mar.s,

od 2019-05-06

ilość postów: 115

Ostatnie odpowiedzi na forum

Rak jajnika

5 lat temu

Betti dziękuje bardzo. Mama miała operacje w Gdyni Redłowie, zobaczymy co pokaże badanie PET, może później zorientuje się czy jest tam jakiś psycholog. Rozmawiałam z nią wczoraj przez telefon to mówiła ze nie wierzy ze znowu coś w niej jest i ze jest zdrowa, ale pytanie czy naprawdę tak myśli czy tak jak mówisz nie chce nas martwic. Ehhhh...myśle o tym codziennie. Ale chce mieć nadzieje ze będzie dobrze. Dziękuje za odpowiedz, pozdrawiam :-)

Rak jajnika

5 lat temu

Betti a powiedz jeszcze czy te warsztaty naprawdę Ci pomagają? I gdzie można takich zasięgnąć..powinny być w szpitalu na oddziale? Na razie nic nie będę mówić bo wciąż mam nadzieje ze to nie wznowa. Ale na przyszłość może warto będzie mamie zaproponować, to zawsze coś innego niż rozmowa z nami(tymbardziej ze mna jak nie mogę z siebie wydusić słowa). 

Rak jajnika

5 lat temu

Aniu dziękuje Ci bardzo, jak tylko czegoś się dowiem to będę pisać🙂. Czy to ze czas leczy rany naprawdę się sprawdza?..mam nadzieje ze przynajmniej pomoże Ci(i kiedyś nam wszystkim) uporać się z odejściem bliskich.. Dobrze ze Twoja relacja z tatą jest dobra, musicie być w tym silni razem. Mój tata jest bardzo zamknięty w sobie i ciezko do niego dotrzeć, boje się ze gdyby mamy zabrakło to i on podupadnie bo całe życie mama miała wszystko na głowie...

Betti cieszę się ze u Ciebie w porządku, oby już tak pozostało. Operacje miałaś w podobnym czasie co moja mamcia, nie martwiłabym się tak gdybym wiedziała ze mama przetrzyma kolejna chemię..natomiast przez chore nerki nie wiem co lekarze zadecydują. No ale na ten moment jeszcze nic nie wiemy...po badaniu PET wszystko się wyjaśni. Wierzyłam ze rak odszedł, teraz znowu każdego dnia sie martwię i żyje w niepewności, chce mi się płakać. 

Za 1,5tyg jadę do Polski, czekałam na to 5 miesięcy bo mieszkam w Szkocji od lipca zeszłego roku. Bardzo się cieszyłam, a odkąd dowiedziałam się o powiększonych węzłach chłonnych mojej mamci to ogarnął mnie strach, na ten moment mam mieszane uczucia nawet względem wyjazdu:( nie chce się rozklejać w obecności mamy, ale tak bardzo ja kocham ze nie umiem ukrywać łez jak się martwię. Straszny ze mnie płaczek a wiem ze to w niczym nie pomoże. 

Dziękuje Wam dziewczyny:-) 

Ściskam wszystkie!

Rak jajnika

5 lat temu

Aniu w szpitalu nie podali konkretnej daty, mówili ze się z mamą skontaktują, a jeśli w ciągu tyg się nie odezwa to ma dzwonić sama. Tak, tez się cieszę(ale i boję) ze dostała skierowanie na PET bo słyszałam ze to bardzo dokładne badanie, z tym ze nerki mojej mamy są tak duże ze na wszystkich tomokomputerach i usg przysłaniały trochę badany obszar. 

Mam nadzieje ze tu się uda zbadać wszystko porządnie i oby to nie było nic groźnego bo serce mi pęknie jak będziemy musieli to wszystko przechodzić od nowa...zwłaszcza ze nerki mogą już nie przetrzymać kolejnej chemii:(

Dziękuje Ci za szybką odpowiedz. Powiedz jak Ty dajesz radę? Mam nadzieje ze jesteś silna. Ja czasami(ostatnio często) myśle o śmierci rodziców i o tym ze przyjdzie kiedyś dzień w którym trzeba będzie ich pochować i na tą chwile kompletnie sobie z tym nie radzę. Chciałabym dla mamy żeby jeszcze korzystała z życia bo zawsze była pełna energii. Ale chcieć można wiele...

Pozdrowionka:-)

Rak jajnika

5 lat temu

Aniu i ode mnie wyrazy współczucia. Oby Twoja mamusia odnalazła spokój po drugiej stronie

Cześć wszystkim. Jestem tu nowa. Ja podobnie jak Ania walczę o zdrowie mamy, kocham ją najbardziej na świecie🙂 Moja mama ma 54 lata, jest żywiołową babką której rak zabiera nadzieje na to ze jeszcze zrobi w życiu coś fajnego. Udaje ze jest silna ale wiem ze to tylko powierzchowne. Nieproszony gość zawitał do nas w lipcu 2016. Mama miała operacje w której został usunięty cały guz o stadium 1C g3 wraz z macicą i przydatkami oraz wyrostkiem, potem 6 cykli chemioterapii które dość mocno obciążyły nerki(dodatkowo chorujemy obie na wielotorbielowatość) 

Ostatnio mama była u onkolog i marker podskoczył jej o parę oczek..ma 31 ca125 i powiększone węzły chłonne. Dostała skierowanie na PET. Kochane czy któraś z Was miała podobną sytuacje z węzłami chłonnymi? Czy to od razu musi oznaczać nawrot choroby? Ja standardowo świruje. Mieszkam za granica i dodatkowo mnie to stresuje, ze nie jestem przy niej. Siostra stara się myśleć pozytywnie. Przepraszam że na wstępie wylewam tu swoje obawy ale nie mam z kim się tym podzielić...

Pozdrawiam Was wszystkie!