Onkolodzy nie zrobią nic oprócz obserwacji czy gdzieś coś widać... Zaczną działać dopiero kiedy coś wyjdzie. Jest to zrobione (wbrew pozorom) dla dobra chorego bo ma większy odstęp między rzutami chemii i czas na regenerację. Jest dowiedzione że przy wznowach nie ma różnicy czy podadzą chemię przy wzroście markera czy przy widocznych zmianach. Długości przeżycia się podobno nie zmieniają. Za to czas bez chemii dla organizmu jest nieoceniony...
Wzrost markera może wyprzedzać zmiany widoczne w obrazówce nawet o pół roku. Dlatego lekarze mówią że "markera się nie leczy..." Rak to takie paskudztwo że jego komórki mnożą się w szybkim tempie najpierw jest 1 potem 2 z tych dwóch następne 4 itd to oczywiście tak tylko obrazuję więc im jest większy tym szybciej przyrasta.... Oczywiście nie musi tak być ale może. Dlatego w fazie dużego zaawansowania choroby kiedy rak wygrywa, wszystko dzieje się błyskawicznie Masy nowotworowe odcinają narządy, naciekają i niszczą wszystko na drodze. Ale tak jak piszę może ale nie musi. Chemia często spowalnia namnażanie się komórek rakowych albo je niszczy. Jeśli nie widać narazie niczego w obrazówce to należy być przygotowaną że za kilka mies może zacząć być widać i lekarze zlecą kolejny rzut chemii.
Miejmy nadzieję że marker będzie wzrastał powoli i długo jeszcze nie będzie nic w obrazówce....
Witajcie kochane !
Przy chemii u nas zrobiły robotę witaminy: d3, C no i kiszone buraki codziennie szklanka.
Co u nas ?
Hmm. Markery jak rosły tak rosną dalej . Dwa tygodnie temu ca125 wynosił 39. Teraz w wtorek mamy się wstawić na onkologii i będziemy wiedzieli co dalej . Rezonans i tomograf jamy brzusznej wyszedł wpozadku a mimo wszystko marker rośnie . Słyszałam też o takim czymś że marker jak powoli rośnie może nagle wystrzelić do góry, i zmiany mogą być na początku nie widoczne . Już nie wiem co robić mamy .
Niby się cieszymy że rezonans i tk wpozadku ale z drugiej strony marker rośnie cały czas .
Luks - dzięki za wiadomość,każde takie słowa dają nadzieję.
Mio, ja miałam G1 surowiczy. Ale ta złośliwość była określona z komórek z otrzewnej. Na jajniku był borderline i nie znaleziono komórek nowotworowych. Mam łamaną diagnozę - rak jajnika/pierwotny rak otrzewnej.
Awa, ja miałam tylko anemie przy chemii. Po każdej dostawałam czynniki wzrostu (wtedy neulasta). Anemia wycofała mi się dopiero gdy kilka miesięcy po chemii przeszłam na wegetarianizm - zróżnicowania dieta to podstawa. Podczas chemii miałam wybiórczy apetyt...