Opisałam się, ale mi oczywiście wcięło, wrrrrr... hej kochane, napisze tylko tyle, że dziewczyny jesteście super córkami dla swoich mam!! Co mnie wcale nie dziwi, bo sama dla swojej mamy zrobiłabym wszystko i sama dałabym się za nią pokroić. Przedmówczynie maja rację, z tym markerem, skoro jest w normie, to nie ma co się doszukiwać, a strach zawsze będzie z tyłu głowy, przy tej chorobie inaczej się chyba nie da, ale też nie można się skupiać tylko na chorobie, chociaż wiem jakie to trudne, ale nie można tylko w głowie mieć wyniki, markery, strach i ciągle o tym myśleć, lepiej się skupić na czymś pozytywnym i cieszyć się z dobrych rzeczy. Marker o niczym nie świadczy, owszem jest wskazówką, ale przecież nie zawsze, koleżanka z sali miała dużo ponad normę i miała torbiel czekoladową łagodną, a druga w normie i wyszło, co wyszło, mój lekarz jest zdania, że nie ma sensu robić za często markera, bo to tylko niepotrzebny stres, bo najważniejsze są badania obrazowe, sam wynik markera niewiele wnosi i nawet jeśli jest ponad normę, to dopóki nie ma zmian w obrazie, to niewiele można zrobić, ale kobiety naciskają na te badania markerowe co 3 miesiące, bo czują się pewniej, jak marker stoi, albo właśnie panikują, w sytuacji kiedy się podniesie o kilka oczek i błędne koło do zwariowania, to nie jest dobre na psychikę.. Wiem, że to bardzo trudne, bo każdy sobie dobiera, jak w badaniach coś nie tak, czasem mam wrażenie, że człowiek jest zdrowszy jak się tak nie bada nagminnie, bo jak się bada, to zawsze coś wychodzi i potem dobieranie do głowy, a nie można żyć tylko tym!! Ściskam mocno 3
To zrozumiałe,że obawiamy się wznowy,obawiamy się o każdy wynik badania itd.i dobrze , że możemy tutaj podzielić się tym co aktualnie przeżywamy.Pozdrawiam wszystkie!!
Tess, nie wkurzaj się, że któraś wpada w panikę jak marker wzrasta, lęk jest okrutny również u tych z nas które są teraz w okresie remisji, forum jest bardzo potrzebne wszystkim, również tym które obecnie mają lepiej, pozdrawiam🙂
Codziennie jestem na forum, choć rzadko zabieram głos. Sama miałam wodobrzusze i rozumiem jak wtedy ma się wszystkiego dosyć. Miałam również płyn w opłucnej. Startowałam z markerem około 2000, po operacji zniknęło wodobrzusze i marker spadł do 35. Figo 3C, G3. Minęło 13 miesięcy od zakończenia taxolu i karboplatyny i 5 m-cy po ostatnim avastinie, ostatni marker 5. Po 17 miesiącach wróciłam do pracy i pomimo że jest to to samo stanowisko to trochę się czuję jak dziecko we mgle. To szmat czasu, inne spojrzenie, ja jestem inna. Ale cieszę się, że miałam szansę na powrót i że praca pozwoli mi na zajęcie głowy innymi sprawami. Elbe jestem z Kielc.
Dlatego przy diagnozowaniu bierze się pełny zakres badań a nie tylko sam marker.Mnie teraz prof. przez trzy miesiące nie zalecił badania markera......
No, właśnie! Na nowotwor.eu jest kobieta (nie pamiętam nicka), której marker waha się między 37 a 45 i tak już chyba od sześciu lat. Bez wznowy.
Tess, Ca125 - 35 też nie zawsze świadczy, że jest wszystko w porządku. Miałam przerzut do wątroby przy markerze 15,3. Teraz też mam w tylko 53,4 i co mi z tego?
...... i takie biadolenie ,ze jest 15 a nie 10 zwyczajnie mnie wkurza!
Jeśli chodzi o mnie to mogę mieć zawsze 35, ale niestety mam 180 ........
Cześć, dziewczyny.
Ja w temacie wysokości markera. Jestem 5 lat po...
Mój marker zawsze wynosi kilkanaście, a nawet ponad 20. Nie wiem, od czego to zależy? Też się tym martwiłam, bo inne kobitki mają 6-8. No widać taka moja uroda. Mówi się, że palaczki mają wyższy. Coś tam sobie popalałam, teraz nie, a marker ostatni 15. Nigdy nie miałam poniżej 10, nawet poniżej 13 nie, zawsze wyższy, bardziej pod 20. Czasem też tak jest, że rośnie rośnie do 23, a potem spada np, na 17. Ki diabeł? Moje genetyczki twierdzą, że marker każdego dnia jest inny. I takimi wynikami każą się nie martwić.
Pocieszyłam Was?
Nie warto martwić się na zapas Midi90 bo przecież marker jest w normie i oby tak dalej!Pozdrawiam!