Witam wszystkie walczące wojowniczki, długo się nie odzywałam, ale na bieżąco czytałam. Cieszę się z sukcesów niektórych z was. Wspieram w walce i ze smutkiem żegnam osobę, która przegrała. Dzisiaj mi troszkę zdrowie pozwoliło siąść to piszę. Jak 10 sierpnia lekarze zdiagnozowali wznowę, to dostałam doła. Jak to, dobrze się czuję, lepiej chodzę, poprosiłam o przeniesienie chemii na 24.08. Pojechałam na konsultacje do ordynator, wyjaśniła, że jestem platynooporna i został mi Cealyx. Potwierdziła, to co na oddziale, dodała, że mam wodobrzusze i przerzuty na otrzewnej. Spytała się kiedy chemia i kazała jak najszybciej się zgłosić. Wyjechałam na parę dni i już od 16 sierpnia zaczęło mnie męczyć chodzenie, wysoki puls. Brzuszek rósł, kazali mierzyć. Pojechałam na konsultacje do dr Wicherka, potwierdził, że dobrze leczą, jak chcę to mogę u niego i też chemia. Badał on i ordynator ginekologii i kazali nosić pas na przepuklinę. To był maraton wyjazd wtorek o 23, a powrót środa 22 pociągiem. Padłam, zaczęłam się coraz gorzej czuć, spać nie mogę na płaskim, bo bardzo naciska, woda daje ból z prawej stron, siedzenie jest problemem, boli kręgosłup. Dopiero mi uświadomili, że też robią rtg płuc, czy tam nie ma wody bo ona uciska płuca i może być efekt utopienia? Troszkę się przeziębiłam i na chemię idę dopiero w czwartek 07.09. Jak nigdy, czekam na chemię jak na zbawienie. Ból już nie daje żyć. Śpię prawie na siedząco, czekam jak przyjmę chemię, bo później rozważają dootrzewnowo dodać Carbo przez port w brzuchu. Piszę, aby pokazać ja jako niedowiarek, myślałam, co z tego wysoki marker, ale czuję się świetnie i dosłownie kilka dni mnie powoli osłabiało. Powiem szczerze, że nie myślałam, że wodobrzusze to takie dziadostwo. Poszłam na zwolnienie i po 182 dniach pójdę na rehabilitacyjny lub rentę. Zrozumiałam, że ta choroba jak sinusoida, raz lepiej, raz gorzej. Cieszę się, że niektórym los dał szansę i czekam na swoją. Pozdrawiam wszystkie 🙂
A ja dołączam do klubu kłopotów : miesiąc temu wycięłam małe ,Ok 1cm znamię na plecach ; ładnie sie zagoiło a dzis dzwonią do mnie z poradni onkologicznej,ze przyszedł histopat i ze nie jest dobrze ..masakra .. nie daje mi spokoju ta gadzina .,bedą mnie znowu podcinać .. Lupus,Kucja co u was ??
Kucja odezwij się.
Rukolko pewnie że sie odwolam.Już raz sie odwoływałam.Nie wygrałam ale nie znaczy że nie wygram.Narazie czekam sobie jak rok temu ;)
Garciu spoczywaj w pokoju.Zniknęłaś już jakiś czas temu z forum, by pojawić się teraz w sercach tych które Cię znały i tych które tylko czytałyTwoje posty na forum....
Wszystkie cierpiące po operacji serdecznie pozdrawiam. Z każdym dniem bedzie lepiej i będziecie wracały do zdrowia. Trzymam kciuki. Czarownica, zapomniałam, że Ty już po tej lepszej stronie czyli pod opieką poradni. Ciekawa jestem czy dostaniesz tą rentę. ZUS jest nieprzewidywalny tylko ciekawa jestem czy taki lekarz orzecznik potrafi zrozumieć , że po takim ciężkim leczeniu choroby nigdy nie wrócimy do pełni sił. U nas jest tak, że dzisiaj jest w miarę dobrze a następny dzień fatalnie. Na Twoim miejscu przy odmowie odwołałabym się do Sądu. Nic to nie kosztuje. Raz wygrałam z Zusem, przy wypadku w pracy orzecznik dał mi 0% uszczerbku na zdrowiu a biegły lekarz sądowy dał mi 7% uszczerbku. Tak samo jest gdy się płaci składki za pracownika od faktycznej wypłaty to Zus łyka składki jak pelikan ale jak pracownik musi skorzystać z L-4 to ZUS obcina pracownikowi wypłatę wg swojego uznania. Ostatnio czytałam właśnie taką decyzję z Zusu.
Niestety rak jajnika i hormony nie idą w parze.Nie powinnyśmy brać hormonów bo może się to przyczynić do szybszego uaktywnieniasię choroby.Są zdania że można ale większość onkologów dmucha na zimne.Tak więc walczymy z klimakterium na żywca.Rukola ja co roku staję na komisję i odkąd jestem pod opieką przychodni nie bardzo mam co donosić.Nie będe kopiować kartoteki z wynikami samych markerów bo nic innego tam nie ma....Zeszłym razem brali pełną kartotekę nic sie nie zmieniło od tej pory... mają wszystko ale nie... znowu będą pisać...
Witajcie po dłuższym czasie też nie ogarniam wszystkich wpisów i nie mogłam się odnaleźć.Dziewczyny jestem po drugiej operacji koszmarnej trwała 5 godzin usunięto resztę czyli drugi jajnik macicę i wszystko dookoła x narządów rodnych(zapomniałam jak to się fachowo nazywa... skutki narkozy)Po pierwszej operacji zrobiły mi się zrosty i wszystko miałam pozaciskane dlatego tak długo trwało czyszczenie i oddzielanie innych narządów.Myslalam że to mogło być związane z moją pooperacyjna aktywnością którą zaczęłam zaraz po pierwszej operacji jazda na rowerze , ćwiczenia basen ale lekarz stwierdził że to nie miało nic wspólnego.Jestem tydzień po operacji i czuję się fatalnie nie dość że psychika siada bo czekam na wyniki biopsji to jeszcze to że nie mam siły kołatanie serca zmęczenie napady gorąca ,brak apetytu ,czy to z powodu hormonów ?
Kiedy zaczelyscie brać hormony po operacji ?Na kontrolę i po wyniki idę dopiero 12 września to troche czasu i martwię się że nie dochodzę do siebie a do tego trochę plamie.Koncentracja okropna i zawieszam się to pewnie po narkozie.
Pozdrawiam cieplutko
Carmen miło, że pytasz :) Wyjazd się udał, dziękuję! Nawet pogoda nam dopisała! Mam nadzieję, że będzie mi dane jeszcze nie raz wypoczywać nad naszym morzem...
Nana również trzymam kciuki!!
Dobrej niedzieli 🙂
Kaucja odezwij się co u ciebie czekam na Twoje wpis
Juststaystrong, życzę szybkiego nabierania sił po operacji. A jak udał się wyjazd wakacyjny?
Nana, trzymam kciuki, aby jutrzejszy wlew przebiegł bez niespodzianek.
Wszystkim Kobietkom życzę miłej niedzieli :)