Dziękuję Wam bardzo dziewczyny i przepraszam, że tak późno udało mi się odpisać, ale z 2miesięcznym maleństwem bywa czasem cięzko ;)
kaa masz absolutną rację, że dzięki temu, że rozumiemy wzajemnie swoją sytuację bo wszystkie w niej jestesmy, jest nam dużo łatwiej pocieszyć się nawzajem i powiedzieć to co faktycznie może człowiekowi pomóc. Przez ostatnie dni wyprowadza mnie z równowagi zarówno bagatlizowanie, jak i robienie tragedii z całej sytuacji... a może po prostu wszystko wytrąca mnie z równowagi.
Z przejęcia podałam zły dzień mojego badania. To będzie 1szego listapa, czyli we wtorek a nie w poniedziałek. Na szczęście tutaj nie ma wtedy dnia wolnego, bo musiałabym dłużej czekać, a każdy dzień jest teraz jak wieczność. Zresztą same wiecie ;)
Co do znieczulenia to dzwoniłam dziś, żeby zapytać w klinice. Robię badanie prywatnie i usłyszałam, że to takie banalne badanie i mnóstwo ich wykonują i są bezbolesne ale skoro chcę to mogą mnie popsikać sprayem znieczulającym :/ Wściekłam się i popłakałam. Z tego wszystkiego zadzwoniłam sprawdzić jak to wygląda w państwowym szpitalu i tam zdziwili się, jak można nie dawać miejscowego znieczulenia. Niestety na badanie w szpitalu musiałabym czekać 6 tygodni, nawet jesli dostanę najwyższy priorytet. Masakra dziewczyny, mówię Wam. Teraz już się nieco uspokoiłam i myślę, że jutro znów do nich zadzwonię i wypytam na spokojnie czemu nie mogę dostać znieczulenia i wytłumaczę, że do dla mnie ważne.
Dzieki za podpowiedź z BIO .Na pewno się przyda bo już widzę, że tutejsi lekarze nie są zbyt skorzy do udzielania informacji.
agnieszka76 dziękuję za miłe słowa. Masz absolutną rację. Postaram sie myśleć pozytywnie. Chcę potraktować całą sytuację jak wyzwanie. Mam nadzieję, że znów spadnę na cztery łapy. Jakoś tak mi sie udawało przez całe życie :)
karo_2016 jak piszesz o swojej mamie to dokładnie tak jakbym o mojej czytała. Nawet jak ją pytam kiedy do mnie planuje przylecieć to mówi, że ona nie może nic planować bo nie zna dnia ani godziny... ;) I tak od ładnych 10 lat :)
Olenka88 bardzo się cieszę, że się pozbyłaś już tego dziadostwa. Oby wszystkie nasze CINy tak skończyły :) Jesli chodzi o badania to dostałam nauczkę do końca życia. Niestety moja świadomość na temat cytologii i RSM była bardzo maleńka do tej pory. Nawet jak dostałam wyniki to bardziej zainteresował mnie wirus niż HSIL, a i tak nie wiedziałam co on powoduje. Myślałam tylko o tym, czy mój mąż mnie nim obdarzył, a jeśli tak...to kto jego ;)
emi83 czyli będziemy wspólnie przeżywać chwile oczekiwania. Ja niestety wprowadziłam Was w błąd z terminem badania bo mam dzień później niż Ty. Mimo to dobrze wiedzieć, że ktoś gdzieś w eterze przeżywa dokładnie to samo co ja. Jesli chodzi o wyniki, to przysłali mi że HSIL i że hr HPV (high risk). Widocznie wszystkim robią badanie na HPV przy standardowej cytologii w Norwegii. Niestety nie wiem, który typ dokładnie (i pewnie się nie dowiem, jednak pewnie nie ma to za bardzo znaczenia w tej sytuacji). Nie napisali też nic o CINach ani CISach i sama nie wiem, czy powinnam się tym martwić. List napisała ginekolog, która robiła cytologię. Nie przysłała mi oryginalnych wyników ze szpitala. Troche dziwne to wszystko ale nie chcę sobie tym truć głowy na zapas. We wtorek ją zapytam, czy mogę oryginalne wyniki zobaczyć.
Najważniejsze teraz, żeby nasze wyniki histopatologii wyszły jak najlepsze...i żeby te biopsje i łyżeczkowanie nie bolały ;( Ja jestem bardzo wrażliwa na ból jesli chodzi o te okolice. Często nawet tamponów nie mogę użyć bo za bardzo boli...nie wspominając o tym, że od ponad roku nie uprawialiśmy seksu, a przedtem max raz lub dwa w miesiącu ze względu na ból :(
No to się rozpisałam...mam nadzieję, że Was absolutnie zanudziłam i uśpiłam bo już pora do łóżek, zamiast rozmyślania o CINach i CISach i tym podobnych ;)
Spokojnej nocki i raz jeszcze bardzo się cieszę, że Was znalazłam dziewczynki :)!