Ostatnie odpowiedzi na forum
Kika, caly czas duchem jestesmy z Tobą. Poradzisz sobie <3 a za jakiś czas to Ty będziesz dodawać otuchy innym :D
Klooosia, my też życzymy Ci zdrowia , bo ono jest najważniejsze <3 <3 <3
Kate, współczuję Ci, że jeszcze przyplątało Ci się przeziębienie. Teraz musisz uważać, żeby nie zarazić mamy, bo na pewno w tej chwili ma bardzo osłabioną odporność. Z niecierpliwością czekam na kolejne wieści od Ciebie. Mam nadzieję że będą coraz lepsze. Bardzo Wam tego życzę <3 . Jesli chodzi o mnie, to na ten moment , mam nadzieję jest ok. Ale żeby za dobrze nie było tym razem dwa lata temu zachorował mój mąż - ciężka postać jelita wrzodziejącego. To bardzo poważna, nieuleczalna choroba. Jakby tego bylo malo, przyplątała się tzw. choroba współistniejąca -swoiste stwardniające zapalenie dróg żółciowych. To również choroba, której wyleczyć się nie da. Będzie postępować ;( . Staram się wspierać męża na ile to tylko możliwe. Mam cichą nadzieję że będzie postępować powoli. Nie będę zamartwiać się zawczasu, bo to nic dobrego mi nie da, a mężowi tym bardziej. Trzeba cieszyć się tym co jest i nie myśleć o tym, co może być. Ale mniejsza o mnie. Mam nadzieję że szybko minie Ci choroba i w pełni będziesz mogła oddać się opiece nad mamą, zanim nabierze sil. Trzymaj się i myśl pozytywnie. To pomaga. Działa jak odtrutka ;) Odezwij się rano i napisz co u Was <3
Kika, jestesmy z Tobą <3 <3 <3 <3 <3. Bądź dzielna. Wszystko zakończy się dobrze. Przytulaki <3
Masz rację Kornelu. Nie trać wiary w odzyskanie zdrowia przez Twojego tatę, to i On będzie nabierał ufności w wyzdrowienie. To wielki dar, mieć bliskich koło siebie, kiedy są nam najbardziej potrzebni. Trwaj przy tacie a ja życzę Wam siły do pokonywania choroby. Pozdrawiam serdecznie :)
Widzisz, Kate... Zawsze wydawało mi się, że to właśnie najbliżsi cierpią najbardziej. Są bezradni. Nie są w stanie ulżyć w cierpieniu. Ta niemoc ich osłabia :( Kiedy ja zachorowałam mój syn miał niecałe 11 lat. Mąż stawał na wysokości zadania i tylko nocami płakał, kiedy ja spałam. Nie martw się tym, że Mama nie ma apetytu. To minie, zobaczysz. Dojdzie do siebie. Musisz w to wierzyć, ale naprawdę wierzyć. Ona będzie czerpać moc od Ciebie. Teraz ma prawo byc slaba i wykonczona. Znam wiele przypadków, gdzie wszystko się dobrze zakonczylo. Twojej Mamie tez się uda. Mów jej to. Dawaj nadzieję i wiarę . Myśl pozytywnie. Będę z Tobą <3 Pozdrów ode mnie Mamę <3
Kate, oczywiście, że to moja fotka. Inaczej nie miałoby to sensu. Myślę, że fajnie jest widzieć z kim się rozmawia. A, że nie możemy bezpośrednio sobie spojrzeć w oczy, to dobre i to :D
To cudnie, bo przynajmniej krócej będziesz się stresować. To ,że się boisz jest normalne, bo każdy się boi. Im krótszy termin oczekiwania, tym lepiej dla Ciebie, bo guz nie będzie miał szans dalej rosnąć. Wierzymy, ze będzie dobrze i Ty tez musisz uwierzyć. Czekamy na dobre wiadomości, Kiko <3
Kate77, okres brania chemii, to totalny odlot. Chemia zabija raka ale również dobija chorego swoją silą rażenia. Potrzeba czasu, żeby z tego świństwa sie dźwignąć. Pierwsze trzy dni za każdym razem byly dla mnie najgorsze. Każdy człowiek reaguje inaczej. Poza wymiotami, torsjami, kompletnym brakiem apetytu towarzyszył mi spadek nastroju. Psychika dostaje po głowie. W tych pierwszych dniach po podaniu chemii za każdym razem wydawało mi się, że to juz koniec, nie dam rady, nie wyjdę z tego.Takie myślenie bralo się z powodu złego, fizycznego samopoczucia i totalnego wyczerpania. Ale to minie. Wróci apetyt i wiara w wyzdrowienie. Potrzebny jest czas. Trwajcie przy Mamie, żeby wiedziała, że nie jest sama. Bądźcie bardzo, bardzo cierpliwi i wyrozumiali. Pozdrawiam i życzę tego, czego Wam najbardziej potrzeba <3
Kiko, czy lekarz Ci powiedzial, że są złośliwe? Może to są lagodne , takie jak wiele kobiet ma. Niekiedy przecież bywa, że jest ich nawet kilka i nic nie trzeba z nimi robic tylko byc pod kontrolą. Nie pakuj do glowy domysłów, Kiko, bo działasz przeciwko sobie. A przecież Ty masz wyzdrowieć i cieszyć się życiem. Wzmacniaj organizm już od dziś tak na serio. Postaraj się zastosować do tego, co Ci napisalam(oczywiście to Twoja wola). Nie chciałabym wchodzić z butami do czyjegoś życia, bo to nie w moim stylu. Zostaly Ci dwa tygodnie do operacji. Wykorzystaj ten czas i postaw swój organizm na baczność. Czerwone wino ma mnóstwo flawonoidów, ktore mają działanie antynowotworowe. Onkolodzy zalecają też kobietom zdrowym, by zapobiegać powstaniu raka piersi. Niedawno oglądałam Pytanie Na Śniadanie i tez o tym mówiono. Powiedziano, że to dotyczy szczególnie raka piersi. Najnowsze badania potwierdzily słuszność tej tezy. Trzymaj się Kiko i już dziś podejmuj walkę. Pozostałe DziewcYny też. <3