Czy ktoś mi powie czy ja mogę stosować leki na alergię? Bo już nie wiem co mi jest z tym kaszlem a właściwie z flegmą, ani syropy ani nic nie pomaga, cały czas mam flegmę i muszę ją odksztuszać. Nie jestem przeziębiona ani chora, a męczę się już z tym ponad miesiąc. Może to na tle alergicznym, nie idę do alergolog bo i tak nic nie znajdzie i chciałam sama zastosować lek i sprawdzić czy zadziała ale na ulotce pisze żeby stosować ostrożnie przy zaburzeniach czynności nerek. Ale czy ja mam zaburzenia tego nie wiem.....?
Wiesz zgadzam się z tobą w 100% ja też zauważam więcej i nie robię z byle czego problemów bo szkoda życia, też się modlę i mogę powiedzieć że Bóg daje nam różne doświadczenia aby sprawdzić naszą wiarę i aby się do niego zbliżyć. Bo tylko On może nam dać życie lub je odebrać. Cała nadzieja to Bóg. Ale ja też mam czasami ciężkie dni, szczególnie jak mnie coś tam w boku pobolewa to już różne myśli się kiełbią i wtedy nic mi się nie chce, siedzę i rozmyślam. Nie umiem już się tak cieszyć życiem jak wcześniej. Masakra
Fizycznie czuję się normalnie, czasem za bardzo skupiam się na swoim samopoczuciu i wtedy potrafię się wkręcić w brak chęci do życia, ale to miałem już przed chorobą. Pisałem już, że mając raka czułem się normalnie(przypadkowe wykrycie) po operacji też, dużo też siedzi w naszej głowie, tak właściwie to może stres, nerwy i nasza osobowość może być przyczynkiem rozwoju tej choroby. Do aktywności fizycznej wróciłem szybko, operację miałem w styczniu i jeszcze zdążyłem zaliczyć narty. Jak się dowiedziałem o raku pomyślałem, że wszystko robię ostatni raz, teraz robię wszystko, aby tych razów w różnych dziedzinach życia było jak najwięcej. Teraz idąc rano z psem na spacer potrafię dziękować Bogu za pięknie zachmurzone niebo, potrafię też dziękować za raka, bo tak właściwie on odmienił moje życie, zmieniły się wszystkie priorytety.
Dietę stosowałem na początku, teraz racjonalne odżywianie zgodnie z piramidą zdrowego żywienia, unikam smażonego, słodycze też umiarkowanie, chociaż mam czasem napady, najlepiej unikać przetworzonych produktów. Stosowałem też jakiś czas dietę dr Budwig(nasycenie organizmu kwasami omega - olej lniany z serem białym, co jakiś czas powtarzam)
Z dietą nie przesadzam, dużo ćwiczę, żyję jak kiedyś, ale strach w tyle głowy jest zawsze. Pozdrawiam.
Tylko brać przykład z ciebie Sławku, po twojej wypowiedzi zaraz zrobiło mi się lżej na duchu, dzięki. A w jakim czasie po operacji wróciłeś do sportu bo ja też jeżdżę na rowerze ale raczej rekreacyjnie i nie wiem czy już mogę bo ponoć większy wysiłek nie jest wskazany? Jak to jest u Ciebie? Ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie-jak się czujesz fizycznie na dzień dzisiejszy? Bo psychicznie to wszyscy mamy podobnie.
Jestem 2 lata i 5 mcy po, mój guz był większy 5,5 cm, ale udało się zaoszczędzić nerkę, mówię często, że miałem raka, ale na niego nie chorowałem, dowiedziałem się, że on tam jest przypadkowo, został wycięty, żyję normalnie, uprawiam sport jak przed operacją(raz w roku startuję w amatorskim maratonie rowerowym na 100 km) w roku 2016 też wystartowałem - miesiąc później dowiedziałem się że pokonałem tą setkę z "pasażerem" w nerce, fizycznie ok, czasem gorzej z psychiką, strach, że powróci, szczególnie jak upływa dłuższy czas między badaniami. Czasem z kolei strach przed tym, że o nim zupełnie zapominam, a może niepowinienem? Zdrowie wg WHO to brak choroby, ale my pomimo tego, że organicznie choroby się pozbyliśmy wciąż się nią zajmować musimy, ale taki już nasz los trzeba chwytać dzień i czerpać z życia garściami, twój guzik to było maleństwo, możesz czuć się wyleczona, ale kontroli nie porzucaj. USG napewno będzie ok, wznowy miejscowe po operacjach organooszczędnych to około 2%, przy tak małym i niezjadliwym guzku wręcz zerowe. Pozdrawiam.
Jasnokomórkowiec T1b G2N0M0
operacja 05.01.2017r. NSS
Obecnie lat 43.