Ostatnie odpowiedzi na forum
Dziekuje Wam za te słowa, niby wiem że musze być twarda i że będzie lepiej to jednak musze się z tym oswoić. Mam nadzieję że z czasem będzie lepiej...Dzisiaj umówiłam się na termin wizyty w Gliwicach, nie mam jeszcze drugiego wyniku hist pad ale pani była tak miła że dała mi termin na 14 kwietnia. Do tego czasu wynik drugi powinnam odebrać. Na tej wizycie pewnie dowiem sie dokładnie czy potrzebne będzie jodowanie ale z tego co wiem po pierwszej to tak. Jeszczeraz dziękuję za dobre słowa, myślę że dzęki temu będę silniejsza.
Witam wszystkich i pozdrawiam serdecznie...Jestem tu nowa. Od jakiegoś czasu czytam Wasze wypowiedzi i postanowiłam przyłączyć się do tematu. Jestem po drugiej operacji tarczycy. Jakiś czas temu lekarz rodzinny wykrył u mnie wole. Nic sobie z tego nie robiłam. Przecież nie jedna osoba z tym żyje tak sobie myślałam. Lekcewarzyłam jego zalecenia aby zbadać sie głębiej. Po jakimś czasie poszłam na usg i okazało się że to guz w prawym płacie. Później byla biopsja, tsh zawsze w normie wiec nic z tym nie robiłam. Po roku kolejna biopsja znów wynik bez zarzutów ale postaowiłam się pozbyć tego guza. W grudniu przed świętami Bożego Narodzenia poddałam sie operacji wycięcia prawego płata tarczycy. Operacje zniosłam dobrze, zadowolona wyszłam ze szpitala i pełna nadziei że mam tylko co jakiś czas jezdzić na kontrolę do endokrynologa no i odebrać wynik hist pad po 2-3 tyg. Oczywiscie o wyniku zapomniałam bo to święta, sylwester... w połowie stycznia zadzwoniłam żeby umówić sie na wizytę kontrolną do endo i pani w rejestracji mnie zbeształa że jeszcze nie odebrałam wyniku a już miesiąc minąl. Rozbawiona byłam sym roztargnieniem bo nie spodziewałam się nic złego. Pani wcisneła mnie już na za tydzień więc byłam zadowolona że tak szybko. Pojechałam tego dnia i po wynik z rana na oddział gdzie mnie operowali, później na wizyte miałam iść bo to w tym samym szpitalu. Na wynik na oddziale czekałam ponad półtorej godziny...gdzie to miała być tylko formalność. Pani biegała z nim po korytarzu wciąż mówiąc mi że a to podpisu, a to pieczątki brakuje i że jeszcze chwilka... Ta chwilka ciągnęła sie okrutnie... W końcu pani kazała iść za nią bo ordynator musi podpisać, więc zeszliśmy na dół. Już mały niepokój mnie ogarniał powoli. Ordynator wyszedł, spojrza łna mnie, zaprosił do gabinetu, zapytał jak się czuję, ja na to jak zawsze z uśmiechem żebardzo dobrze, nic mi nie jest. A on na to pani się dobrze czuje a ja dla pani nie mam dobrych wiadomosci. Nigdy nie zapomne tej chwili.... Przekazał mi że wynik wskazuje raka brodawkoatego tarczycy. Nogi mi się ugieły, najpierw łzy, później śmiech, niedowierzanie.... sami wiecie na pewno. Zalecenie leczenia w Gliwicach. 4 marca miałam już tam wizytę. Na niej kazano wrócic i dociąć do końca tarczyce w całości. 10 marca miałam operację. Już jestem w domu. Samopoczucie troche gorsze niż po pierwszej ale to pewnie przez gorsze nastawienie. Teraz próbuje się dodzwonić do Gliwic na ustalenie terminu leczenia jodem bo tak mi kazano. Mam 2-letniego synka, mam 26 lat i jestem pełna strachu, obaw i pytań dlaczego ja.... Staram sie w sobie pozbierać ale to tak jakoś u mnie nie działa...bo innym mówie że to nic i że będzie dobrze a tak naprawde samej w środku ciężko w to uwierzyć... Wybaczcie mi moje smutne pisanie, ale tak się obecnie czuję. wiem że inni mają czasem gorzej. Jeśli jest ktoś kto w najbliższym czasie wybiera sie na leczenie jodem do Gliwic to piszcie. Magda