Tasza, bardzo Ci współczuje :( ale jestem pewna, że już niedługo przyjdą lepsze dni! Psycholog to świetny pomysł, pomaga w trudnych chwilach ułożyć sobie w głowie. Zwłaszcza jak przydarza się nam coś takiego :( Każdy ma dobre dni, a Ty jesteś mega dzielna i masz prawo się tak czuć, złościć się i być smutna, ale będzie już tylko lepiej wszystkie mocno za Ciebie trzymamy tu kciuki!
Kaa, super wieści!!! Gratuluje :))
Wikola, tak jak dziewczyny już pisały, cytologia nie daje pewności. Kolposkopia obrazowa i potem pobrane wycinki to prawie 100% pewności czy coś tam siedzi czy nie :) na razie nie masz się czym martwić, jesteś pod kontrolą robisz badania a jak coś będzie nie tak na pewno lekarze szybko zaradzą, głowa do góry! : )
Nie odzywa się Iłka, czy któraś ma jakiekolwiek info jakie dostała i czy dostała już wyniki ? Teraz wiadomo okres urlopowy itp., ja też czasem jestem, czasem nie i mogę nie być na bieżąco ale trochę się zaczynam niepokoić. A co u Dona ? Dziewczyny odezwijcie się i dajcie znać choćby to było na chwilkę pomiędzy pracą a wypoczynkiem.
Buziek nie daję bo jak je dołączam to moje posty są potem pourywane ale wysyłam Wam buziaki i ściskam mocno wszystkie !!
Kaa,no powolutku dochodzę do siebie,w poniedziałek wizyta u lekarza,wiec zapytam dokładnie co już mi wolno,w sensie rower,wanna,jakies ćwiczenia?Nie chce sobie zaszkodzić.Jest dużo lepiej we wtorek minęły 4 tygodnie,i już jest fajnie,chociaz od tego czasu jak to wszystko wyszło,mam jakieś dziwne stany lękowe jeśli chodzi o moje zdrowie,czasmi wydaje mi się że za bardzo boli mnie gdzieś w brzuchu, czasami czuję jakbym miała coś nie tak z węzłami chlonnymi tymi na szyji,jakas trochę znerwicowana jestem,aż czasem jakąś gulę w gardle czuję,pozatym problemy dnia codziennego,i jak to w życiu,jeden dzień ok następny ogarnia mnie strach,juz melise zaczęłam pić,ale czytając co tutaj niektóre dziewczyny przechodzą,to cieszę się każdym dniem,i za wszystkich trzymam kciuki.
Latte73 u mnie od diagnozy minęły już 2 lata, od radykalnej histerektomii jakieś 1,5 roku a też się boję żeby choroba nie wróciła a skoro nie wróci RSM to gdzieś z tyłu głowy zawsze jest obawa żeby nigdzie indziej się coś nie pojawiło. Stąd nadal jestem pod kontrolą. Tak trzeba. Jak coś mnie zaboli to obserwuję i się zastanawiam czy to przez to co przeszłam a może przez sport a może jeszcze z innego powodu. Jak ktoś ma za sobą to co ja, to co my, to ciężko tak podchodzić do tego bez strachu czy obawy, to nawet byłoby nieco lekkomyślne. No ale (co mnie cieszy najbardziej) życie codzienne czyli dom, praca i wszystko wokół powoduje, że coraz rzadziej wspominam co przeszłam. U ciebie też tak z czasem będzie, sama zobaczysz.
kaa,agnieszka76-pewnie macie rację,mysle że te moje,, czarne mysli" to przez nadmiar wolnego czasu,przed operacją pracowałam,jak miałam wolne to wiadomo,bieganie,rower,ogarnięcie domu,dzieci, szkoła,spotkania ze znajomymi,teraz wszystko jakoś zastygło,i tkwię w takim martwym punkcie,mąż dużo pracuje a ja się biję z moimi myślami mając cichutką nadzieję że za kilka miesięcy wszystko wróci do normy.
Tasza mocno trzymamy kciuki za Twój pet. daj znać jak coś więcej lekarze powiedzą.
Late Ty idziesz w poniedziałek do swojego gina ? Zobaczysz, że powie "może Pani powoli, na spokojnie wracać do swoich obowiązków", tak czy inaczej wypytaj o wszystko bo potem pewnie za 3 miesiące będziesz miała kolejną wizytę a pytania zazwyczaj się mnożą.
Pozdrawiam wszystkie zapracowane i te wypoczywające 😎😍