy jeszcze się dowiedzieć w szpitalu co I jak. Bo chemia będzie w innym ośrodku.
Co do Twojej rocznicy Jacku gratuluję I życzę wielu, wielu lat świętowania I samych dobrych chwil.
Już po kolonoskopii. Podobno bardzo bolało, były dwa polipy do usunięcia...I znowu trzeba czekać na wyniki. Dzwonili ze szpitala. Pierwsza chemia prawdopodobnie 27czerwca. Zastanawiam się kto ma wypisywać teraz tacie L4 bo lekarz rodzinny nie chce już za bardzo wypisywać.
Joasiu, dziękuję wszystko się udało. Chociaż upał wykończył nas wszystkich.
Od jutra tata zaczyna przygotowania do kolonoskopii, w środę jedziemy na badanie. Była zlecona podczas diagnostyki.
Marysiu dobrze, że się odezwałaś. Trzymam kciuki aby z każdym dniem było lepiej!!!
Jacku, cóż za poczucie humoru ;-).Pieszo już raczej sie nie wybiorę do Oświęcimia. Co nie znaczy, że kiedyś się nie wybiorę...
U nas jeszcze nic nie wiadomo, dalej czekamy na wieści. Chciałam podziękować, wiem, że mogę liczyć ma Wasze wsparcie I pomoc. Bardzo sobie to cenię. Już tak późno, padam na twarz. Właśnie skończyłam dwupiętrowy tort gdyż mój pierworodny ma jutro chrzciny.
Miłej niedzieli, pozdrawiam
Jacku to prawda, nie mieszkamy tak daleko. Trzy razy byłam w Twoim mieście pieszo podczas pielgrzymek do Częstochowy...spokojnie da się dojść ;-)
Ada, rewelacyjna wiadomość. Jaka ulga dla Was.
Jacek super, że odwiedzileś męża Tośki. Mieszkacie niedaleko...to dopiero fart. Takie wsparcie to jak wygranie losu na loterii.
My zobaczymy co ustalą I będziemy jakoś sobie radzić. Pozdrawiam wszystkich
Do dwóch tygodni mamy czekać na telefon, wtedy się dowiemy kiedy, ale pewnie już niedługo. Najwyżej cały dzień będziemy zwiedzać obce miasto, albo jakąś galerię w okolicy....wracać do domu nie ma co bo to jakaś godzina drogi albo I więcej.
Tata nie mówi o tym, ale raczej jest nastawiony do walki.