pityna, Wygrał

od 2010-05-11

ilość postów: 23

Ostatnie odpowiedzi na forum

Rak jajnika

13 lat temu
Mam nadzieję, że tak. Z płytkami to dość ciężko, bo właściwie do końca nie wiadomo co im pomaga. Ja oprócz przyjmowania mleczka pszczelego, jeszcze jadłam wątrobę cielęcą, robiony sok z buraków, posypywałam wszystko gęsto pietruszką. W ogóle między kolejnymi tankowaniami musisz jeść. Ja wiem, że ciężko, ale żołądek swoje, a głowa musi jeść. Żeby Cię nie odrzucało, kromkę chleba pokrój na małe kawałeczki. Każdy kawałeczek zrób z czymś innym. To pomaga. Odnośnie smoczej krwi to sądzę, że nie powinna zaszkodzić. Poczytaj trochę o niej żeby się upewnić. Na pewno nie jest to taka trucizna, jak chemia którą przyjmujesz. Mnie postawiła do pionu i jak pisałam wcześniej pomogła mojej znajomej przy białaczce, poprawiając hemoglobinę. Trzymam kciuki, pozdrawiam i daj znać.

Rak jajnika

13 lat temu
Dawno do Was nie pisałam i teraz czytam, że walczycie z krwią. Na mnie buraki, pietruszka, iskial i inne takie nie działały, więc były transfuzje ....... jedna za drugą. Pewnego dnia trafiłam do zielarni i poznałam panią, która wiedziała co sprzedaje i której zależało na udzielaniu pomocy. To ona pierwszy raz powiedziała mi o wyciągu z peruwiańskiego drzewa - o nazwie Sangre de dargo zwanego też smoczą krwią. Początkowo brałam 3xdziennie po 10 kropli na małą ilość wody. Po ponad miesiącu moja hemoglobinka zaczęła pięknie rosnąć. Teraz biorę tylko raz dziennie i tylko wtedy gdy widzę, że zaczyna spadać. Jak pisałam wcześniej po chemii przyplątała mi się anemia aplastyczna i ciągle szukam alternatywnych metod walki z chorobą. Przeszłam już przez sterydy, cytostatyki i jest nieco lepiej. Na przyrost płytek - w związku z niewydolnością nerek biorę erytropoetynę. Można też się wspomagać mleczkiem pszczelim - ale ciężko je dostać. Jeżeli będziecie zainteresowane podam adres, gdzie można je kupić. Pozdrawiam i głowa do góry ........ Moja dewiza to " Ja się czuję dobrze, tylko ta z tyłu ma kiepskie wyniki" .

Rak jajnika

13 lat temu
Witam Was! Już kilka razy próbowałam coś napisać, ale ostatecznie rezygnowałam. Ja przeszłam przez raka jajnika w 2002roku. Potem, tak jak u Was, chemioterapia - PAC i rekonwalescencja. Chemia nie dała mi jednak o sobie zapomnieć. "Załapałam się" na anemię aplastyczną, niewydolność nerek i martwicę kości. Na mojej drodze spotkałam masę wspaniałych ludzi, którzy bezinteresownie pomagają mi wyjść z choróbska. Dzisiaj jest już lepiej. Wyglądam na osobę zdrową jak rzepa, czuje się nieźle i mam masę pomysłów na dalsze życie. Jeżeli będę mogła w czymś pomóc, coś poradzić proszę napiszcie. Serdecznie pozdrawiam ......... Głowa go góry, z tym klientem można wygrać!!!!!!!!!!!!!!!