Rak płuca z przerzutami

14 lat temu
Witam Mój 62-letni tato zachorował na nowotwór płuca lewego, niestety było za póżno na usunięcie płuca i podjęli lekarze leczenie w postaci kroplówek z chemią. W chwili obecnej Tato jest po radioterapi klatki piersiowej, przy wipisie okazało się że są przeżuty na mózg i wątrobę ;0( Jestem załamana Tato słabnie nie czuje rąk i nóg boli go kręgosłup ma refluks...Jeśli ktoś spotkał się z tą chorobą u najblizszych proszę o rade jak mozna mu pomóc co ukoi ból
270 odpowiedzi:
  • 10 lat temu
    Kasiu, a nie zaproponowano żadnego leczenia?
  • jeśli chodzi o raka piersi to nie jest poddana co 3 tydodnie chemioterapi paliatywnej juz ,każdy lekarz z jakim konsultowałam powiedział mi że nie ma zadne szansy że to kwestia tygodni jej odejscie nastąpi dzisiaj po wizycie lekarza z hospicjum włączył jej morfine żeby nie cierpiała i nie czuła bólu . własciwie jestesmy przygotowani na każdy dzień .
  • Dziękuję Wam.Dziś pochowałam mamę nie mogę pojąć tego co się stało. Nie mam już rodziców tylko dla dzieci pozostaje życie. Przez to załatwianie spraw wszystko dociera do mnie dopiero jestem jedynaczką wszystko sama robiłam. Mama miała rok temu robiony tomograf był błąd w opisie może wcześniejsze leczenie coś by dało za nim guz pękł. Wiem gdybać to sobie mogę ale chyba każdy z nas to robi po stracie kogoś bliskiego :(
  • 10 lat temu
    Ilonko jak ja Ciebie doskonale rozumiem.): Bardzo możliwe,że cos przeoczono w diagnozie coś zle opisano.To się juz nie wróci ,trzeba życ dalej.Ty zrobiłaś wszystko co było możliwe.Dlatego nie zadręczaj się .A lekarze no cóż to też są ludzie ,nie zawsze mamy ich skazywać za błąd w rozpoznaniu chociażby.Czasami sami jestesmy sobie winni bagatelizując objawy .Trudne jest życie tam i w takim przypadku ,gdzie pojawia się ciężka choroba.Trzymaj się pozdrawiam serdecznie.
  • 10 lat temu
    To mój drugi rak. Pierwszy to rak mojego Taty. 1:0 dla rywala. Drugi to rak mojej Mamy. Na chwilę obecną 0:0. W zakładach bukmacherskich postawiłam na Naszą wygraną. Ale, nie o tym…W ciągu kilku dni przeczytałam tu setki historii. Klikając następną i następną płakałam jeszcze bardziej. Czytając wypowiedź ILONY1977, która podała godzinę 14:20…spowodowała, że nie będę tylko czytać, ale i coś napiszę. Dla mnie taką godziną była 8:50. Godziną, w której na własnych rękach oddałam Ojca bezdusznej śmierci. Śmierci nie da się opisać w dwóch słowach, choć ja widziałam jej błogie spojrzenie. Widziałam także umieranie, jak wielu z Was…Wymyśliłam sobie nawet, że mam cudowną moc uzdrawiania. Wystarczy, że każdego dnia będę dotykiem zabierać raka od Ojca. Niestety, nie zabrałam. Niby to takie oczywiste rodzimy się i umieramy, ale to tylko oczywistość, gdy jest nam daleka, gdy staje się bliższa oczywistość nie ma swojego uzasadnienia. Czy wiedza i doświadczenie zmieniło mój strach, ból, pytania o sprawiedliwość? Nie! I nawet szalony pomysł, że mam siłę uzdrawiania rodzi się na nowo. Lekarze podają nam czas, określają szanse, przy czym często robią to w sposób nieludzki, co boli jeszcze bardziej, ale…niedawno obejrzałam pewien filmik, w którym mówca powiedział, że nikt nie jest w stanie podać nam ile mamy w sobie energii by żyć, żaden lekarz nie jest w stanie tego ocenić. Pamiętam, gdy mi powiedziano, że może ojca nie dowiozę nawet do domu - żył jeszcze 3 miesiące. Lekarz ocenił jego energię na jeden dzień. Dla każdego z nas, chorego, wspierającego źródłem jej może być wszystko: wiara, rodzina, marzenia, herbata z papai czy pestki moreli, ale jest w każdym z nas i daje nadzieję. A gdy smutno lekarstwem jest płacz i utulenie…..Ściskam Wszystkich…..
  • 10 lat temu
    Moja mama ma prawie 80 lat i prawie tyle samo chorób,w tamtym roku zawalił mi się świat tak bardzo się bałam że ją stracę przeszła zawał serca,dostała stopę cukrzycową co w najgorszym przypadku grozi amputacją ,ale udało się ,stopa jest zaleczona i choć te wszystkie chorby jej doskwierają dzięki Bogu żyje.
    Miałam nadzieję że teraz już nic gorszego jej nie może spotkać,
    a tu masz rak płuca złośliwy ,to niemożliwe, nie to nie prawda a jednak kilka opinii i wszystkie takie same , a do tego mama nie może mieć ani operacji ani chemioterapii,pozostaje tylko radiacja.
    Tak bardzo się boję ,choć ciągle nie tracę nadziei ,udało się w zeszłym roku ,uda się i teraz,musi się udać .......Pozdrawiam
  • 10 lat temu
    .Do teresa35.
    Moja diagnoza to rak płaskonabłonkowy płuca prawego. Oprócz operacji nie miałam żadnego leczenia. Natomiast na przerzuty do kości miałam radioterapię. Pozdrawiam.
  • Witam jak sie trzymacie?? Ja nie mogę jeszcze dojść do siebie :( nie dociera do mnie to że mamy nie ma staram sie nie plakac przy córce która ma 3,5 roku ale jak mi się zdarzy Lenka mówi nie martw się babcia wróci do nas skąd mala wie że płacze z dowodu babci niewiem. Mam pytanie czy ktoś wie jaka jest droga aby odebrac wynik histopatologii mamy ??wiem w niczym mi to nie pomoże ale dla siebie chciałabym wiedzieć nikt w rodzinie nie umarł na raka
  • 10 lat temu
    Witaj Ilona bardzo Ci współczuję .Wiesz pojedz do szpitala tam gdzie jest dokumentacja mamy i popros zrobia Ci odpis.Tak mysle .
  • 10 lat temu
    Witam! Tato właśnie zakończył radioterapii. Niestety z każdym dniem jest coraz gorzej. Czasem niema z nim wygodę kontaktu. Siedzi osowialy całymi dniami niechce jeść, rozmawiać. Lekarz ostatnio powiedział ze choroba bardzo szybko postępuje i ze powinniśmy przygotować się na ten najgorszy moment. Naprawdę niewiem jak to będzie gdy go zabraknie...


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat