od 2016-06-03
ilość postów: 684
Witajcie,
Dlugo nie mogłam wysłać żadnej wiadomości :( stąd takie " spóźnienie"
Łukasz 93 bardzo się cieszę! Mam nadzieję,że uda się Twojej Mamie z tego wyjść. Jest w dobrych rękach, to widać od początku. Trzymam kciuki aby było dobrze.
Dziekuje Wam wszystkim za odzew i wsparcie. Zdaję sobie sprawę z tego, jak ciężka jest sytuacja taty. Gdy myślę rozsądnie, tłumacze sobie- przygotuj się na najgorsze, bo ten czas nadchodzi. Gdy zaś zaczynam znów pozwalać nadziei brać górę, jestem spokojniejsza. Jednak tych momentów jest coraz mniej. Od dwóch tygodni tato ma okropny kaszel, więc kto wie co tam dalej się dzieje. Dziś było tk, tak długo trwało,że nawet rejestratorka zapytała taty "co pana tak długo trzymali". Wyobraźnia wariuje. Ja zdaje sobie sprawę,że chemia nie zniszczy przerzutów do otrzewnej, jest to po prostu niemożliwe. Mam iskrę nadziei,że tych kolejnych 6 cykli powstrzymało chorobę i tym razem uda się tatę namówić na operację. Choć z drugiej strony, gdy widzę jak jest słaby, wątpię aby ktoś się jej podjął.
Kasik79, Jock dobrze czytać takie wieści! Oby tak dalej.
Trzymajcie się i do usłyszenia
Witajcie, powiedzcie mi jak to jest z chemią paliatywną. Tato we wtorek idzie na ostatni wlew wg pierwszego schematu (będzie to 12sty raz). Po 6 cyklu było tk- bardzo korzystne i onkolog postanowiła kontynuować wg tego samego schematu. Tato do 6 chemii czuł się ok, ale od tamtej pory jest coraz gorzej. Szybko sie męczy i spadły parametry krwi ( dostaje zastrzyki na szpik, które dodatkowo w mojej opinii dają mu w kość). Jak to teraz powinno wyglądać. Czy zanim przechodzi się do kolejnego schematu, pacjent ma jakąś dłuższą przerwę? Pytam, bo wydaje mi się,że tacie przydałaby się , choćby miesięczna, przerwa. Jak to jest z reguły? Jest w ogóle jakaś reguła w tym temacie?
Pozdrawiam.
Cześć , to nie fajnie :( wiem,że u Twojej Mamy akurat marker nigdy normalny nie był ale badania obrazowe też nieciekawe. Jednak póki jest możliwość operowania i Mama się operacji nie boi trzeba walczyć.
Taty nie namówiłam. Boi się, poza tym jego lekarka utwierdza go w niechęci do operacji. Zresztą uważa,że ta operacja nic nie da, bo przerzuty do otrzewnej bardzo źle rokują i po co tatę męczyć. Zobaczymy co pokaże kolejne TK, które już powinno być za kilka tygodni, jeśli nie przesuną kolejnej chemii ( raczej nie, bo znów ma dostać zastrzyki na szpik).
Trzymajcie się i daj znać gdy już będą wyniki biopsji.
Gratulacje dla męża Sierotka!
U nas nie fajnie. Tato dziś ma 11 cykl. Jeszcze jeden i kolejne TK. Jest coraz słabszy, w zeszłym tygodniu brak zastrzyki na szpik, bo wyniki tragiczne. Kreatynina też się pogorszyła. Męczą go biegunki a nie chce brać tabletek na nie. Na siłę mu nie wmusze. Efekt taki,że bardzo schudł. Dobrze,że chociaż jagody lubi bo jakby nie one, może byłoby jeszcze gorzej.
Tak więc chemia, chemia i jeszcze raz chemia, póki organizm daje radę.
Pozdrawiam
Witajcie,
Dziękuję Jock za słowa wsparcia.
Melduję,że tato odebrał wynik TK- prawie całkowita regresja nacieków w okolicy krezki. (z złych rzeczy pojawił się skrzep w okolicy tętniaka aorty brzusznej i mamy przyspieszyć wizytę u naczyniowca- na 1 lipca jesteśmy umówieni) Super, oczy otwarłam ze zdumienia, bo nie spodziewałam się tego, po czym mówię do taty: dzwonię do Bydgoszczy, warunek spełniony więc profesor pewnie będzie chciał operować. Odpowiedz taty: na żadną operację nie idę. No i tyle w temacie. Najgorsze,ze wsparcia u taty onkolog nie mam ponieważ ona twierdzi,że operacja przerzutów na otrzewnej jest niemożliwa do wykonania. Tata ufa swojej onkolog a ja słyszę ,że mam nie robić z siebie lekarza. Tato nawet nie chce podejmować tematu. Porozmawiam jeszcze z onkolog, może zmieni zdanie i przekona tatę. Nic więcej nie dam rady zrobic.
A co u Was?
Cześć Wszystkim. U nas końcówka pierwszego cyklu. Byłby już koniec tydzień temu ale wyniki krwi ponownie nie pozwoliły na podanie chemii. Potem TK i zobaczymy co dalej. Tato juza dość, powiedział,że więcej na chemię się nie zgodzi :( nie czuje się jakoś fatalnie,ale meczy go ta cała sytuacja. Ja sobie nie robię nadziei,że chemia zadziała na tyle by przeprowadzić operację. Niby wiem,że każdy przypadek jest inny ale czemu nie ma w necie historii raka jelita z przerzutami do otrzewnej o " szczęśliwym" zakończeniu... Dam znać gdy już będą wyniki tk.
Trzymajcie się.
Witam, gruszka 888 piszesz,że Tato ma mieć TK początkiem maja- tzn że już będzie po wszystkich cyklach chemii czy jeszcze w trakcie? Mój tato ma przepisany kwas foliowy i wit B5. Myślałam,że dostanie zastrzyki jednak onkolog zadecydowala inaczej.
Łukasz93 tato na wypisie z szpitala po pierwszej chemii ma napisane ,że ma mieć 6 cykli i po skończeniu kontrolne TK. Wydaje mi się ,że przez tego cholernego wirusa nie ma nawet co marzyć o szybszym terminie ,ale zapytam. Tak w ogóle to przydałby się PET, bo w Bydgoszczy Pan Profesor zwrócił uwagę tylko na niego. Zobaczymy co wyjdzie na tk, jeśli będzie gorzej to PET raczej nie ma sensu...
Witam, tato dziś nie dostał chemii, zbyt mało białych krwinek :( za dwa tygodnie sprawdzą czy wyniki się poprawiły i decyzja. Miałam przeczucie,że tak będzie
Tak w ogóle to jestem zdezorientowana. Na wypisie po pierwszym pobycie w szpitalu pisało,że tato ma mieć 6 cykli chemii a dziś onkolog powiedziała tacie,że 12. Czy są jakieś reguły, wytyczne co do ilości?
Co u Was tak w ogóle?