joanna_29, Wygrał

od 2013-05-10

ilość postów: 15

Ostatnie odpowiedzi na forum

Rak jajnika

11 lat temu
Nana od tygodnia czytam o różnych przypadkach wznowy, i walki niektórych kobiet o życie co mnie napawa jeszcze większym strachem...ale nie w tym rzecz. Mi już w 2010 przy pierwszej operacji w 20 tyg. ciąży usuneli jeden jajnik. Został mi jeden lewy jajnik, co mnie najbardziej wzburzyło to to że jajnik usunęli ale jajowód tego jajnika zostawili po cholerę to nie mam pojęcia chyba tylko po to by bardziej los kusić. Lekarz twierdził że przy 2 cc, usuniemy jajowód usuniętego jajnika, i co...zostawił go wziął wymazy wszystkiego i tyle. Przed tym zanim zaszłam w 2 ciąże robiły mi się na tym lewym jajniku jakieś torbielki ale niby nie groźne, teraz karmie piersią i chciała bym skończyć karmienie małego. Dlatego szukam jak najwięcej informacji i porad by móc podjąć właściwą decyzję i nie żałować niczego bo wiem też żę strach , i długotrwały stres tez źle wpływają na organizm :(
A ja akurat należę do osób które panikują strasznie i boja się wszystkiego, tak jak teraz zaś mi się coś zrobiło na szyjce macicy mam jakieś zgrubienie będę miała za 1,5 tyg zabieg czyszczenia wezma to na histopatologie by zbadać co to i jak się tu nie denerwować i nie myśleć ehhh

Wiem że panikuje i może przesadzam ale taka już jestem .

Rak jajnika

11 lat temu
AgaAga ja też chodzę do profesor dr Bireckiej i właśnie byłam u niej niedawno i to ona mi powiedziała by usunąć wszystko w cholerę i żyć spokojnie cieszyć się życiem bo mam dla kogo, że można nie mieć mutacji genu BRC1 a i tak zachorować na raja jajnika bo to cichy morderca nie ma 100% pewności że jak się będę kontrolować to gdzieś przerzutów nie będzie bo może się on skryć w endometrium.
Dziś jadę na konsultację do profesora Kornafela on wyciął profesor Bireckiej wszystko i powiedziałą bym u niego zasięgał opinii powiedziała o moich obawach i odczuciach. Już raz u niego byłam dobrze mi doradził wiec zobaczę co teraz.
Zdaje sobie sprae ze sama będę musiała podjąć decyzję tylko czy usunięcie tych organów za 6 lat coś zmieni bo lekarz powiedział mi ze usuniemy sobie potem. Czy aby rzeczywiście te 6 lat ma mi w czymś pomóc?

Jasia12
Lekarz mi właśnie mówił że rzadko się zdarza wyrycie tego dziada w takim szybkim stopniu jego złośliwości . Dlatego ja swojego syna traktuje jak taki mój amulet życia bo nie dość że uratował mi życie, ja byłam w stanie poświecić swoje by się urodził i czas oczekiwania i niepewności jednak okazała się cudem jakim jest życie i wiara że będzie dobrze. Dlatego tak myślę że skoro mam już 2 dzieci i udało się wykryć wszystko tak szybko to po co ryzykować i czekać aż coś się przytrafi jeszcze skoro można tego uniknąć.

Anula30
Mi też właśnie chodzi ciągle po głowie to zdanie " macica spełniła swoja role to po co ma zagrażać teraz życiu"

AgaAga
Żyje w strachu od 3 lat wiem że to nie długo a szczęściem jest to że mam 2 synów i to właśnie o nich mi chodzi chce się im poświecić a nie fiksowaniem i lataniem po laboratoriach. Lekarz tak jak napisałaś ma wielu pacjentów jak wykazuje przykład Anuli30 mamy mozn amieć niski marker a i tak przeżuty i to jest to czym się martwię że mimo poświęconego czasu kontroli i tak "dziada" nie upilnuje.
A usunięcie wszystkiego spowoduje bynajmniej że już na nowotwór jajnika nie zachoruje bo nie będzie miał czego zaatakować. Teraz nawet musze sprawdzać gdzie mogę jeździć by nie narazać się na zmianę klimatu bo może powodować to wznowę ...i co to za życie :( strach strach ...

Rak jajnika

11 lat temu
To mam do Ciebie AgaAga jeszcze pytanie, bo widzisz mi ten cudny lekarz ginekolog kazał od samego początku robić tylko i wyłącznie marker CA125 i ja tak żyłam w przekonaniu że robię dobrze.
USG robię u cenionej pani profesor we Wrocławiu, kobieta super jest też po usunięciu macicy, szyjki macicy i jajników. I to ona mi powiedziała bym zadała sobie pytanie czy chce jeszcze jedno dziecko bo jeśli nie to " czy kawałek mięsa którym jest macica i nie jest mi do niczego już potrzebna bo swoją rolę spełniła - ma zagrażać mojemu życiu " i ot po tych słowach mam mętlik w głowie .Ale wracając do pytania które mam, powiedz mi proszę bo pierwszy raz słyszę o tym HE4 , je robi się na NFZ, skierowanie czy płatne jeśli płatnie to ile ono miej więcej kosztuje i jak jest też z MRI dostaje się na nie skierowanie jak tak to od kogo jak nie to ile takie coś kosztuje. Miałam robiony raz tylko PET i to już wiem jaki jest koszt u nas we Wrocławiu 4600zł plus do tego konsultacja lekarska 200zł przed badaniem.
Dziś siedzę i myślę czy żyć w strachu i kontrolować czy mnie to jeszcze nie zaatakuje, czy usunąć i żyć spokojnie. Tylko czy usunięcie macicy, szyjki macicy, jajnika i wszystkiego tam co trzeba da mi pewność że już nie zachoruje?

Rak jajnika

11 lat temu
Tak. Ciąża uratowała mi życie. Chodź już dużo przed nią miałam objawy że jest coś nie tak, skarżąc się na nie lekarzowi zostawałam zbywana. Miałam potężne wzdęcia, obfite po za miesiączkowe krwotoki - na co lekarz mówił " spokojnie to endometrium" Jak zaszłam w ciąże to zmieniłam lekarza, usg 1 wykazało torbiel , potem niby ta torbiel okazała się czekoladowa, dostałam krwotoku wylądowałam w 8 tyg w szpitalu lekarz powiedział mi z góry że to będzie nowotwór bo tzw. torbiel ma czynność echo i że on wie że wróce tu do niego w 16 tyg. Wychodząc że szpitala, myślałam że się wchłonie jednak miał facet racje wróciłam do niego i mnie zoperował. I tak został moim lekarzem do dnia dzisiejszego.
Badania chodze się badać w taki sposób:
- co mniesiac marker ca125
- co kwartał usg ginekologiczne
- co 1 rok usg u radiologa całego brzucha organów i otrzewnej.

Czy jeszcze coś powinnam robic?

Rak jajnika

11 lat temu
Witajcie. Jestem tu nowa dość długo trwało zanim się przemogłam by tu wejść i napisać do was, jednak wiem że nie poradzę sobie sama bo wykańcza mnie to już psychicznie. W 2010 roku wyszłam szczęśliwie za mąż, 3 tyg po ślubie dowiedziałam się że będziemy mieli z mężem dzidziusia. Od 7 tyg ciąży jednak wraz z nia rosło coś jeszcze na jajniku. W 20 tyg. ciąży zostałam zoperowana usunęli mi prawy jajnik i guza, po 3 tyg. okazało się że to nowotwór jajnika złośliwy G1. Z ust lekarzy padło zdanie czy przerywam ciąże i poddaje się leczeniu czy ja donoszę. Powiedziałam że donoszę i nie zaproponowano mi żadnej chemii dla ciężarnych. Urodziłam w 38 tyg. przez cc zdrowego chłopca, przy cc od razu zrobili wycinki wszystkiego czego się dało. Histopatologicznie wszystko było w porządku. Z racji tego że miałam dopiero 26 lat zostawili mi wszystko bym mogła 2 raz urodzić gdyż w badaniu PET obraz nic nie wskazywał by coś się rozwijało. W tym roku2013 urodziłam 2 zdrowego chłopca, przy cc od razu pobrali znowu wycinki. Wyniki są w porządku. Robiłam też badania na mutacje BRC1, też jest ok, usg otrzewnej ok. Jednak radiolog który mi robił usg i siedzi w nowotworach bardzo długo powiedział że nie rozumie decyzji lekarzy którzy wiedzą ze nie chce 3 dziecka i zostawili mi wszystko a powinni usnąć. Lekarka twierdzi ze teraz to :"szczęście że nic mi nie jest" jednak brak mutacji nie oznacza ze nie ma jej w innym genie a z czasem nikt mi nie da gwarancji że nie dojdzie do przerzutów i wtedy to nie będzie " nieszczęście" tylko " tragedia".
Mam 29 lat, jestem przerażona, co miesiąc robiąc markery boje się o ich wynik. Motam się między informacjami typu " zostawiliśmy to pani by ta macica jeszcze produkowała pani hormony , by nie musiała się pani zmagać z menopauza i jej skutkami, by nie wpadła pani w depresje".
Jednak czy pozostawienie tego wszystkiego to dobry wybór? Czy któraś z was ma już wszystko usunięte ? Jak się żyje po takiej operacji czy rzeczywiście jest czegoś brak, czy sa tak duże skutki uboczne?