Hej dziewczyny! Właśnie minęło pełne 10 lat jak dowiedziałam się, że mam raka i podjęłam z nim walkę. Czytam Wasze posty i przypominam sobie te chwile, gdy i Ja po chemii wymiotowałam jak kot. Jestem cały czas z Wami i rozumiem każdą rozterkę. Teraz na pewno są lepsze leki, niż wtedy. ale na wymioty brałam tabletki ATOSA. Co prawda i tak jechałam Równo, ale może trochę mniej. Miałam przykazane, że mam jeść, bo organizm tego potrzebuje. Łatwo mówić jeść, trudniej zrobić. Każdą kromkę chleba kroiłam na maleńkie kawałki - 8 szt. Starałam się każdy z nich robić z czymś innym żeby lepiej wchodziły. Bawiłam się też w robienie soku z buraków, ale to był kiepski pomysł. Cały czas jak piłam czułam smak ziemi, brrrrrr ........... Łykałam też różne inne specyfiki np. krople Tp1 i Tp2, Vilcacorę, Macę, Spirulinę Beta-Glukan, Novit . Jak po pierwszej chemii wypadły mi włosy i nie mogłam na siebie patrzeć, siostra zaciągnęłam mnie do psychiatry. No i pogadałam sobie z doktorem, wyrzuciłam wszystko z siebie co mnie bolało, żale, rozgoryczenie. Dostałam lekkie tabletki na wyciszenie, i to tylko na krótki okres, bo pomogły. Wtedy nie miałam kompa żeby sobie pogadać z takimi okazami jak Ja. Do dnia dzisiejszego spijam duże ilości zielonej, albo czerwonej herbaty. Wiecie ...chemia na jedno pomaga, ale może też coś popsuć. Mój brat, który miał nowotwór płuc, teraz po 9 latach po wszystkim, jest okazem zdrowia. Mnie niestety dopadła chemia. Dwa lata po chorobie, załapałam się na anemię aplastyczną. Potem doszła przewlekła niewydolność nerek, martwica kości biodrowych. No i co ? Na nowo walka i nagle okazało się, że najważniejsza jest ta choroba, która wali w Ciebie w danej chwili. Wtedy poznałam lek, który pomaga mi powalczyć z niską hemoglobiną. To smocza krew, zwana Sangre de drago. Kiedyś była do kupienia w zielarniach, teraz chyba już tylko przez internet w firmie AMC Medica z Gdańska, albo może jeszcze u Bonifrantów. Mogę ją polecić z czystym sumieniem. Niestety na płytki krwi nie ma konkretnego leku. Brałam mleczko pszczele, ale rewelacji nie było. Jeździłam też do Szubina na sesje bezkrwawych operacji, ale i tu początkowo skok płytek bardzo duży - nawet do 90.000, ale później znowu spadek, do poprzednich wartości. Jak człowiek jest chory, to szuka pomocy wszędzie, nawet wbrew zdrowemu rozsądkowi. Po tylu latach różnej walki wiem jedno, dobra psychika to połowa wygranej. Chylę czoło przed Wami dziewczyny , które nie raz już walczycie z tą francą. Całym sercem jestem z Wami i szczerze wierzę, że także tym razem dacie radę. Jesteście silne baby i przetrwacie kolejne chemie. Jeżeli mogę w czymś pomóc to bardzo proszę. Całuję Was mocno, trzymajcie się, pa