Midi, zlecenie na perukę zwykle wypisuje lekarz przy pierwszym wlewie. Upomnieć się, gdyby o tym zapomniał. Z tym zleceniem trzeba pójść do NFZ po akceptację, potem dopiero do sklepu z perukami. Refundacja to 250zł, w takiej cenie jest już spory wybór, ewentualnie dopłata, jeśli wybierze się droższą. Włosy zaczynają wypadać gdzieś po około 14 dniach. Do chemii nie trzeba specjalnie się przygotowywać. Słabym apetytem też się nie przejmuj. Przed chemią chore otrzymują sporą dawkę sterydów, a te powodują wzrost łaknienia. Kilka dni po wlewie może być spadek apetytu, ale potem odczuwa się wręcz wilczy głód. Większość pacjentek w czasie chemioterapii tyje.
Żywienie medyczne jest potrzebne tylko tym chorym, którzy z jakiegoś powodu nie mogą jeść i grozi im wyniszczenie nowotworowe. Twoja mama przecież normalnie je, tylko ma trochę mniejszy apetyt. Wielu chorych katuje się nutridrinkami właśnie na początku choroby, a kiedy trzeba włączyć takie żywienie, to już nie mogą na nie patrzeć.
Poczytaj sobie: https://www.facebook.com/perma..., https://www.zwrotnikraka.pl/su...
podaje strone do wykonania badan genetycznych. Poczytajcie prosze...www.edu.pl/badamy-geny/
Ja sie zarejestrowalam. Moj kuzyn zrobil tam badanie. I potwierdzily sie u niego wyniki z Ursynowa. Bo tam tez robil badania genetyczne. Jest po mamie obciązONY
Dziękuję agniesiak za odpowiedź, w takim razie szybciej zajmę się tym tematem. A powiedzcie mi, czy można się jakoś do chemii przygotować? Skoro włosy będą wypadać już po pierwszym wlewie to może powinnam wczesniej zorientować się w temacie chust/peruk? Zastanawiam się jeszcze nad jedzeniem, bo mama 3 tygodnie po operacji apetyt ma raczej słaby i boję się że po chemii będzie jeszcze gorzej.... Widziałam reklamy produktów nutricii medycznej, czy ktoś może je polecić? A może są jakieś sposoby na zwiększenie łaknienia?
Na wynik badania musicie czekać kilka miesięcy więc proponuje teraz robić trzeba skierowanie do poradni genetycznej od lekarza. jeśli wynik wyjdzie pozytywny rozważ kroki zapobiegawcze co do swojej osoby.
Dziękuję dziewczyny za słowa otuchy. Co prawda wszystkie posty czytam ze łzami w oczach, ale dobrze jest poczuć tyle serdeczności i chęci pomocy w momencie kiedy ja jestem zupełnie rozbita. W postach doczytałam się że w przypadku raka jajnika spowodowanego mutacją genu pomocne staje się leczenie Olaparibem. Czy takie badanie genetyczne powinnam zrobić mamie już teraz czy poczekać na to jak zareaguje na chemię?
Medi,
Początki choroby zawsze są najtrudniejsze. W miarę upływu czasu można się oswoić z tą myślą chociaż trochę. Wydaje mi się że najważniejsze jest szybkie rozpoczęcie leczenia przez lekarza. Miałam jak Ty na początku - dieta, zielona herbata, witaminy na potęgę. Najważniejszą sprawą jest operacja i usunięcie ile się da potem resztę dobić chemią, operacja znacznie zwiększa szanse. U mojej mamy niestety było tego za dużo i lekarz nic nie usunął. Czeka Was walka. U mojej mamy przez pól roku było spokojnie po chemii teraz wszystko wraca. Na szczęście przez ten czas zebraliśmy trochę sił do dalszej walki. Depresja u mojej mamy oczywiście na początku się pojawiła, natomiast chorujący ma ten czas żeby się z myślą oswoić i stanąć do często nierównej walki.
Napisałam długi post i mi go zjadło wrrrrrrrrrrrrr!
Medi… witaj! Wiem, że na początku to straszny szok – moja mama choruje od ponad roku. Co do chemii to nie musi być tak źle… Panie znoszą to różnie, ale większość chyba naprawdę względnie. Moja mama chemię zniosła dobrze. Oczywiście strata włosów już po pierwszej (zgólcie je na jeżyka jak zaczną się sypać na potęge), bóle kości i mięśni na 2,3 dzień po chemii utrzymujące się do 3 dni. Nigdy nie było problemów z wynikami krwi, nie było mdłości, za to apetyt wilczy! Mama prowadziła normalne życie tzn. jeździła samochodem, gotowała, prowadziła dom, odwiedzała znajomych – z pracy musiała zrezygnować bo pracowała fizycznie. Najważniejsze to zacząć leczenie, zobaczysz jak mama będzie reagować i możesz pytać tu o wszystko. Wiele może zależeć od tego ile mama ma lat, jak silny jest jej organizm, czy oprócz raka na coś się leczy….
U nas tak sobie. Mam bardzo dużo pracy więc jakoś nie mam czasu myśleć. W poniedziałek mama miała TK (przypomne, że zaczął rosnąć marker a ostatnia tomografia sprzed miesiąca nic nie wykazała – wtedy marker był jeszcze w normie). W piątek znów marker no i wyniki TK. Powiedzcie mi czy jeśli TK teraz coś wykaze to czy mama może zostać uznana za platyno oporną? Ostatnią chemię miała 2 czerwca zeszłego roku. Wiem, że jeśli wznowa nastąpi po pół roku to pacjentka jest częściowo wrażliwa na platynę i powinna dostać platynę + coś jeszcze. Zastanawia mnie tylko to, że z mamą leczyła się kobieta która miała wznowę po 7 miesiącach i teraz bierze sam caylex.
medi, domyslam sie co czujesz, ja dokladnie to przezywalam rok temu w lipcu kiedy dowiedzielismy sie o diagnozie. Nie wiedzialam co robic. Forum bylo dla mnie wsoarciem. Ja konsultowalam wyniki z roznymi lekarzami, Mama sie poddala chemioterapii,wiec sbalam zeby dobrze sie czula, robilam jej soki, dobre jedzenie i wciskalam wode do picia..wazne zeby nie schidnac za duzo. W sumie duzo by opowoadac. Przede wszystkim musza zavzac szybko leczyc. Tak na szybko napisalam bo jestem w pracy. Zdrowka dla Wszystkich i dbrego dnia.
Medi wiem przez co przechodzisz. Moja mama miala 5 grudnia operacje.wynik Histo 3C. Przed operacjs CA 2700 a Przed chemia CA 200. Wysoki! Pierwsza chemia 16 stycznia...mama kiepsko znosi tę chemię. Ja panikuje okropnie...czytam...i tez głupieję. Moja mama ma depresje i nie radzi sobie...nam lekarz powiedzial ze suplementowanie vit. Nie jest konieczne... dieta lekkostrawna...
przepraszam ze kilkulrotnie wyslalsm post ale mam 3 miesieczne bliznieta i pisze jednoczesnie trzymajac je na rekach:/