mio dziękuje Ci za ten wpis ja tez myślałam o psychologu dla mamy, ale nie chciała, patrząc na Twoje doświadczenie to może i dobrze. Moja mama z początku potrafiła motywować sama siebie do walki, ale nie oszukujmy się każdy kiedyś traci siły..zwłaszcza kiedy przeciwnik atakuje znowu to i wiara słabnie ale miejmy nadzieje ze zadna z nas tutaj nie będzie musiała się o tym przekonywać. Jutro badanie markera także zobaczymy co życie nam przygotowało. Trzymajcie kciuki kochane.
karo u nas najpierw była operacja w obu przypadkach, po operacji marker nam wzrósł trochę ale potem po chemiach zaczął stopniowo malec. Co do ca125 to mama dostawała skierowanie prawie za każdym razem, ale zdarzyło się z 2 razy ze nie dali.
Elbe dzięki za info, super wynik! bardzo bym chciała żeby nas raczysko zostawiło..ale czy jak już raz wróciło to czy jest na to szansa..sama nie wiem i przepraszam was jeśli tymi obawami was dołuje, od razu piszcie to przestane.
a z tym wsparciem to ja ogólnie jestem cienka..mi jest tak przykro ze mama po tylu przejściach(trudne dzieciństwo, choroba matki) musi jeszcze przechodzić TO. I niestety staram się jej mówić coś pokrzepiajacego ale jak widzę ja w złym stanie to lzy mi ciekną po policzkach i nie umiem tego zatrzymać. Wiem, ze mówi się ze chory tego nie chce, ze potrzebuje silnej osoby ale u mnie emocje biorą gore bo nie mogę się z tym pogodzić i chciałabym dla niej czegoś dobrego.
Dam znać jak tam nasze wyniki i trzymam kciuki za Was wszystkie, te walczące i te które to przetrwały a po latach wciąż są z nami na forum żeby wspierać innych❤️
Dzięki dziewczyny❤️.
lipko no właśnie to jest to..ze teraz to jest strach o przyszłość bo my już po jednej wznowie i naprawdę jeśli tfu tfu znowu by coś było to mama może nie podołać fizycznie i wiem, ze ona sama tez się okropnie boi...
Co do dializ z chemia, pytałam o to na grupie na fejsie i odezwała się do mnie Pani, która pracuje na oddziale hemodializy i mówiła, ze to jest możliwe i ze ma wiele takich przypadków, ale ze oczywiście trzeba się tez liczyć z tym ze jest to duże obciążenie dla organizmu. Chemię podaje się w dni pomiędzy dializami, jeśli lekarze stwierdza ze obecny stan nerek tego wymaga. Także jest to mozliwe.
Mar.s, ja miałam albo to szczęście, albo intuicyjnie ciągnęło do mnie do ludzi, którzy dawali mi dużo nadziei i pozytywnej energii. Chyba teraz jest mi trudniej, bo wtedy byłam nastawiona na walkę, a obecnie zaczynam się bać o przyszłość. Ja sama w sobie staram się myśleć pozytywnie, ale coraz częściej przychodzi refleksja nsd życiem i żal, że nie żyło się pełnią życia. Trudno jest coś doradzić.
Mar.s a tak z innej beczki. Masz jakieś informacje o dializach podczas chemii?
cześć dziewczyny, czytam was ale nie pisze nic bo w sumie ostatnie miesiące były w miarę stabilne. No ale przyszedł teraz czas na zbadanie markera, mama idzie w pon lub wtorek prywatnie zrobić badanie i będziemy wiedzieć jak ma się sytuacja. Daj Boże żeby było dobrze, bo na trzeci raz nikt z nas nie ma siły...W razie jakby było zle, ja nawet nie wiem już co mamie mówić i jak się zachowywac żeby ja podnieść na duchu a dziś przez tel słyszałam ze humor nienajlepszy. Czy Wam podczas leczenia coś tak naprawdę poprawiało humor/ktoś potrafił słowami wesprzeć tak prawdziwie ze poczulyscie sie silniejsze? Czy nic nie działało a sile musialyscie odnajdywać w sobie?
Pozdrawiam, jak tam u Was i Waszych mam?