Ostatnie odpowiedzi na forum
Ja przy bordeline dostałam chemię, ale miałam jeszcze jakieś resztki po operacji, których nie dało się usunąć. Teraz już 8 miesiąc biorę udział w badaniu klinicznym. Póki co to marker spadł do 40 z 220. A zmiana stoi w miejscu.
Lilcia bordeline to guz o granicznej złośliwości. Dokładnie Serous bordeline tumor with microinvasion. Stadium mam wg FIGO IIIC.
Ja nigdy nie miałam markera w normie. najniższa wartość to było chyba ok. 60.
A na tomografii z maja wręcz mi napisali, że mam regresje zmian. A we wrześniu że wznowa.
Lilcia nazwy leku nie pamiętam bo to same numerki. Ale to lek na nowotwór niezłośliwy i bordeline. Co jest fajne to to że nie ma opcji że będę dostawać samo placebo. Można trafić na kombinację dwóch leków albo leku i placebo.
można trochę pomóc rzęsom i brwiom :) jak nie ma uczulenia to można na noc smarować olejkiem rycynowym :)
U mnie nawrót choroby. Nawet rok nie minął i już wznowa:( czekam na kwalifikację do testowania leku
A czy macie może jakieś sposoby na złagodzenie uderzeń gorąca? Strasznie mi to dokucza. Nie mogę brać HTZ. Niby biorę Climea Forte ale nie widzę, żeby to specjalnie działało.
Mi włosy zaczęły się sypać 2 tyg. po pierwszej chemii. Od razy mąż mi zgolił, bo strasznie wypadały i tak jakby się kruszyły. Po perukę poszłam do sklepu medycznego i tam Pani dała mi adres takiej hurtowni fryzjersko-perukowej. Pojechałam tam, przymierzyłam kilka peruk. I oni do sklepu medycznego je wysłali. Tam je jeszcze raz na spokojnie przymierzyłam i wybrałam jedną. Dopłacałam 150 zł. Byłam w niej tylko kilka razy na większe wyjścia. A tak to chodziłam w chustce i turbanie, prezencie od znajomych z pracy :) No a w domu to na łyso :) Teraz mam już swoje włosy gęste kręcone, od grudnia urosły mi już 5,5 cm :) jak miałam takiego ledwo jeżyka to już chodziłam na zewnątrz bez żadnego nakrycia :)
Nie wiem czemu ludziom taką przyjemność sprawia robienie przykrości innym. Ale to co robimy zawsze do nas wraca dobre i złe rzeczy.
u mnie też pochmurno, ale ubieram kalosze i za godzinę idę do pracy :) to, że wróciłam do pracy, do szkoły między ludzi też mi pomaga. w domu czułam się jakoś poza nawiasem
Ale Twoja bratowa miała radykalną operację? Ja taką miałam i chyba już nie da rady mieć dziecka. Co do samopoczucia to ja już doszłam do siebie, pogodziłam się z sytuacją. Cieszę się życiem, staram się nie myśleć o chorobie więcej niż to konieczne :) prowadzę życie jak przed chorobą tylko fryzura trochę inna :)
Też mnie zastanawia skąd tyle młodych dziewczyn ma to cholerstwo.
Witam wszystkie Panie :) podczytuję Was od dawna. Teraz chciałabym do Was aktywnie dołączyć.
Ja dowiedziałam się o chorobie ponad rok temu. Nic mnie nie bolało tylko urósł mi brzuch, prawie jak ciążowy. Dostałąm od lekarza skierowanie na usg. No i wyszło że niby duża torbiel jajnika. A potem tomografia i okazało się, że mam dwa guzy 15 i 11 cm i płyn w jamie otrzewnej. Zaraz po Wielkanocy poszłam do szpitala. A tam lekarz od razu prosto z mostu, że rak jajnika ostanie stadium. Marker ca125 1660 Totalnie się załamałam, przecież miałam dopiero 27 lat, chciałam mieć dzieci. Ale jakoś z pomocą męża i bliskich doszłam do siebie. Wynik histo bordeline. Dostałam 6 taxoli+carbo. Niestety coś tam jeszcze w brzuchu mam. No i marker ciągle ponad normę ostatnio 110. następna wizyta w czerwcu.