Mar.s mam to samo ... odkąd choruje moja mama nic mnie nie cieszy ... jestem sama w ciazy ale nawet pierwsze ruchy dziecka w brzuchu nie sprawiły mi jakiejś super radości ... ;( cały czas tylko myślę o mamie .. o wynikach ... kloce się przez to z narzeczonym , znajomi też się odemnie oddalili bo cały czas chodzę smutna, nic mi się nie chce ... A tym bardziej że marker teraz rośnie co 3 tygodnie o parę oczek .. i nowa zmiana jest na kikucie pochwy ...
Mama w mojej osobie dużo oczekuje że pomogę, doradze z lekarzami i mieszkamy razem .. rodzeństwo prawie wogole się nie interesuje, zabardzo nie pyta i mieszkaja osobno z swoimi rodzinami .
Witajcie kochane ... dawno mnie nie było... Karolina współczuję z całego serducha ... mamusia Twoja teraz czuwa nad Tobą i napewno jest w lepszym miejscu .
O jakiej dziewczynie mowa odnośnie Facebooka ..z chęcią zobaczę jak by była możliwość podać nazwisko .. jeżeli prowadzi jakiegoś bloga odnośnie swojej choroby
Być może to te stany zapalne w nerkach, jak mówisz. Dziękuje bardzo dziewczyny:) oh szkoda ze tak jest z tym waszym samopoczuciem, na pewno stres robi swoje. Ja przez ostatnie 6 miesięcy tak naprawdę nie cieszyłam się z niczego. Mówi się żeby być nastawionym pozytywnie i może niektórzy potrafią, a ja choć chciałam odganiać zle myśli to jednak strach przeważał..dziś dopiero odetchnęłam, dalej się boje o mamę ale cieszę się ze na jakiś czas będziemy spokojniejsze..oby jak najdłużej.
Prawda, ze ta choroba jest okropnie niesprawiedliwa, tez często zadawalam to pytanie czemu tak jest. Karolino miejmy nadzieje ze mama jest teraz w lepszym miejscu..bardzo współczuje, życzę dużo siły.
Wam tez dziewczynki, życzę wszystkiego dobrego..obyście znalazły jakiś sposób na poprawę nastroju..Mi na stres przed mamy wynikami pomógł trochę samotny spacer w lesie:) zaczęłam tam myśleć ze może nie warto się zle nastawiać, trochę zrelaksowalam umysł.
Witam ponownie, nie wiem od czego zacząć.. opisywalam tu historie mojej mamy, dostałam od Was cenne rady za które bardzo dziękuję, moja mama zmarła, nie zdążyłam nawet umieścić ją w hospicjum aby miała "lepszą" śmierć zmarła w szpitalu. Życzę Wam wszystkim dużo zdrowia i wytrwałości w tej cholernej chorobie abyście się nigdy nie poddawaly i pokonywaly tego skurczybyka. Pozdrawiam