Tematy
Witam bardzo serdecznie,
Chciałam podzielić się moimi doświadczeniami w walce z rakiem płuc u mojej mamy.
W połowie grudnia 2013 moja mama znalazła się w szpitalu z dolegliwościami żołądkowymi gdyż przez ok 2 tygodnie często wymiotowała i bardzo osłabła. Przebadali ją wstępnie i lekarz nie stwierdził nic niepokojącego wręcz wyniki miała mama idealne... Dodam jeszcze, że często skarżyła się również na bóle głowy co zgłaszała lekarzowi. Po ok 2 tygodniach leżenia na oddziale zrobiono mamie tomografię głowy. Okazało się, że ma zmiany w mózgu (były to już przerzuty). Następnie szukano przyczyny tych zmian. Zrobiono jej serie innych badań, m.in. bronchoskopię. Okazało się, że to rak płuca lewego, z przerzutami do mózgu. Następnie przeniesiono mamę na onkologię gdzie otrzymała pierwszą chemię. Miała ich ok 4, a w marcu miała również radioterapię na głowę w Poznaniu ( na zmniejszenie obrzęku mózgu).Po chemii mama była bardzo osłabiona, miała również przetaczaną krew. Mimo tego doszła do siebie bardzo szybko. Od maja 2014 roku mieszkała sama. Wszystko było w porządku. Chodziła na konsultacje do lekarza co 3 miesiące. We wrześniu 2015 roku powiększyły się mamie węzły chłonne przy szyi. Początkowo myślała, że się przeziębiła, jednak po dalszych badaniach u onkologa okazało się, że były to już kolejne przerzuty. Dostała kolejną serię chemii, ale jakiejś lżejszej. Czuła się dobrze, mieszkała sama, bo tak chciała. Węzły się zmniejszyły. Było lepiej. Do czasu... Obecnie węzły znów dały o sobie znać, powiększyły się, kolejna chemia niestety już niewskazana. Mama przyjmuje leki sterydowe oraz plastry z morfiną. To już jest 3 rok jak walczy i widzę, że jest bardzo dzielna i nie poddaje się. Natomiast na ten moment lekarz powiedział, że nic więcej zrobić się nie da ... A ja sama nie wiem, co więcej mogłabym zrobić. Jestem wdzięczna za te niespełna 3 lata, które były nam dane ale nie chcę, żeby to był koniec. Nie chcę już tylko czekać z założonymi rękami i nic nie móc zrobić. Poradźcie proszę czy może macie podobne doświadczenia.
Pozdrawiam wszystkich czytelników