Witam wszystkich, i błagam Was o odpowiedzi :( moja mama tydzień temu trafiła na pogotowie z podejrzeniem kamicy nerkowej,o której miało świadczyć wodonercze i potworny ból w dole brzucha, promieniujący na plecy, do tego doszły problemy z oddawaniem moczu. Wykryto dwa guzy, jeden w nerce i drugi w moczowodzie, lekarze pobrali biopsję,choć od razu powiedzieli,że to z pewnością nowotwór złośliwy. Zaplanowali wycięcie nerki z moczowodem dopiero za 2 miesiące. Czy to nie za późno? A w tym tygodniu ma mieć to prześwietlenie,czy nie ma gdzieś przerzutów... Czy ktoś z Was miał też guza w moczowodzie? Co to znaczy, że tm jest? Czy to jest już jakiś przerzut? I czy rzeczywiście większość tych guzów jest złośliwych? Proszę podzielcie się doświadczeniami,dodam że moja mama to młoda kobieta, jest jeszcze przed 40stką, nie piła,nie paliła, nie jest o tyła,a jednak ją to spotkało....
Lekarze z doświadczeniem na podstawie USG mogą z dużym prawdopodobieństwem rozpoznać zmianę guzowatą narządów. Istnienie guza litego nie zawsze daje pewność co do złośliwości zmiany. Raki nerkowe dzielą się na te wywodzące się z nabłonka kanalików miąższu nerek (np. rak jasnokomórkowy, brodawkowaty) i z nabłonka urotelialnego wyścielającego miedniczkę nerkową i moczowody. Myślę, że jak była robiona biopsja ( przy raku miąższu nerki biopsja to rzadkość) to lekarze podejrzewają ten drugi rodzaj nowotworu. Oczywiście to są moje dywagacje, nie jestem lekarzem, często rak uroterialny wykrywany jest w kilku miejscach, nie muszą to być przerzuty. Jeśli była robiona biopsja to ona powinna określić rodzaj zmiany. Czas do operacji oczywiście zawsze mógłby być jak najkrótszy. Ja miałem raka jasnokomórkowego nerki w wieku 40 lat, zawsze dużo sportu i bez nałogów, ale za to z nerwicą lękową i stanami depresyjnymi. Dopiero rak paradoksalnie wyprowadził mnie na prostą i próbuję żyć pełniej. Teraz trzeba działać, taka jest prawda i doświadczenie wielu z nas, droga prywatna może przyspieszyć termin operacji. Tak to niestety wygląda, że człowiek z podejrzeniem tak poważnej choroby przez nasz system zdrowotny pozostaje zupełnie sam. Nie łamcie się tylko działajcie, wiem jak wam ciężko, pozdrawiam
Sławek1975 napisał:Lekarze z doświadczeniem na podstawie USG mogą z dużym prawdopodobieństwem rozpoznać zmianę guzowatą narządów. Istnienie guza litego nie zawsze daje pewność co do złośliwości zmiany. Raki nerkowe dzielą się na te wywodzące się z nabłonka kanalików miąższu nerek (np. rak jasnokomórkowy, brodawkowaty) i z nabłonka urotelialnego wyścielającego miedniczkę nerkową i moczowody. Myślę, że jak była robiona biopsja ( przy raku miąższu nerki biopsja to rzadkość) to lekarze podejrzewają ten drugi rodzaj nowotworu. Oczywiście to są moje dywagacje, nie jestem lekarzem, często rak uroterialny wykrywany jest w kilku miejscach, nie muszą to być przerzuty. Jeśli była robiona biopsja to ona powinna określić rodzaj zmiany. Czas do operacji oczywiście zawsze mógłby być jak najkrótszy. Ja miałem raka jasnokomórkowego nerki w wieku 40 lat, zawsze dużo sportu i bez nałogów, ale za to z nerwicą lękową i stanami depresyjnymi. Dopiero rak paradoksalnie wyprowadził mnie na prostą i próbuję żyć pełniej. Teraz trzeba działać, taka jest prawda i doświadczenie wielu z nas, droga prywatna może przyspieszyć termin operacji. Tak to niestety wygląda, że człowiek z podejrzeniem tak poważnej choroby przez nasz system zdrowotny pozostaje zupełnie sam. Nie łamcie się tylko działajcie, wiem jak wam ciężko, pozdrawiam
Czy ten rak uroterialny jest 'gorszy' od tego pierwszego typu, o którym pisałeś? Nie wiemy czego się spodziewać na tym prześwietleniu w przyszłym tygodniu ... Tak naprawdę na USG nic nie było widać, tylko to wodonercze, lekarze podejrzewali nawet jakiegoś krwiaka, dopiero po zrobieniu tego wycinka powiedzieli,co tam siedzi... Dziękuję Ci bardzo za odpowiedź, to chyba jedyne takie forum, gdzie można poczytać o tej chorobie.
Skoro jest wynik to coś tam napisali, przecież ja się tylko domyślam co to za nowotwór. Trudno napisać który rak jest łagodniejszy, wszystko zależy od stopnia zaawansowania. Urotelialny to jest ten sam, który pojawia się w pęcherzu moczowymi. Stopień zaawansowania będzie dokładnie znany po operacji, ale z tego co wiem leczy się go łatwiej niż np. jasnokomórkowego nerki (radykalne leczenie chirurgiczne daje wyzdrowienie), myślę, że to forum jest niejako grupą wsparcia ludzi którzy chorują na nowotwory, "lepszym" jeśli chodzi o poradnictwo ściśle medyczne (odpowiadają też lekarze) jest
http://www.forum-onkologiczne....
Mam nadzieję, że się nie obraźcie forumowicze, FAQRak jest również nieocenione!
Pozdrawiam
Jasnokomórkowiec T1b G2N0M0
operacja 05.01.2017r. NSS
Obecnie lat 43.
Jestem 2 lata i 5 mcy po, mój guz był większy 5,5 cm, ale udało się zaoszczędzić nerkę, mówię często, że miałem raka, ale na niego nie chorowałem, dowiedziałem się, że on tam jest przypadkowo, został wycięty, żyję normalnie, uprawiam sport jak przed operacją(raz w roku startuję w amatorskim maratonie rowerowym na 100 km) w roku 2016 też wystartowałem - miesiąc później dowiedziałem się że pokonałem tą setkę z "pasażerem" w nerce, fizycznie ok, czasem gorzej z psychiką, strach, że powróci, szczególnie jak upływa dłuższy czas między badaniami. Czasem z kolei strach przed tym, że o nim zupełnie zapominam, a może niepowinienem? Zdrowie wg WHO to brak choroby, ale my pomimo tego, że organicznie choroby się pozbyliśmy wciąż się nią zajmować musimy, ale taki już nasz los trzeba chwytać dzień i czerpać z życia garściami, twój guzik to było maleństwo, możesz czuć się wyleczona, ale kontroli nie porzucaj. USG napewno będzie ok, wznowy miejscowe po operacjach organooszczędnych to około 2%, przy tak małym i niezjadliwym guzku wręcz zerowe. Pozdrawiam.