Ostatnie odpowiedzi na forum
Kika, musisz nauczyć się żyć na nowo. Nigdy nie będzie już tak jak było, ale nie znaczy to, że masz siedzieć i płakać. Jeśli chcesz sobie pomóc a przeciez chcesz, to musisz uwierzyć, że się uda. Musisz. Inaczej zadreczysz siebie i bliskich przy okazji. Kiedy przychodzi wiara w to, że będzie dobrze, organizm dostaje odpowiedni zastrzyk, który pomaga w pokonywaniu wszelkich trudności. Zyskujesz siłę do walki z chorobą.Kiedy psychika siada, fizycznie zaczynasz czuć się bardzo słabo. Tracisz siły z dnia na dzień. A przecież tego nie chcesz. Pomóż sobie, by móc żyć dla swych dzieci, dla swych bliskich i przyjaciół. Mam nadzieję, że ma Cię kto wspierać. Moje dziecko miało niespełna 11lat, kiedy dowiedziałam się o chorobie. Myślałam, czy doczekam zakończenia Podstawówki, później gimnazjum, liceum, studniówki, matury itd...Dziś jest juz na pierwszym roku studiów i chwala Bogu przestalam juz dawno przeliczać, odliczać.... Wiele w życiu przeszłam, zanim zachorowałam. Na szczęście miał mnie kto wspierać . Mam nadzieję, że i Ty nie zostałaś z tym sama. Staraj się przy dzieciach nie okazywać przerażenia. Dzieci są bacznymi obserwatorami i do tego bardzo wrażliwymi. One powinny wiedzieć, ze jesteś chora. Niemniej jednak nie należy ich za bardzo w to wgłębiać. Myślę, że darem jest umiejętność dzielenia się zarówno radościami jak i troskami. Nikt nie powinien ukrywać choroby, bo jest mu jeszcze ciężej. Warto o tym rozmawiać z bliskimi, przyjaciółmi i nawet z zupełnie przypadkowo spotkanym człowiekiem. To pomaga, naprawdę pomaga. Ja byłam otwarta na rozmowę o chorobie. To mi w dużym stopniu ułatwiało życie a ten, kto mnie wysłuchał, też sobie jakoś radził ;-)Pewnie dlatego też rozmawiam dzisiaj z Tobą i tak bardzo życzę Ci odwagi, siły i umiejętności dzielenia się swoimi problemami. Wyrzucaj to z siebie i rób miejsce na pozytywne myśli, żeby mogły rozczesane i poukładane swobodnie krążyć w Twojej głowie ❤ . To jest możliwe, tylko musisz się ogarnąć i naprawdę w to uwierzyć. Mocno trzymam za Ciebie kciuki i życzę spełnienia najważniejszego z Twoich marzeń ?. Odezwij się, proszę kiedy tylko będziesz miała na to ochotę czy też potrzebę. Będę się starala pomagać Ci. Musisz stanac na wysokosci zadania. Poprzeczka jest wysoka. Od Ciebie w dużej mierze zależy czy ją przeskoczysz. Będę się za Ciebie modlić, żebyś sobie poradziła :*. . Marysia
Hej, Kika? Ja bylam w bardzo podobnej sytuacji ok. 9 lat temu. W kwietniu zauwazylam, że coś jest nie tak. Bałam się tak jak Ty, drżałam niesamowicie przed wizytą u lekarza. Mammografia nie wykazała niczego złego, dopiero usg wskazywalo na raka. Po biopsji lekarz stwierdził że to jest to, czego najbardziej się bałam. Nie da się opisać, tego, co wtedy czułam. Po trzech dniach ogarnelam się, bo stwierdziłam, że to ja mogę najbardziej mogę sobie pomóc lub zaszkodzić. Psychika chyba jest tutaj najwazniejsza. Postanowiłam, że biorę się za leczenie i odrzucam zle myśli, które mi podpowiadaly, że pewnie pożyję z pól roku i będzie po mnie. Nie poddalam się. Pojechalam do jednego z Sanktuariów Maryjnych i porozmawialam z księdzem w czasie spowiedzi. Ta rozmowa byla dla mnie bardzo ważna. Do dzis ją pamiętam i do dziś mam maleńkiego aniolka, którego dal mi ów ksiądz, by się mną opiekował. Zapamiętałam jedno najważniejsze zdanie: ,,chorobę trzeba brać na śmiech, wtedy się boi ciebie a nie ty jej". Zaczelam się do tego stosować, choc może w oczach innych wygladalo jakbym była wariatką ?. Kiedy wyszly mi włosy, robiłam sobie wtedy żarty z tego. Odjeżdżając od Mamy machalam na pożegnanie peruką przez otwarty szyberdach samochodu?. Sąsiadów, moją bliską i dalszą rodzinę przyzwyczaiłam do mojej golej Glowy. Nie lubiłam nosić peruki. Zakladalam tylko na większe wyjścia ?, czyli bardziej publiczne. Wybór szpitala to dopiero jest mętlik w głowie. Ogromnie trudno bylo mi się zdecydować. Bralam pod uwagę cztery opcje z różnych przyczyn. Jednak podjęcie decyzji ułatwił mi niesamowity zbieg okoliczności. Wszystko wskazywalo na to, ze powinnam podjąć leczenie w Bydgoszczy a nie w Plocku, Warszawie czy też Łodzi. Do Plocka miałam najbliżej. Dziś wiem, ze każdy szpital ma swoje własne sposoby i mechanizmy leczenia. Nie oceniam czy lepsze czy gorsze. Nigdy nie wiadomo, co akurat dla nas jest lepsze. Są natomiast różne, bo przerobilam to na sobie, wiec to wiedza z pierwszej ręki. Bydgoszcz ma wspaniałe Centrum Inkologii. Cieszę się że tam byłam leczona. Chwalą Bogu to juz prawie 9 lat od momentu zachorowania. Oby tak dalej. Pewnie Cię zanudzam dlugim i może chaotycznym wywodem, więc będę kończyć. Życzę Ci wszystkiego najlepszego przede wszystkim wygładzenia potarganych myśli, opanowania strachu, wzięcia choroby za rogi i walki, która przyniesie oczekiwany skutek. Trzymaj się, podolasz temu trudnemu zadaniu. Musisisz wierzyć że będzie dobrze i będzie dobrze.Całuję Cię i ściskam ❤ Odezwij się proszę ?