Ostatnie odpowiedzi na forum
o jezu dziewczyny, tak strasznie mi przykro. wybaczcie prosze! absolutnie nie pomyslalam o tym ze praktycznie was to dotyczy tak samo jak grazki, my jestesmy ze soba szczere az do bolu i naprawde nie pomyslalam ze moge kogos urazic, chyba nic nie myslalam, nie wiem sama. jeszcze raz sorry. zycze wam wszystkiego NAJ!!!
jezu dziewczyny dzieki za tak fajne posty. najgorsze jest jak widze jak ona sie bawi z moimi dziecmi. mam 2 maluszkow, 3 letnia dziewczynke i 6 miesiecznego chlopczyka ktorzy tak kochaja swoja ciocie. ona jest taka kochana dla nich i taka w nich zakochana; sama dzieki bogu nie ma dzieci. jak ostatni raz nagrywalam ich kamera to powiedziala : nagrywaj co mnie nie zapomna... serce mi ma wtedy peknac...dzis powiedziala ze trzeba wierzyc i ze bedzie wierzyla do samego konca... juz 3 lata walczy z tym rakiem, znalezli go w 3 stadium. jak wtedy pokazalam jej wypis mojemu koledze lekarzowi to powiedzial ze ona nie ma szans, gora 2,5 roku ma przed soba. a jednak juz zyje z tym 3 lata. jednak to teraz tak szybko idzie. w poniedzialek idzie do kliniki to sie dowiem kiedy znow chemia. ale ta chemia tez wykancza. ten znajomy mi mowil ze dzis praktycznie nie umiera sie na raka tylko cie chemia zabije. i co tu robic? ona sie boi tej chemi...tak jak jej mama. tez bylo wszystko w miare, miala dostac nowa chemie, tez jakos sie ja bala wziac ale ojciec ja zmusil. po chemi nie umiala wstac z lozka, wysiadly wszystkie organy i tydzien pozniej juz jej nie bylo. boje sie by sie historia nie powtorzyla i ona chyba tez. caly czas musze o tym myslec a tu jeszcze musze sie zajmowac domem i 2 dzieci. pozdrawiam was mocno. jestescie dzielne!!!
witam dziewczyny. jest mi strasznie smutno i chcialam sie wyzalic u was. moja najlepsza przyjaciolka zachorowala na raka jajnika 3 lata temu. przeszla ciezka 16 godz operacje, liczne chemos i co jakis czas jest lepiej lub gorzej. bardzo razem wierzymy ze go pokona. rok temu dowiedziala sie ze ma przerzut na watrobe, znow chemia. jakis czas bylo ok. a dzis miala robione ctg. i wykazalo ze ma wiecej guzow na watrobie, najwiekszy ma 5,5 cm. i jeszcze przerzuty na jelito. ona jest taka dzielna, tak dobrze podchodzi do tej choroby ( choc jej matka pare lat temu zmarla na raka jajnika)
to najwspanialszy czlowiek jakiego poznalam, dobra, szlachetna, tylko chce pomagac innym, nigdy nikogo nie osadza,bardzo rozwinieta duchowo. i akurat ja musiala spotkac taka straszna choroba. jak mi to dzis powiedziala to nie wiedzialam co zrobic. tak zle sie czuje, ta mysl ze moze ja juz niedlugo zabraknac poprostu zniewala. to teraz tak szybko postepuje. jest jakas mozliwosc by to z powolnic?