Onkolog kliniczny u którego byłem powiedział tak: "na przerzuty z nerki mi to nie wygląda, prawie pewne, jak by to były przerzuty, to ich obraz pasowałby do innych nowotworów np. prostaty". Mówię mu, że USG prostaty mam robione co pół roku i jest ok. Na koniec powiedział tak: są 3 opcje:" albo to z nerki - co raczej niemożliwe, albo z innego nowotworu, ale najbardziej prawdopodobne jest to, że nic Panu nie jest". Zlecił mi scyntygrafię kości, którą już zrobiłem - nie wykazała żadnych zmian przerzutowych. U niego jeszcze nie byłem, nie wiem co o tym myśleć? Tą moją TK opisywała lekarka rezydentka(nie chcę pomniejszać jej wiedzy), ale być może że ze względu na przeszłość onkologiczną, skupiła się na wszystkich szczegółach. W opisie są np. "widoczne węzły chłonne krezki do 5 mm" onkolog powiedział, że to norma, podobnie jak drobne uwapnione guzki w płucach - o nich powiedział, że jak jest zwapnienia to organizm już sobie z nimi poradził. Nie wiem o co chodzi?
Piszę jak było u mnie, też miałem NSS. Też jestem natury lękowej, ale wszystko da się przeżyć (pomaga myśl, że wycinają dziada). Oczywiście te kilka dni były ciężkie - wiem nie uspokajam, ale lepiej wiedzieć i się oswajać.
Przed operacją środki przeczyszczające, golenie miejsc, prysznic że środkiem odkażającym. Zgoda na 2 operacje :NSS lub cała nerka(ewentualna zmiana po naocznych oględzinach). Później niepamięć totalna po anestezji. Po operacji ból silny, trudności z przyjęciem pozycji, operacja rano - sala pooperacyjna do kolejnego poranka. W tym czasie trochę rzeczy podłączają : cewnik, elektrody ekg, pulsoksymetr na palcu, aparat do ciśnienia krwi, sonda z workiem w ranie poperacyjnej no i kroplówka, miałem wymioty po narkozie, no i ból, ale podają dużo środków P.bólowych. Na drugi dzień goraczkowałem z powodu dużego krwiaka w okolicach pośladka. Na drugi dzień przenosiny do normalnej sali, próby siadania i chodzenia, nie pamiętam kiedy ściągają cewnik, ale miałem problemy z ponownym normalnym oddawaniem moczu, po paru próbach wróciło, pierwszy mocz oczywiście krwisty-to norma. Kolejne dni coraz lepiej, antybiotyk, kroplówki. Po 5 dniach wypis, powrót do domu, wracałem do sprawności szybko, po 3 miesiącach już w pracy, operację miałem 5 stycznia i jeszcze zaliczyłem narty w tym sezonie.
Opisałem to szczegółowo i być może nie wygląda to optymistycznie i Twojego lęku nie zmniejsza, ale to jest ingerencja w ciało, musi być troszkę cierpienia. Najważniejsze, że potrafią to znakomici chirurdzy usuwać i że przy małych guzach to kończy leczenie. Pozdrawiam, dasz spokojnie radę - jeśli ja lękliwy facet dałem radę - to pewne, że kobiety są dużo bardziej wytrzymałe od nas.
Oczywiście opisywałem operację otwartą, przy laparoskopii jest pewnie lżej. Pozdrawiam, strach ma Wielkie oczy.
Sławek1975 dziekuje , ze napisałeś przynajmniej wiem co mnie czeka mniej wiecej. Dzisiaj miałam konsultacje przed operacja. Mowi mi lekarz ,ze zmiana na 2cm (niby nie duza) dla mnie jest duża. W niedziele juz ide na oddział w poniedziałek ma być operacja. 4-5 dni i do domu tak mi powiedział. No i potem czekanie na ten wynik i to będzie dla mnie koszmar...