Powiedz mamie że tu że 100 bab trzyma za nią kciuki:)
U mnie to wyglądało tak, że w grudniu miałam pierwszą operację usunięcia"torbieli wraz z jajnikiem 11x15cm" bo nikt nie przypuszczał ze coś tam się czai a za miesiąc już ponownie tym razem radykalnie i z odpowiednim zapasem, wtedy w węzłach wyszlo i w zatoce Deglasa... Uwalniali więc zrosty po cesarce z przed 2 lat i pierwszej operacji. Potem dopiero miałam chemię.
Ja nie miałam tomografu, szłam od razu pod nóż; podczas operacji stwierdzono, że zmiany są tak duże, że lepiej najpierw podać trzy chemie i dopiero wykonać radykalną. Podczas drugiej operacji wycięli wszystko co zakładali lekarze, chemia podziałała podobno dobrze i zlikwidowała to co miała, ale stomii nie uniknęłam. Za to dzięki takiej decyzji mam kolostomię a nie ileostomię za co lekarzom bardzo dziękuję ( z obiema żyje się tak samo, ale z kolo można więcej zjeść i organizm więcej wchłania no i jest łatwiejsza w utrzymaniu).
Będzie dobrze, trzeba się pozytywnie nastawić. Chociaż przed ostatnią operacją (usunięcie nerki) sama panikowałam jak nie wiem co🙂
dziękuje Wam:*
Moja mama była operowana 2razy, pierwsza operacje chyba lepiej przechodziła psychicznie, ale operacja była bardzo długa i mama mówiła ze raz im prawie „odleciała” na stole, miała bardzo dużo usunięte podobnie jak czarownica. Goilo się w porządku i chyba po 5 dniach wypisali ja do domu. Bodajże po 3 tyg od operacji już dostała chemię wiec było ciezko.
Druga operacje już gorzej psychicznie, cięte były zrosty z poprzedniej operacji wiec ból jeszcze większy..ale mniej materiału wycięto. W szpitalu tez jakos tydzień spędziła, potem kolejne 2tyg na gojenie ran.
Awa, ja byłam w szpitalu tydzień po operacji ale wszystko zależy jak człowiek się po niej zbiera. Niektóre kobiety jak ja bardzo szybko ale moje współtowarzyszki znosiły operację dużo gorzej. Jest to zarówno kwestia obszerności operacji jak i wysokości progu bólu. U mnie operacja trwała ponad 6h.Przy czym usunięto narządy kobiece, wyrostek, sieć większą, węzły miednicze i okołoaortalne, rozcięli też zrosty w otrzewnej Przeszłam transfuzję krwi. Wstałam bez pomocy na drugi dzień i już chodziłam a moja koleżanka nawet nie siadła więc ten próg bólu jest dość istotny. Jeśli wszystko idzie zgodnie z planem to człowiek dość szybko się zbiera. Trzeba też się zaciąć w sobie i nie dać wygrać swoim ograniczeniom i słabościom. Mama będzie po 3 chemiach, więc organizm będzie bardziej osłabiony, może być trudniej.... Wszystko będzie zależeć od rozległości operacji.... Ważne jest żeby szybko udało jej się stanąć na nogi bo wtedy powstaje mniej zrostów i wszystko lepiej się goi.
mar.s ja również cieszę się z wyników Twojej mamy. Ja miałam mieć wizytę wczoraj, ale została odwołana. Oczywiście w momenie kiedy sie o tym dowiedziałam zaczął mnie boleć brzuch 🙂 kolejną datę wizyty mam 17.07. Jak się trochę uspokoi to chociaż usg i marker zrobię.
awa, ja miałam operację w poniedziałek a do domu wyszłam tydzień później. Moja operacja trwała ponad 4 godziny, miałam wyłonioną stomię i żywienie pozajelitowe. Dość szybko do siebie doszłam, ale jeszcze przez długi czas przy większym wysiłku "czułam" brzuch. Zresztą do dzisiaj tak mam. Myślę, że to sprawa indywidualna. Co mnie bardzo dotkęło to ból kolan, bioder ramion i kręgosłupa, po prostu całego ciała😞 Myślałam, że to wynik chemioterapii, ale koleżanki tata tydzień przede mną przeszedł taką samą operację ( oczywiście w męskiej wersji) ale bez chemii, i miał dokładnie takie same problemy więc to chyba ciało na nowo układało się po wycięciu tylu narządów.
dziewczyny jestem szczęśliwa wiec się podzielę ta wiadomością, mama robiła badania kontrolne a w pon ma telefoniczna wizytę z onkolog, na szczęście markery 35! Dawno nie były tak niskie..ostatnio 43, jeszcze wcześniej 45. Kreatynina dalej wysoka bo 2.1 ale cieszę się ze na ten moment jest stabilnie. Życzę dużo zdrówka na ten trudny czas, oby wszystko szybko wróciło do normy, pozdrawiam:-)