Witam wszystkich serdecznie
Trochę się u nas działo przez ostatnie kilka dni.. Tata zaczął chemię. Powiedzieli, ze będą 3 cykle po 3 dni , do czerwca i po odbędzie się operacja radykalna
Czy ktoś z was miał chemię przed operacja?
24h po trzecim drugim dniu chemii kazali tacie brać zastrzyki raz dziennie ZARZIO niby na podwyższenie odporności. Otóż w środę kilka minut po zastrzyku, który sama zrobiłam , tata o mało co nie umarł... To było straszne . Najpierw zrobiło mu się gorąco a potem stracił przytomność.. myślałam, ze to już koniec .. nie czułam w ogóle tętna , twarz sino żółta.. oczywiście tel na pogotowie ale w trakcie rozmowy z operatorem 999 tata na szczęście się ocknął ..
Przyjechali , zmierzyli parametry , ciśnienie w normie , ekg tez ok i zabrali tatę na izbę przyjęć
Po 6h czekania wyniki krwi, leukocyty 4 krotnie podwyższone, glukoza 200
Z uwagi, ze nie nie mieli miejsc w szpitalu i, ze tata lepiej się czuł kazali wracac do domu i na drugi dzień zgłosić się do swojego lekarza. Lekarz onkolog kazał odstawić zastrzyki
Na szczęście już nic się nie działo
Na wypisie napisane : zapaść i omdlenie
Czy ktoś z Was miał do czynienia z tymi zastrzykami?
Za niecały miesiąc kolejne 2 dni chemii
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Witaj Lena
Mój mąż miał chemię co 2 tygodnie 3 razy. Znosił ją dobrze . Miał skutki uboczne ale nie aż tak bardzo dokuczliwe . Potem 3 tygodnie przerwy i radykalna . Po 1 chemii wzywałam pogotowie tak strasznie go zatykało . Myślałam że to zawał . Też po każdym cyklu robiliśmy zastrzyki w brzuch. Trzymało się ten zastrzyk w lodówce. Nie pamiętam niestety nazwy. Dużo zdrowia i spokoju .
Mąż ma kolejną lewatywę . Brzuch jeszcze wzdęty . Jeszcze jelita nie pracują jak powinny . Ale dobrze , że nie ma tych okropnych bóli co w piątek .
Pozdrawiam Maria
witajcie . U Nas dużo się dzieje ostatnio. Niby tata zaczął leczenie ,radioterapię i chemię . O ile radio idzie dobrze bo dostaje planowo wszystkie frakcje naświetlań , o tyle chemi dostał tylko jedna . Tydzień temu nie dostał i w ten piątek też nie . Zle wyniki , kreatynina 202 , anemia która się pogłębia , a do tego jeszcze tata stał się bardzo nerwowy . Nie wiem jak mu pomóc
Tak,jak pisała Marysia,trzeba mieć mnóstwo siły ,by to przetrwać.Dlatego to forum pomaga,bo wiemy,że to jest normalne,ze minie i będzie lepiej.
Ja wczoraj byłam przerażona w jakim stanie jest mama.Jak w ciągu kilkunastu godzin z wesołej,pozytywnej,żwawej kobietki stała się ledwo żywą staruszką,która patrzy obojętnym,ale zbolałym wzrokiem i nie ma nawet siły mówić.Ojciec oczywiście uważa,że poszła zdrowa a teraz zrobili z niej w szpitalu kalekę.Pamiętam,że tu dużo osób pisało,że przez trzy doby po tak ciężkiej operacji jest to zupełnie normalne,że z każdym dniem będzie lepiej i tym żyję.
Lena35 ,najważniejsze,że tata znalazł w sobie siłę i chęć do walki.
Trzymajcie się dzielnie i dużo sił nam wszystkim
Jeszcze tylko jedno...Jest tak,jak napisała dona1955,rady Heńka są bezcenne.Jak widać pomaga tu BARDZO ,nikogo nie zostawi bez odpowiedzi.I tak ,jak Marysia,ja również przypominam sobie często ,co pisał,co może być,czego unikać itp td
Jesteśmy Ci bardzo wdzięczni.
I oczywiście Jackowi,która nas tu dzielnie wspiera:)
Witajcie
Joanno kochana mój mąż pierwszego dnia po operacji też tryskał energią , śmiał się i żartował. Następne dni były coraz lepsze aż po tygodniu nastąpił kryzys . Straszne to było . W tej chwili ma wysoki crp co świadczy o stanie zapalnym . Dzisiaj ma mieć tomograf . Masakra jakaś . Załamani jesteśmy . Nikt nie mówił , że będzie lekko ale nie spodziewałam się że aż tak. Długa droga przed nami. A w piątek miał iść do domu. .... Piszcie co u Was , trzymajcie się zdrowo .
Witam.
Lena,w jednym z cyklów pobierania chemii miałem bardzo słabą odporność,leżałem nawet 5 dni na izolatce i wtedy onkolog przepisał mi te zastrzyki,co prawda nazywały się inaczej(Tevagrastim) ale działanie jest takie same i miałem je tylko raz zastosowane.Na całe szczęście nie miałem żadnych z tym powikłań.Ten lek jest podawany dokładnie jak piszesz,aby poprawić odporność organizmu,jest odporność,jest obrona organizmu.Pewnie wyniki nie są zbyt dobre i stąd ten lek ale jak ten tak wpływa strasznie na niego to powinni coś innego podać.Lena ja miałem chemię przed operacją,brałem ją przez 3 miesiące i oprócz tego zdarzenia co piszę odbyło się bez innych komplikacji,jedynie co miałem jeszcze to nefrostomię do prawej nerki ale to było konieczne gdyż umiejscowienie mojego gada było u wejścia prawego moczowodu do pęcherza moczowego i przytykał odprowadzenie moczu.
Marysiu,ja też nie jestem lekarzem i wszystko o czym piszę jest tym przez co przeszedłem i niekoniecznie tak musi być w Twoim czy innych przypadkach.Dzielę się tym wszystkim bo jak już to kiedyś napisałem,nawet ta najmniejsza informacja,ta najmniejsza wskzówka może bardzo pomóc w tych trudnych chwilach.Chciałbym Wam pomóc bardzo,bo co innego jest ból związany z operacją ten wyczuwalny,a co innego jest ból,trwoga,zamartwianie się o osobą bardzo bliską.
Marysiu,z tej rozpiski menu męża to wydaje mi się,że chyba trochę za szybko to wszystko wdrożono.U mnie to wyglądało to mniej więcej tak...w dniu zabiegu jak i do samego rana dosłownie nic,delikatnie mogłem sobie zmoczyć usta wodą,w 1 dniu dalej to samo tylko zmoczenie ust,2 dzień mogłem pozwolić sobie na parę łyżeczek wody,3 dzien pozwolono mi delikatnie popijać wodę oczywiście niedużej ilości,4 dzien dostałem dopiero nutridrinki,przez następne dni jeszcze ograniczałem się do wszystkiego.Ja po 3-cim dniu od operacji już chodziłem bardzo dużo jak i ćwiczyłem przy pomocy drabinek,które dostarczył fizjoterapeuta.Marysiu,ćwiczenia jak i ruch jest bardzo ważne,rusza to bardzo jelita,a przy tym zabiegu jest to bardzo ważne.Pamiętam jak 4 dni po zabiegu nie miałem jeszcze stolca,co prawda gazy były, to lekarz właśnie powiedział mi aby duzo chodzi,tak się tym przejąłem,że od rana cały czas chodziłem aż pielęgniarki się zdziwiły czy czasami nie trenuje na maraton😁.Marysiu,trzymam kciuki za męża i wspieram go,przekaż mężowi od nieznajomego pana coś takiego,że po eksmisji trzeba niestety zrobić porządki w lokalu i niech on o zrobi,a potem to już będzie tylko sama przyjemność i radość.
Ellie,z chemią tak jest,złe wyniki nie podadzą chemii,zbyt duże ryzyko ale to chyba się tylko przesunie w czasie.Teraz trzeba starać się aby tacie poprawić te wyniki,szczególnie kretaynina,nerki są bardzo ważne w chemioterapii.Ja kiedy miałem wysoki poziom kreatyniny to zrobiono mi nefrostomie i to przyniosło efekt.Wspieraj tatę,mów mu o tych samych pozytywnych wydarzeniach,że wszystko wróci do normalność,tylko wiadomo,ten czas,czas którego niestety nie jesteśmy w stanie przeskoczyć.
Przepraszam za moje długie wpisy.
Pozdrawiam Jacek.
dziękuję za słowa wsparcia. Naprawdę dużo dla mnie znacza. Sinmartin staram się , naprawdę tłumacze że jak to się skończy to z dnia na dzień będzie lepiej . Strasznie się stresuje bo wiem że ta chemia to ostatnia deska ratunku bo niestety u taty nie wchodzi w grę operacja , jak już pisałam wcześniej . Jutro tata ma zostać przeniesiony z hotelu przyszpitalnego na oddział . Będą mu podawać jakieś płyny żeby przepłukać nerki , nie wiem dokładnie jakie to będą plyny . Dodatkowo ma mieć przetaczana krew bo anemia się cały czas pogłębia . Z tego co lekarz mówi to główną przyczyną jest to że tata ma krwiomocz co chwilę . Mam nadzieję że po tym poczuje się lepiej choć trochę . Powinien brać w tym tygodniu już 4 chemię a jak wszystko pójdzie dobrze to dopiero druga będzie . Tata się coraz bardziej podlamuje . Co chwilę dzwoni i karze się zabrać z hotelu , że nie będzie się leczył . Stał się bardzo nerwowy. Tłumacze mu że to normalne że się słabo czuje ,że to minie . Ale to jak grochem o ścianę . Już naprawdę nie wiem co mam robić . Dopiero połowa leczenia . Najgorsze jest to że nie wiemy czy to pomaga czy nie . Do tego cukier tacie skacze to spada. Non stop wahania .
Pozdrawiam was serdecznie i życzę zdrowia dla was i waszych bliskich .
Dobrze że jest to forum .