Do startu gotowi... HSIL- CIN 3 / CIS

12 lat temu
dzien dobry !!! z okazji dnia kobiet odebrałam wynik czerwony cytologii ''stwierdza się nieprawidłowe komórki nabłonkowe. komórki nabłonka HSIL - Zmiany śródnabłonkowe stopnia wysokiego cin 3/ cis''... i tyle...kolposkopia będzie za kilka dni, podczas tego badania pobiorą też wycinki do histopatu... 11 miesięcy temu cytologia była idealna- zero infekcji...będę miała zabieg chyba, a co pozniej - nie wiem...mam dwuletnie dziecko, 29 lat...czy histopatologia może dać taki wynik, że nie będzie nawet zabiegu ? czy jeśli cytologia ujawniła HSIL to już ''pozamiatane''? pomóżcie kobietki...
10924 odpowiedzi:
  • Cześć dziewczyny!Ale tu się dzieje?Tasza trzymaj się,może teraz rzadko tu zaglądam ale myślę o Was. Dreamer pomysl o sobie i córkach i zacznij życ tak jakby go nie było. Jedyne o czym musisz pamiętać to to aby Tobie było dobrze bo jak Tobie będzie to i córkom! I nie ważne czy z nim czy bez-one dorosną i same ocenia. Jedyne co mogę podpowiedzieć to korzystaj z kasy o ile masz dostęp w końcu coś Ci się należy!!!A tak z innej beczki czy dziewczyny po radykalnejego mialyscie kłopot z bólem nóg w udach? Ja powoli nie wyrabiam....Musze iść do lekarza ale nie mam kiedy bo zmieniam pracę i chwilowo ciągnę w dwóch miejscach po pół etatu... jakby co to zaglądam i będę się odzywać a jak komuś coś potrzeba to postaram się pomóc. Na razie moje panny!
  • Jestem dzisiaj tak zła, że przechodzi to ludzkie pojęcie haha. Już sama nie wiem na kogo najbardziej. Dzisiaj miałam jechać na badania i kilka razy pytałam męża czy mnie zawiezie.. Mieszkamy na wiosce i nie da się stąd wydostać się bez samochodu a ja nie mam prawa jazdy. A jeśli chodzi o taxi to trzeba zamówić wcześniej dużo żeby zdążyć gdziekolwiek na czas, już nie mówiąc że za dojazd do miasta place ok 80zł :/// no i co mój mąż dzisiaj rano? Że on nie spał cała noc i mam sobie zamówić taxi a była już 7:30 a miałam być na 8.. Więc brak jakichkolwiek szans na dojazd przed 9.. To już nawet nie chodzi o to że mnie nie zawiózl ale to dla mnie ważne badania mega się stresuje a czuję się kompletnie porzucona. A on twierdzi że już się dobrze czuje. Boże, jestem wściekła bardziej niż kiedykolwiek wrrr. Za tydzień umowie się z kuzynka albo zamówię sobie taxi bo szkoda moich nerwów. Ale mam kolejny argument na to że coś między nami nie gra bardziej niż sobie zdawałam sprawę. A poza tym skoro nie spał powinien mnie obudzić bo dostał leki które by go wyciszyly i by zasnął i nie byłoby żadnego problemu. Te dziady mnie doprowadzą do szału. Wrrr. Trochę mi lepiej jak sobie pomarudzilam. Ale ciężki dzień się zapowiada więc ja wam życzę dużo siły i uśmiechu u nas pogoda piękna więc oby i wam dopisała. Buziaki <3
  • często facetów przerastają nasze kobiece problemy...ja kiedy zachorowałam nie dostałam żadnego wsparcia ze strony byłego już męża, on to bagatelizował, dla mnie to był rak a on, że przecież dobrze wyglądam i gdzie tam rak..być może to jego niewiedza swoje zrobiła, ale ja muszę tutaj powiedzieć, że żadnej wielkiej miłości między nami nie było, wzieliśmy ślub bo dzieci, po 3 latach rozwód i dopiero po rozwodzie rozmawiamy ze sobą jak ludzie, bez kłótni jak znajomi, widocznie kompletnie do siebie nie pasowaliśmy. A Ty emily trzymaj się ciepło najważniejszeteraz zdrowie Twoje a nie fochy męża, będzie dobrze a i on pewnie się ogarnie, faceci też mają swoje "trudne" dni :*
  • patka gratulacje, super wynik, teraz nastapi i "żyłyśmy długo i szczęśliwie" mam nadzieję :) Tasza, Taszeńka, przesyłam Ci ogrom pozytywnych myśli i energii <3 <3 , jeszcze trochę i będzie lepiej. Walcz dzielnie, bo jest o co. Strachy odpędzamy, zamykamy w szczelnych pudełkach. Emily przykre są takie sytuacje, gdy jednak na najbliższych nie możemy liczyć, ale czasem oni po prostu przeżywają to wszystko po swojemu i też im ciężko. Mnie np. najbardziej zaskoczyło podejście mojej mamy. Wiem, że mnie kocha i by mi oddała wszystko co ma. Ale jak jej powiedziałam o chorobie to zaczeła to bagatelizować i wmawiac mi, że mam nadżerkę, ale jestem wariatką co od razu bez opamietania wszystko wycina. Jak tylko sie o moim cinie dowiedziałam to zaraz ostrzegłam co bliższe kolezanki ze mają latać na cytologię co roku, bo ja 5 lat nie byłam (wstyd mi). A mama na mnie huzia, żebym się na bilbordach przywiesiła, ze one wszystkie mnie będą obgadywać, wyśmiewać, że kobieta już nie jest taka sama itp itd. Bardzo to było raniące. A Wy dziewczyny, jak się zachowujecie, mówicie koleżankom czy w sekrecie trzymacie? Ja się gorsza w żadnym razie nie czuję i dalej będę przestrzegać inne, tak myślę :)
  • Julka, dzięki za miłe słowa <3 uważam tak samo jak ty i każdej kobiecie w moim życiu powiedziałam co się dzieje i ze maja się badać co roku i sprawdzać gabinet. Bo ja chodziłam do "poleconego" a jak zaczęłam się inwestować to ten "doktor" używał starych metod cytologi w sensie patyczkow zamiast szczoteczki. Już nie mówiąc że co miesiąc miałam jakieś zapalenia i dostawałam jeden lek za 100zl aplikator przez dobre pół roku i nie wysłał ba żadne badania posiewowe ani nic.. więc nic dziwnego że nigdy nic nie wyszło. Na szczęście w końcu to wylapali i mam nadzieję że niedługo i dla mnie będzie po wszystkim. A opiniami innych się nie przejmuję bo jak ktoś nie rozumie to jego problem ale warto o tym mówić bo możemy komuś uratować życie <3
  • 7 lat temu
    A ja postanowiłam tuż po diagnozie, że Ci którym ufam, którzy byli i są ok mogę powiedzieć co mnie spotkało a w zasadzie mnie i moich najbliższych ale większość ludzi wokół mnie nie ma zielonego pojęcia przez co przechodziłam i co cyklicznie do mnie wraca kiedy przede mną są badania i potem to czekanie na wyniki. Niektórzy dziwili się dlaczego nie powiedziałam tym i tamtym i że jak to możliwe, że w pracy w zasadzie nikt nie wie. A ja podjęłam taką decyzję bo chciałam unikać pytań o zdrowie, jakiegoś bezsensownego wymądrzania się osób nie wiedzących kompletnie nic o tej chorobie a już najbardziej chciałam uniknąć stwierdzenia,że ..wszystko będzie dobrze, zobaczysz... Co innego jak powie to lekarz albo druga chora ;) bo to coś w rodzaju takiego wsparcia duchowego. Moja praca polega na licznych spotkaniach z ludźmi itp. i nie zdzierżyłabym ciągłych kurtuazyjnych pytań o samopoczucie.. Julka34 czasami niestety najbliżsi okazują się osobami które nie potrafią sobie poradzić z naszą chorobą. Jedni wiecznie o tym chcą rozmawiać, inni wręcz odwrotnie - unikają tematu. Życie dosadnie pokazuje, że Ci na których powinniśmy polegać a zwłaszcza kiedy jest nam źle okazują się dużo bardziej obcy niż Pani z warzywniaka ;) Ale mnie to aż tak nie przeraża i nie boli bo ja doskonale zawsze wiedziałam z kim mi po drodze a kogo wolę trzymać na dystans. Taka ze mnie czarownica ;) ;) i dlatego raczej nikt nie potrafi mnie rozczarować. emilyemily trzymaj się i nie dawaj nerwówce, każda z nas nieraz i nie dwa pewnie chciała udusić męża/nie Twojego ale swojego ;) ;) joasia81 chciałabym powiedzieć, że wrzesień niedaleko ale spróbuj poszukać wcześniejszego terminu <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 dorotakoz.5 moja radykalna obejmowała również usunięcie 21 węzłów chłonnych biodrowo zasłonowych/lewych i prawych; przez jakieś 3 miesiące rzadko/sporadycznie rzeczywiście odczuwałam dyskomfort - nie ból czy nawet pobolewanie ale taki dyskomfort zwłaszcza kiedy siedziałam.Nie wspomniałam o tym lekarce bo uznałam to za konsekwencję tak szeroko zakrojonej operacji, z czasem przeszło samo. Kiedyś wyczytałam na forum syrenek/obecnie wątek zamknięty, że bóle w udach nie są wcale rzadkością. U mnie cudna pogoda - specjalnie dla nas <3 <3
  • 7 lat temu
    A ja postanowiłam tuż po diagnozie, że Ci którym ufam, którzy byli i są ok mogę powiedzieć co mnie spotkało a w zasadzie mnie i moich najbliższych ale większość ludzi wokół mnie nie ma zielonego pojęcia przez co przechodziłam i co cyklicznie do mnie wraca kiedy przede mną są badania i potem to czekanie na wyniki. Niektórzy dziwili się dlaczego nie powiedziałam tym i tamtym i że jak to możliwe, że w pracy w zasadzie nikt nie wie. A ja podjęłam taką decyzję bo chciałam unikać pytań o zdrowie, jakiegoś bezsensownego wymądrzania się osób nie wiedzących kompletnie nic o tej chorobie a już najbardziej chciałam uniknąć stwierdzenia,że ..wszystko będzie dobrze, zobaczysz... Co innego jak powie to lekarz albo druga chora ;) bo to coś w rodzaju takiego wsparcia duchowego. Moja praca polega na licznych spotkaniach z ludźmi itp. i nie zdzierżyłabym ciągłych kurtuazyjnych pytań o samopoczucie.. Julka34 czasami niestety najbliżsi okazują się osobami które nie potrafią sobie poradzić z chorobą. Jedni wiecznie o tym chcą rozmawiać, inni wręcz odwrotnie - unikają tematu. Życie dosadnie pokazuje, że Ci na których powinniśmy polegać a zwłaszcza kiedy jest na źle okazują się dużo bardziej obcy niż Pani z warzywniaka ;) Ale mnie to aż tak nie przeraża i nie boli bo ja doskonale zawsze wiedziałam z kim mi po drodze a kogo wolę trzymać na dystans. Taka ze mnie czarownica ;) ;) i dlatego raczej nikt nie potrafi mnie rozczarować. emilyemily trzymaj się i nie dawaj nerwówce, każda z nas nieraz i nie dwa pewnie chciała udusić męża/nie Twojego ale swojego ;) ;) joasia81 chciałabym powiedzieć, że wrzesień niedaleko ale spróbuj poszukać wcześniejszego terminu ! <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 dorotakoz.5 moja radykalna obejmowała również usunięcie 21 węzłów chłonnych biodrowo zasłonowych; przez jakieś 3 miesiące rzadko/sporadycznie odczuwałam dyskomfort - nie ból czy nawet pobolewanie ale taki dyskomfort zwłaszcza kiedy siedziałam.Nie wspomniałam o tym lekarce bo uznałam to za konsekwencję tak szeroko zakrojonej operacji. Kiedyś wyczytałam na forum syrenek/obecnie wątek zamknięty, że bóle w udach nie są wcale rzadkością. U mnie cudna pogoda - specjalnie dla nas <3 <3
  • Kaa <3 <3 <3 <3 załatwie to szybciej...
  • 7 lat temu
    Hej dziewczyny dzieje się tutaj bardzo dużo i staram się codziennie coś poczytać. Wasze posty wzbudzają we mnie złość na waszych mężów, mamy, znajomych, ponieważ mam to samo ale nie z najbliższą rodziną tylko z mężem właśnie. Moja mama od razu zmartwiona już od września była jak wyszedł CIN2/3 potem się uspokoił troszeczkę. Moja siostra też przerażona od razu do gina pobiegła zrobić cytologię bo dawno nie była. U niej na szczęście ok. Tato też się boi. Moja babcia dokłada mi sporą dawkę adrenaliny gadaniem "ee tam takie mi dolegliwości to nie dolegliwości nic na pewno z tego nie będzie" ja nie rozmawiam z nią o tym bo mam zbyt ciętą ripostę i mogłaby się obrazić. A mój mąż.....??! O ho ho dziewczyny mówię wam. Aż szkoda klikać. Wczoraj do pierwszej w nocy po komunii rozmawiałam z nim. Trochę ciężko to nazwać rozmową bo jego argumenty na złe zachowanie są tak do dupy, że ryczałam z bezsilności jego durnego rozumu. Stanęło na tym, że już dziś jeździ na motorze i tyle w temacie. Pozdrawiam was. Nie martwicie się i korzystajcie z ładnego dnia. <3
  • Ja akurat mogłam liczyć na wsparcie rodziny. Jedyną osobą była i jest żona mojego ojca. Jej wiecznie cos nie pasuje i kręci nosem. Jak się dowiedziała od mojego taty o mojej chorobie to pierwsze co usłyszałam od niej to: wiesz ja myślę że to twoja wina bo nie badałaś się regularnie. Choć cytologia co dwa lata mam wykonywaną a później pretensje o to że jej wnuczka która ma 18 lat w szkole miała szczepienia na hpv a ja się nie zaszczepilam i to dlatego. A wrrr nóż w kieszeni mi się otwiera jak ona coś do mnie mówi i weź jej wytłumacz że jestem starsza od jej wnuczki i tego szczepienia wtedy nie było jak ja chodziłam do szkoły. Większe wsparcie i zrozumienie dostałam od rodziny mojego niż mojej.


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat