Ostatnie odpowiedzi na forum
Staram sie być siłą dla mamy wiem że ma kto czuwać nad nami . . . jakoś ta siła skądś sie bierze.. szukam cały czas liczę że trafię na kogoś dobrego :) Pozdrawiam
To jest nie dopisania jak patrzono na mamę.. po informacji że mama po diagnozie nie podjęła leczenia i KONIEC zero tematu tylko wyrzut jak to czemu nikt jej nie przypilnował? Mama podjęła taka decyzję to nie jest tak że nikt się nie interesował wybrała inna metodę gdzie każdy starał się jak mógł załatwiać to co było potrzebne.. Nie udało się nikt nie wie jakby to było po chemii.. Tak widocznie miało być .. przeraża mnie to jak zostało to odebrane rok temu od tamtego czasu dużo sie zmieniło :( Co do podejścia lekarzy to już pisałam Pan (bardzo młody) zbywał nas okrutnie .. Panie pielęgniarki miłe pozwalały mi zostawać z mama bardzo długo były miłe i chętne do pomocy .. w dniu gdy mama trzymała już wypis w ręku stały sie innymi kobietami prośba o zmianę opatrunku - Teraz nie maja czasu ... Mama bardzo słaba siedziała na krześle pare godzin bo lekarz poprawnie nie wypisywał skierowania na rurkę tracheotomijną . . .ciągle byłam odsyłana z powrotem do szpitala bo: lekarz nie postawił pieczątki - nie zapisał dokładnie jakiejś nazwy... Taki jest Radom teraz wiem że brat 2 dni przed śmiercią miał wszystkie objawy że zbliża się koniec a co zrobiono w szpitalu ? - zamknęli go w psychiatryku ;( a to były typowe objawy ..(czemu go skierowali tam? nie chodził z nożem chciał tylko iść chodzić teraz wiem przed czym chciał uciec... skąd my miałyśmy o tym wiedzieć ? zgłaszamy się do szpitala z nadzieją pomocy ....
w 2011 rozpoznanie jako polip .. jednak okazało się że jest już gorzej niż polip . mama była umówiona na naświetlania .. zrezygnowała ..bała się było ryzyko naruszenia ślinianek i duże problemy gdyby do tego doszło .. później diagnoza u brata chemia bardzo szybko nim zawładnęła - nie dał rady.. To nie było nic co by pomogło mamie na podjęcie decyzji leczenia chemią.. i ja nie byłam córka jaką powinnam być w wieku jeszcze nastu lat.. rok temu mama miała zrobioną tracheotomie ( bez wycięcia krtani) 2 tygodnie w szpitalu i lekarz który potrafił wypisać i powiedzieć - No teraz Pani powinna zgłosić się gdzieś do kliniki.. później zawiozłam mamę do szpitala gdy miała problemy z tchawicą.. ( miałam nadzieję że nie wypuszczą nikogo w takim stanie .. lekarz przepłukał rurkę solą fizjologiczną i powiedział że to pewnie zapalenie.. już nie udało mi się więcej przekonać mamy na jaki kolwiek kontakt z lekarzem.. Mama na sam temat bardzo się denerwuje.. szczerze sama już nie potrafię wypowiedzieć słowa w tym temacie.. jest tak słaba że nie chce jej niczym denerwować. Coś więcej - mama ma 53 lata radom
w 2011 rozpoznanie jako polip .. jednak okazało się że jest już gorzej niż polip . mama była umówiona na naświetlania .. zrezygnowała ..bała się było ryzyko naruszenia ślinianek i duże problemy gdyby do tego doszło .. później diagnoza u brata chemia bardzo szybko nim zawładnęła - nie dał rady.. To nie było nic co by pomogło mamie na podjęcie decyzji leczenia chemią.. i ja nie byłam córka jaką powinnam być w wieku jeszcze nastu lat.. rok temu mama miała zrobioną tracheotomie ( bez wycięcia krtani) 2 tygodnie w szpitalu i lekarz który potrafił wypisać i powiedzieć - No teraz Pani powinna zgłosić się gdzieś do kliniki.. później zawiozłam mamę do szpitala gdy miała problemy z tchawicą.. ( miałam nadzieję że nie wypuszczą nikogo w takim stanie .. lekarz przepłukał rurkę solą fizjologiczną i powiedział że to pewnie zapalenie.. już nie udało mi się więcej przekonać mamy na jaki kolwiek kontakt z lekarzem.. Mama na sam temat bardzo się denerwuje.. szczerze sama już nie potrafię wypowiedzieć słowa w tym temacie.. jest tak słaba że nie chce jej niczym denerwować. Coś więcej - mama ma 53 lata radom
Nie nie jest .. Udać się nie uda ciężko jest jej przejść z łóżka do kuchni parę metrów .. Ja wiem że to nie tak powinno wyglądać że nie ma kontroli lekarza .. wiem wiem. Lekarz w szpitalu doradził tylko pomoc przez hospicjum skoro mama nie chce szpitala.. to wszystko długa historia.. może zapytam tak - gdzie pytać o odpowiednia osobę która mogłaby przyjść do domu ? W tym hospicjum ? pytać w szpitalu? czy może zwykły lekarz mógłby mnie pokierować ?