Rak piersi
Jestem po mastektomii dwa lata i nie mogę jeszcze dojść do równowagi ,nie mam żadnego wsparcia borykam się z nim sama ,czasami mam wszystkiego dosyć.Proszę o jakieś rady bo nie mam nawet z kim o tym porozmawiać .
-
Rybeńko dziękuję bardzo za pocieszenie. Też uważam ,ze trzeba korzystać z każdego dnia. Ta choroba spowodowała ,że nie przejmuję się drobnostkami , a czasem tak bywało. Mniej denerwuję się na swoje dziewczyny bo wiem ,ze nie warto.Spotykam się ze znajomymi.Kończę też studia podyplomowe. Żyję trochę wolniej bo dostałam zasiłek rehabilitacyjny na rok czasu. Pozdrawiam
-
Fionka, operacje mialam pazdziernik 2011
to byl wartownik zajety
nie martw sie
masz chyba najlepszego raka, hormonozalezny HER-
ja niestety mam HER+
ale co tam
zyje i zycie jest piekne tu i teraz
nie ma sensu sie zamartwiac, naprawde!
wtedy zyjesz zle, w smutku
nikt nie wiem, ile zycia mu zostalo, trzeba zyc pieknie i dobrze
sciskam
-
Rybeńko a jak dawno miałaś ten zabieg oszczędzający? Czy ten węzeł był wartownikiem? Ja oczywiście zdaję sobie sprawę ,że zabiegi oszczędzające są już standardem. Mnie nawet nie proponowano usunąć całej piersi. Lekarze stwierdzili ,że w moim przypadku bardzo dobre miejsce na oszczędzającą (dolny lewy kwadrant). Troche się podłamałam tymi węzami ale teraz do następnych badań nie zamierzam się tym zamartwiać, bo przecież jest piękna pogoda, dzieci mają wakacje i w ogóle kto może zamartwiać się cały czas?
-
-
Podobno jest wiele badań klinicznych potwierdzających że efekt jest taki sam. No i dobrze że jesteśmy Europą :)
-
ja jestem ze swiata - Belgia - i potwierdzam
mialam oszczedzajaca
i jeden wezel zajety
-
Fionka nie martw się tym że miałaś zabieg oszczędzający przy dodatkowej radio i chemii daje ten sam efekt .Tak się teraz leczy na świecie.
-
Witam.Ja pierwszy raz na forum .Mam 43 lata. Jestem po operacji oszczędzającej piersi chociaż miałam zajęte 2 węzły (i tym najbardziej się martwię) .Usadowił się skubaniec prawie pod pachą Mam hormonozależnego. HER - (T1N1).Miałam 4 chemie czerwone i radioterapie. Wiem już, że wszystko da się przecierpieć aby żyć. Chemię przeszłam całkiem dobrze. Miłam ją w piątki i jak wracałam do domu to mówiłam rodzince ,że pochoruję 2 dni i będzie ok. I tak było.Radio to też do przejścia.
Aktualnie też biorę Tamoxifen. W badaniach gen nie stwierdzono mutacji i to dało mi trochę nadziei tym bardziej ,że mam 2 córki.
Grunt to być dobrej myśli i nie pozwolić aby cała rodzina wraz ze mną się smuciła. Wręcz odwrotnie . Carpe diem.
-
No ale lepiej nie brać bez potrzeby.
-