renatababij,

od 2014-08-18

ilość postów: 8

Ostatnie odpowiedzi na forum

Rak jajnika

10 lat temu
Moja mama schudła "tylko" 15 kg ale na początku ważyła 60 kg a dodatku w ciągu zaledwie 2 miesięcy. Wyniki ma niezłe, nawet nerki, które ma osłabione nieźle pracują.Moją mamę nic nie boli, chociaż marker nowotworu jajnika jest kosmiczny - ponad 10 000 ! Pierwszą chemię zniosła fatalnie. Wymiotowała przez 6 dni, następne dwa biegunka. W tej chwili jest nieźle. Nawet zaczęła jeść - dziś było nawet mięsko z udka kurczaka - na raty go zjadła ale ale zjadła!!! Sama mówi że po 2 miesiącach wreszcie chce jeść. Nie przerażaj się tą chemią - każdy znosi ją inaczej. Moja niestety zniosła kiepsko. Być może mama będzie na oddziale to będą ją wspomagać kroplówkami i lekami przeciwwymiotnymi w kroplówce. Moja jest w domu. Jak była któregoś dnia bardzo odwodniona to zawieźliśmy ją na kroplówkę. Ale Hiszfelda nie ma całodobowej izby przyjęć i w takich sytuacjach trzeba jechać do szpitala rejonowego. Bardzo ważne żebyś jak najwięcej przy niej była. Już wiem, że należy poprosić lekarza o przeciwwymiotne ale nie w tabletkach bo tabletka leci z najbliższym odruchem wymiotnym. Soczki z buraków owszem mogą być ale KONIECZNIE konsultujcie z lekarzem onkologiem na wizycie wszystkie leki które mama bierze. I nie kupuj różnych specyfików bez uzgodnienia z lekarzem - mamie odradzono kategorycznie leku, który tutaj na forum jest chwalony . Wiesz, skoro się muszą męczyć to trzeba mieć 100% powność że coś im nie zaszkodzi. Tyle się już nauczyłam ale nadal jestem tak jak Ty na początku drogi.............. Pozdrawiam Ciebie i mamę. Trzymajcie się!!!

Rak jajnika

10 lat temu
ankh28 jestem w podobnej sytuacji co Ty. Moja mama 4 sierpnia poszła do szpitala (interna) bo nie mogła jeść i miała twardy brzuch. Ten twardy brzuch okazał się wodobrzuszem , a w płynie wypuszczonym z brzucha były komórki nowotworowe.Rozpoznanie: nowotwór jajnika i proces rozsiany do otrzewnej+ zmiana na jelicie. Dziś mama jest już 11 dzień po pierwszej chemii na Hiszwelda. Przede wszystkim nie daj mamie siedzieć samej ci myśleć bo to najgorsze. Warto żeby się leczyła chociażby dla ulżenia jej cierpieniom. Ja swoją zaprowadziłam do onkologa już w dniu wypisu ze szpitala. Ma 74 lata więc Twoja mama przy niej to młoda kobieta. Onkolog po prostu nie dopuściła mamy do głosu - swoim zachowaniem spowodowała że sprawa leczenia była bezdyskusyjna. Podobnie było jak trafiła już do lekarza , który zapisał jej chemię - na jej wypowiedzi popukał się w głowę i powiedział żartem że jemu zdarza sie gadać głupoty ale ona to go przebija. Staraj się być blisko mamy. Postaraj się jej słuchać i mówić na tematy o których chce. Jej psychika to połowa sukcesu. Od tego zależy jej samopoczucie a to podstawa. Ja swojej przedstawiam chorobę jako coś podobnego do francowatej bakterii tylko silniejszego i dlatego trzeba do wyleczenia mocniejszych leków. Może uda Ci się zorganizować wsparcie dla niej w postaci rozmów z jej rodzeństwem, przyjaciółkami. A Ty trzymaj się. Tutaj na forum dziewczyny sa wspaniale.

Rak jajnika

10 lat temu
Lenka proszę Cię nie przede wszystkim nie myśl "do tyłu". nie ma to znaczenia. Nie wpłyniesz już na to co było. Uwierz mi, każdy się czuje przerażony ale to wracanie do tego co było nie ma sensu. Jestem z wami, bo zachorowała na raka jajnika moja mama. Ale w życiu przekonałam się, że zamiast patrzeć do tyłu warto wierzyć że będzie dobrze i samym swoim myśleniem ściągać dobro.Walka z naszym przerażeniem jest nie mniej ważna od leczenia. Ja przekonałam się o tym na przykładzie mojego syna. Gdy miał 17 miesięcy powiedziano mi wprost żebym myślała o drugim dziecku bo nie przeżyje nawet do 4 roku życia. Najpierw patrzyłam do tyłu, co było nie tak że on jest chory winiłam się za to. Ale się zaparłam i zaczęłam o niego walczyć. Dziś mój syn ma 22 lata, studiuje, aktywnie uczestniczy w pracach klubu sportowego. UWIERZ W TO ŻE BĘDZIE DOBRZE. Powtarzaj to sobie jak mantrę. Ścickam Cię.....

Rak jajnika

10 lat temu
JESTEŚCIE CUDOWNE!!!

Rak jajnika

10 lat temu
Witajcie. Wasz optymizm zaraża ( oczywiście pozytywnie). Ja z mamą wojuję ósmy dzień po podaniu pierwszej carboplatyny. Pierwsze sześć dni wymiotowała, teraz od góry się trochę uspokoiło ( herbatka z cytryną i odrobiną cukru zostaje w organiźmie) ale za to ma od wczoraj biegunkę. Najpierw cieszyła się bo to lepsze niż wymioty i w pierwszej chwili miała ulgę bo skończyła się kolka jelitowa. Ale noc i dzisiejszy dzień biega co chwilę. Rano zrobiła wyniki i wyglada na to że pomimo wszystko nerki nieźle pracują. Wzięła teraz stoperan i jest trochę lepiej. Dzięki wam wierzę że będzie dobrze.

Rak jajnika

10 lat temu
Dzięki Lilciu. Mama bardzo ciężko znosi pierwszą chemię - dostała carboplatynę. W piątek, po kroplówce było ok bo wszpitalu dostała również kroplówkę przeciwwymiotną. Sobota i niedziela to jeden wielki ciąg rwania na wymioty. Żołądek nie przyjmował nawet wody czy mięty a o utrzymaniu tabletki przeciwwymiotnej można było tylko pomarzyć.. Dzisiaj w nocy było tak źle, że pojechaliśmy do szpitala.Była totalnie odwodniona a ma niewydolność nerek. Dostała trzy kroplówki ,w tym przeciwwymiotną. Dzisiaj jest troszkę lepiej. O jedzeniu nie ma co myśleć ale trochę wody i herbaty wypiła. Nie wiem czy to tylko dlatego że dostała kroplówkę przeciwwymiotną czy idzie ku lepszemu - to już czwarta doba po carboplatynie. Jak długo taki stan trwa????????

Rak jajnika

10 lat temu
Cześć dziewczynki! Udało mi się w ekspresowym tempie mama dostanie chemię - w poniedziałek dostała oficjalny wypis z interny a w piątek już ma pierwszy wlew. Powiedzcie proszę o czym powinna wiedzieć. Kuzynka , która jest po raku szyjki macicy mówi o właściwej diecie. Co jeszcze ?

Rak jajnika

10 lat temu
Witam dziewczynki. Moja mama trafiła 10 dni temu do szpitala z powodu niejedzenia i "twardego brzucha". Dziś odebraliśmy wypis - nowotwór jajnika z rozsianym procesem nowotworowym w otrzewnej. Niewykluczona zmiana nowotworowa w jelicie cienkim. Komórki nowotworowe w płynie z otrzewnej CA125 powyżej 10 000.Czuje się dobrze, nic ją nie boli.Ma 74 lata i częściowo niewydolne nerki. Zabrałam ją od razu do ginekologa-onkologa. Ma natychmiast tzn. jeszcze w tym tygodniu dostać chemie, a po trzech cyklach chemii dopiero operacja. Nie wiem jak mogę złagodzić negatywne skutki chemii. Piszecie o smoczej krwi , o biobran 1000. Nie wiem co powinnam kupić, bo że wspierać ją psychicznie to oczywiste.